Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdański czołg zostaje na swoim miejscu. Zdecydowali o tym sami kombatanci

Pomysł usunięcia czołgu upamiętniającego Żołnierzy Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte należy uznać za nieporozumienie. A projektodawcy tego pomysłu nie liczą się z całą złożonością wyborów i dramatów II wojny światowej - czytamy w oświadczeniu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej z Okręgu Pomorskiego.
Gdański czołg zostaje na swoim miejscu. Zdecydowali o tym sami kombatanci
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Słynny, gdański czołg zostaje na swoim miejscu. Jedenaście organizacji kombatanckich niemal jednogłośnie opowiedziało się za pozostawieniem go przy alei Zwycięstwa w Gdańsku. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, te opinie są kluczowe dla decyzji miasta. To odpowiedź na głosy, które domagały się usunięcia go w związku z napaścią wojsk Putina na Ukrainę.

Cała akcja walki z czołgiem stojącym przy alei Zwycięstwa w Gdańsku rozpoczęła się 1 kwietnia. Najpierw czołg T-34 został owinięty czarną folią, na której pojawił się napis: „won za Don”, a  na czołgu naklejono list przewozowy, jako adresata wskazując Putlera (zbitka nazwisk Putin i Hitler). Niektórzy myśleli, że ta akcja była primaaprilisowym żartem. Ale nie, jej organizatorzy domagali się usunięcia czołgu-pomnika naprawdę.

Inicjatorka akcji Natalia Nitek-Płażyńska, prezes fundacji „Łączy nas Polska” (prywatnie żona posła Kacpra Płażyńskiego) mówiła wtedy tak: – Chcemy ułatwić zadanie władzom miasta Gdańska, ponieważ przygotowaliśmy – myślę bardzo zręcznie i tak ładnie, pakownie – podarunek na Kreml do Putlera, do Putina, do zabójcy, który kontynuuje dzieło swoich przodków, swoich patronów politycznych, tych, którzy mordowali Polaków, tych, którzy wmawiali nam, że wyzwalali Gdańsk, tak naprawdę przywożąc nam do Polski kolejny terror na długie, długie lata.

WIĘCEJ: Czołg-pomnik owinęli streczem. Chcą jego usunięcia z Gdańska

Dlatego, jak dodała, chcą się pozbyć tego „złomu, tego grata, tego pomnika czerwonej zarazy".  - Bo nie godzi się, żeby państwo godne, wolne i suwerenne przy swoich głównych ulicach, no bo al. Zwycięstwa jest bardzo ważnym dla Gdańska miejscem, jest główną arterią; nie godzi się, aby w takim miejscu stało coś, co upamiętnia zbrodnię na ludności Gdańska, gwałty, zabójstwa, palenie i niszczenie tego miasta. My, jako mieszkańcy, się na to nie godzimy. Chcemy, żeby to ustrojstwo stąd zniknęło” – mówiła.

Miasto zwróciło się do organizacji kombatanckich w tej sprawie. I to one miały zdecydować o losie czołgu. 11 organizacji, po dyskusjach, jednogłośnie zdecydowało, że czołg powinien zostać na swoim dotychczasowym miejscu.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W argumentacji kombatantów przeważały opinie, że czołg jest pomnikiem, świadectwem historii II wojny światowej i wyzwolenia Gdańska. Czołgi tego typu były na wyposażeniu 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Oznakowane polskimi symbolami stały się skuteczną bronią ofensywną w walce z wojskami hitlerowskimi.

Padały opinie wśród kombatantów, że ten czołg-pomnik jest rzadkim już symbolem walki żołnierza polskiego i jego krwi przelanej podczas II wojny, a także podczas wyzwalania ziemi pomorskiej spod okupacji hitlerowskiej.

W oświadczeniu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej z Okręgu Pomorskiego czytamy m.in:

„Jak można wysunąć propozycję odbierania pamięci ludziom, którzy decydując się na powrót do Ojczyzny najkrótszą drogą, często stali przed wyborem wcielenia do Armii Czerwonej, łagru i śmierci. Szeregowi żołnierze tzw. Ludowego Wojska Polskiego są pełnoprawnymi członkami polskiego wysiłku zbrojnego podczas II wojny światowej, zaś symbolizujący ich czołg pełnoprawnym miejscem pamięci o wszystkich bohaterach tej wojny.

Żyjący jeszcze, byli żołnierze Brygady (…) nie pogodzą się nigdy z próbą wymazania wnoszonego wysiłku w walce o niepodległą Ojczyznę. Najważniejszy jednak dla nas, to doniosły fakt, przedarcia przez zgliszcza T-34 do miasta Gdańska i tu przy ul. Długiej, na Dworze Artusa zatknęli biało-czerwony sztandar, symbol powrotu na wieki Gdańska do Macierzy

Nie mieszajmy pojęć tragedii Ukraińskiego narodu i swoistego pomnika w hołdzie poległym. Wszak jak mówi porzekadło, że taka „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”, taka nadgorliwość jest właśnie przykładem sowieckiej urawniłowki. Nie dajcie się szalbierzom i koniunkturalnym politykierom by usuwać to co dla nas także jest wyrazem swoistego hołdu i pamięci o tych co odeszli z Białym Orłem na czapkach. Usłyszcie nasz sprzeciw!"

Na koniec tego oświadczenia napisano: „Podsumowując: pomysł usunięcia czołgu upamiętniającego ŻOŁNIERZY Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte należy uznać za nieporozumienie. A projektodawcy tego pomysłu nie liczą się z całą złożonością wyborów i dramatów II wojny światowej".

ZOBACZ TEŻ: Pomnik kobiet „Solidarności” zamiast czołgu przy alei Zwycięstwa w Gdańsku?

Pomnik stojący przy alei Zwycięstwa w Gdańsku jest oryginalnym czołgiem z czasów II wojny światowej, upamiętniającym czołgistów biorących udział w walkach wyzwoleńczych Gdańska.

Czołg wchodził w skład polskiej I Brygady Pancernej im. Obrońców Westerplatte (nr taktyczny 121), 27 III 1945 jako pierwszy wjechał do Gdyni. Był dowodzony przez por. Juliana Miazgę (7 XI 1914 Puławy - 15 IV 1978 Gdańsk), a jego załogę stanowili: mechanik-kierowca kpr. Procek, ładowniczy Piotr Subocz, strzelec radiotelegrafista Morawski. W trakcie walk na wysokości Wzgórza św. Maksymiliana został trafiony pociskiem przeciwpancernym w gąsienice. Wyremontowany w Legionowie został honorowo przyprowadzony do Gdańska przez załogę walczącą o Gdynię. Po zespawaniu gąsienic został ustawiony na cokole i odsłonięty 7 IV 1946 jako pomnik Czołgistów im. Bohaterów Westerplatte.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

WhitePower88 13.04.2022 14:29
Każdy kto popiera stanie tego ruskiego szrotu jest mordercą i ma na rękach krew ukraińskich dzieci. Zbrodniarze do kamieniołomów i niech tyrają 12 godzin dziennie za miskę ryżu!

Myślący 25.05.2024 20:12
Stoję przy miejscu gdzie ten czołg - pomnik powinien stać. Z Ukrainką, która też przeżywa to co się dzieje na Ukrainie i wie, że ten pomnik nie ma z tym nic wspólnego. On upamiętnia polską brygadę i polskich żołnierzy, którzy walczyli o wolną Polskę z takim sojusznikiem jakiego w tamtym czasie mieli (lepszych nie było). Pozdrawiam tych, którzy pomiędzy przeżywaniem emocji, używają mózgu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama