– Wiemy, że przed nami jest wyzwanie, ale przyjechaliśmy do Wiednia, żeby zrobić dobry wynik i z nim przystąpić do rewanżu w Gdańsku – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Tomasz Kaczmarek, trener Lechii. – Wiemy, że musimy zagrać na naszym bardzo wysokim poziomie, bo wtedy jesteśmy w stanie wygrać dwumecz. Tak, wiemy, że gramy z dobrą firmą, ale my jesteśmy zespołem, który na to długo czekał. Długo ze sobą trenujemy i gramy, więc jesteśmy pewni swoich umiejętności. Wiemy jak zagrać i raczej nie ma rzeczy, które mogą nas zaskoczyć. Jesteśmy gotowi.
– Cieszymy się na ten mecz, bo przyjechaliśmy tu walczyć – dodał obrońca Lechii David Stec, który jeszcze w ubiegłym sezonie grał przeciwko Rapidowi w barwach austriackiego klubu TSV Hartberg.
To, co mówił trener Kaczmarek było interesujące w kontekście jego wcześniejszych wypowiedzi przed meczami I rundy z macedońską Akademiją Pandev. Szkoleniowiec biało-zielonych bardzo wyraźnie przestrzegał wtedy zawodników i kibiców przed zbyt dużą pewnością siebie, choć Lechia była zdecydowanym faworytem tamtej konfrontacji. Teraz, kiedy Lechii przychodzi mierzyć się z dużo lepszym rywalem, trener na konferencji mówił ze znacznie większa pewnością o swojej drużynie. Psychologicznie to zrozumiałe, bo mając w pamięci nieudaną inaugurację sezonu w Płocku (0:3 z Wisłą) musiał zadbać o morale zespołu, przed którym było dużo trudniejsze zadanie, niż w konfrontacji z wicemistrzem Macedonii Północnej.
W czwartek to Rapid był faworytem dwumeczu z Lechią. Wprawdzie w ubiegłym sezonie zajął w austriackiej Bundeslidze tylko piąte miejsce, to wciąż cieszy się mianem najbardziej utytułowanej drużyny tego kraju. Trener Kaczmarek spodziewał się po przeciwniku gry intensywnej, wręcz fizycznej, co mogło być dla gdańskiej drużyny problemem. W pokonaniu go mieli pomóc m.in. kibice Lechii których do Wiednia zjechało kilkuset.
Mecz obie drużyny zaczęły od wzajemnego „badania się”. W 12 minucie dobrą akcję przeprowdził Marco Terrazzino z Lechii, ale bramki nie przyniosła. Chwilę potem Dusan Kuciak ratował Lechię przed utratą bramki po strzale Marko Gruella. Po 20 minutach lekką przewagę w posiadaniu piłki miał Rapid. Z czasem Lechia także zaczęła grać bardziej ofensywnie, a Flavio Paixao był bardzo blisko zdobycia prowadzenia po świetnym podaniu od Ilkaya Durmusa. W przypadku Rapidu potwierdziły się słowa trenera Kaczmarka o intensywności, ale raczej w ostrej grze i faulowaniu przeciwników.
Lechia radziła sobie całkiem dobrze w defensywie, czego można było się obawiać po meczu w Płocku. Pierwsza połowa zakończyła się sprawiedliwym remisem 0:0. Pytanie jakie zadawali sobie kibice Lechii, to czy ich drużyna wytrzyma fizycznie w drugiej połowie.
Od początku tej części gry gospodarze mieli znów lekką przewagę. W 69. minucie Guido Burgstaller z Rapidu zmarnował 100-procentową okazję do zdobycia gola. Lechia miała w tej sytuacji mnóstwo szczęścia. Rapid przeważał coraz wyraźniej, Lechia broniła się skutecznie. Inna sprawa, że gospodarze byli bardzo nieskuteczni. Lechia wytrzymała napór gospodarzy i wywozi ze stolicy Austrii cenny remis.
Rapid Wiedeń – Lechia Gdańsk 0:0
Rapid: Hedl – Aiwu, Wimmer, Kuehn (84. Savić), Burgstaller, Pejić – żółta kartka (61. Satlberger), Koscelnik – żółta kartka (61. Schick), Moormann, Gruell (61. Knasmuellner), Oswald, Zimmermann (69. Krivak).
Lechia: Kuciak – Pietrzak, Maloca, Nalepa, Stec – Tobers – żołta kartka (72. Kubicki), Terrazzino (65. Kałuziński), Gajos, Durmus (65. Conrado), Clemens (84. Sezonienko) – Paixao (65. Zwoliński).
Napisz komentarz
Komentarze