Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Janusz Kupcewicz: Niech obecna Arka też poczuje smak awansu

Jeśli Arka pokona w Gdyni Sandecję Nowy Sącz, a łódzki Widzew nie wygra z Podbeskidziem Bielsko-Biała, to żółto-niebiescy będą cieszyć się z awansu do PKO Ekstraklasy.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Plan jest prosty, ale łatwo powiedzieć lub napisać, a dużo trudniej to zrobić. Arce do bezpośredniego awansu brakuje dwóch rzeczy: swojej wygranej i najwyżej remisu Widzewa. Gdynianie zagrają w niedzielę o godz. 12.40 na stadionie miejskim przy ul. Olimpijskiej oczywiste jest, że będą mieć za sobą kibiców, a ci - jak wiadomo – potrafią być dwunastym zawodnikiem na boisku. Arka jest faworytem meczu z Sandecją Nowy Sącz, ale rywal też ma o co grać, bo nadal ma szansę na występ w barażach. Analogiczna sytuacja jest na linii Łódź – Bielsko-Biała. Tam też nie wszystko jest w rękach, a raczej nogach, piłkarzy Widzewa i Podbeskidzia.

Jak powinna zagrać Arka, by wygrać? - Odpowiedzialnie i dużo lepiej w obronie niż dotychczas – mówi nam Janusz Kupcewicz, jeden z symboli żółto-niebieskich. Wie pan, jeśli drużyna przegrywa 11 spotkań, to mam wątpliwości, czy zasługuje na awans, chociaż z całego serca Arce tego życzę – dodaje. Piłka jest zaskakująca i nieobliczalna, dlatego dziś bardzo trudno jest wyrokować kto wejdzie, a kto będzie musiał walczyć w barażach. Ja nie potrafię wskazać faworyta do bezpośredniego awansu. Jeden karny, jeden błąd, może wywrócić wszelkie kalkulacje i misternie układane plany - mówi.

Jego zdaniem cała drużyna Arki musi zagrać na 120 procent. - Na czele z Hubertem Adamczykiem, bo on jest tam najlepszy, ale ostatnio tego nie demonstrował na boisku. A Sandecja? Oni na pewno się nie położą na murawie, bo też mają o co grać. Arka musi ten mecz wygrać, ale - niestety - nie wszystko zależy od drużyny trenera Ryszarda Tarasiewicza. - Chciałbym by ci chłopcy, też poczuli smak awansu z Arką, by cieszyli się kibice, bo fajnie znów byłoby zobaczyć derby Arka – Lechia w ekstraklasie – dodaje były reprezentant Polski.

Janusz Kupcewicz dobrze wie, co mówi. Wraz z Arką awansował do ekstraklasy w 1976 roku. - Wcześniej spadliśmy z I ligi, ale nikt z kibiców nie odwrócił się od nas. Przeciwnie pocieszali nas, wspierali. Wróciliśmy do ekstraklasy po sezonie i to było uczucie nie do zapomnienia. Tym bardziej, że jako pomocnik zostałem wtedy królem strzelców – wspomina Kupcewicz.

Legendarny były piłkarz Arki niedzielny mecz swoich młodszych kolegów z Sandecją obejrzy w telewizji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama