Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Andrzej Prus: Arka nie ma szans na awans

Andrzej Prus to były bramkarz rezerw gdańskiej Polonii, MRKS Gdańsk i KS Olivia, kiedyś dziennikarz sportowy „Echa Sportowego, „Dziennika Bałtyckiego i „Głosu Wybrzeża”. Dziś, oprócz pracy zawodowej, pomaga w szkoleniu młodych bramkarzy trenerom Józefowi i Piotrowi Gładyszom w ich akademii. Jest zagorzałym kibicem Arki Gdynia, która w piątek, 25 lutego rusza do I-ligowych gier.
Akademia Gładysza
Andrzej Prus (po prawej) wraz ze swoimi bardzo młodymi podopiecznymi (fot. archiwum prywatne)

Już na początek w Łodzi ciężki mecz z wiceliderem tabeli – Widzewem. O co Arka – Twoim zdaniem – będzie grać w tym roku?

Zacznę od tego, że Arka nie ma szczęścia do właścicieli. Ryszard Krauze rozbudził wielkie nadzieje na budowę wielkiego klubu. Jakiś czas temu był w Arce Wojciech Pertkiewicz, który to wszystko trzymał w ryzach, ale kiedy on odszedł, a przyszedł Dominik Midak, zaczęła się degrengolada tego klubu. Teraz chyba wszyscy kibice Arki są zdegustowani sposobem jego prowadzenia. Problem jest w tym, że Michał Kołakowski nie jest zainteresowany budową drużyny na ekstraklasę. Jego interesują dwie rzeczy: ogrywanie i sprzedawanie piłkarzy ze stajni menedżerskiej jego ojca Jarosława, oraz zdobywanie kasy z programu Junior Pro.

Moim zdaniem, Arka zrobiła się bieda-klubem. O tym świadczy choćby brak porządnego obozu zimowego w Turcji, na który Arka co roku jeździła. Kolejna sprawa to transfery. To mnie najbardziej niepokoi. Liczyłem na to, że dzięki kontaktom Jarosława Kołakowskiego będzie w stanie zbudować silną kadrę i ściągnąć jakiś kapitał. Nic z tych rzeczy się nie dzieje. Dziś budowa Arki przypomina grzebanie w śmietniku. Jak przelecisz te śmietniki, przyniesiesz do domu śmieci, mając promil szansy, że ktoś wyrzucił coś cennego.

Aż tak źle?

Popatrz na obecny skład Arki. OK, mamy przyzwoitych bramkarzy. Bunoza, zawodnik 34-letni, wrócił do Polski po latach gry w egzotycznych krajach, i podpisał kontrakt na pół roku. Kto podpisuje kontrakt na pół roku? Dobrotka ma 38 lat, on też nie powinien grać w I lidze. Marcjanik to chyba jedyny zawodnik na przyzwoitym poziomie. Memić – nie wiem, dlaczego gra w Polsce, Sasin – 39 lat, Tomal – w ogóle nie daje mu się szans na grę. Dalej jest Adamczyk – niby ogromny potencjał, ale nie bardzo może się odbudować, Aleman – potwornie chimeryczny zawodnik, na I ligę dobry, jak ma dzień. Bednarski – waleczny chłopak, Deja – trzyma poziom, Hiszpański – także chimeryczny do bólu, Marcus – legenda, ale to już „chłop po drugiej stronie rzeki”, Milewski – nie może być liderem w Arce, będąc przez lata na marginesie w Piaście Gliwice, Staniszewski – zobaczymy, jest bardzo młody, Stępień – junior, który gra, bo musi, Zmorzyński – no name.

Napastnicy? Czubak – cały świat można nim straszyć, Kobacki – nie jest napastnikiem, choć jest bardzo ciekawy i raczej szybko zostanie sprzedany, Siemaszko – dla mnie w ogóle nie powinien grać w I lidze, Skóra – junior, który jeszcze nie dojeżdża do I-ligowej gry, i Żebrowski, który nie wiadomo, kim jest: napastnikiem, pomocnikiem, czy skrzydłowym. Tak się po prostu nie buduje drużyny, która podobno ma jakieś aspiracje. Odszedł Rosołek, bo był zawodnikiem Legii, ale nie ma go kto zastąpić. Tak samo Valcarce, chyba jedyny lewonożny piłkarz, odchodzi podstawowy obrońca Kasperkiewicz, oddają Dancha, który był mało wykorzystywany w poprzedniej rundzie. \

Obecna Arka to drużyna grająca systemem 3-5-2, bo nie ma bocznych obrońców i wahadłowych w karze, więc Arka musi grać w obronie trzema stoperami. W razie kontuzji, będzie problem. Podobnie jest w linii pomocy i ataku. Kiedy patrzę na tę kadrę, to mi „włosy dęba stają”. Nawet jeśli Arka ściągnie Mateusza Kuzimskiego.

Ten klub w ogóle nie wydaje pieniędzy na transfery, tylko bierze ludzi za darmo. To o czymś świadczy.

To znaczy, że mówienie o awansie jest nieuzasadnione?

Jaki awans? W ogóle o tym nie rozmawiajmy. Moim zdaniem, Arka skończy sezon na miejscach 6-9. Jeśli sięgną baraż, to będę mocno zaskoczony. Nie wydaje mi się, że to jest realne. Z drugiej strony, ten skład świadczy o tym, jak ten klub jest zbudowany. Dziwię się, że taki trener, jak Ryszard Tarasiewicz, godzi się na to. Wcześniej Dariusz Marzec był podporządkowany decyzjom Kołakowskiego. To specyficzny układ w klubie, kiedy menadżer jest nieoficjalnym właścicielem. Jedyna osoba, która może na Kołakowskim coś wymóc, to prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.

Bardzo mnie dziwi, że taki klub, jak Arka, nie ma skautingu. Nikt nie penetruje okolicy. Moim zdaniem, to błąd, bo wielu dobrych zawodników szybko wyjeżdża z Pomorza, a nasze drużyny nie mają z nich żadnego pożytku. To akurat dotyczy nie tylko Arki.

Zajęcie miejsca w środku tabeli nikogo w Gdyni nie usatysfakcjonuje?

Miedź i Widzew to drużyny poza zasięgiem. Są silne drużyny, jak Podbeskidzie i Korona, które mają poukładane składy i jeszcze się wzmocniły. Są solidna Sandecja oraz Tychy. To jest mocna czołówka. Jest też fajny zespół Chrobrego, a Arka jest zespołem bardzo chimerycznym.

Arka będzie miała wsparcie kibiców na trybunach?

Oczywiście. Każdy z nas się w to kibicowanie angażuje i patrzy na to w sposób emocjonalny. Ja też. Dla mnie każdy mecz Arki to jest cierpienie. Ja tęsknię za Arką, którą prowadził Leszek Ojrzyński. Był liderem tego zespołu. Bardzo szanuje go za jedną rzecz: on przyszedł do Arki, zobaczył, że ma „drwali”, to dał im siekiery i poszedł z nimi do lasu. On dostosował styl gry do tych ludzi, którymi dysponował. Potem było z tym źle. Ani Zbigniew Smółka, ani Dariusz Marzec nie dawali sobie z tym rady. Spodziewałem się, że Ryszard Tarasiewicz będzie bardziej odważny w swoich decyzjach, że trochę zaryzykuje. Nie wiem jednak, na ile trener ma realny wpływ ma zmianę stylu gry tej drużyny.

Jakich argumentów byś użył, by zachęcić innych, tych bardziej niedzielnych kibiców do przyjścia na stadion i dopingowania Arki?

Jeśli ktoś kocha ten klub, to zawsze przyjdzie na mecz. Bez względu na to, jak ta drużyna gra. Tak jest na całym świecie. Ten sezon Arce ustawią dwa pierwsze mecze. Jeśli Arka przegra na Widzewie, to kwestia awansu będzie „pozamiatana”. Muszę się jednak przyznać, że to jest mój pierwszy w życiu sezon, w którym nie ma we mnie optymizmu. Frekwencja nie pójdzie w górę, jeśli poziom gry w Arki też się nie polepszy. Ja mogę piłkarzowi wybaczyć na boisku wszystko: że nie potrafi prosto kopnąć, że popełnił błąd, ale nie mogę wybaczyć, kiedy nie walczy. Jeszcze niedawno byli tacy piłkarze w Arce, jak Rafał Siemaszko czy Damian Zbozień. Kiedy schodzili z boiska, to mieli trawę w zębach. Teraz jakoś nie widzę w drużynie takiego zaangażowania.

Kończymy te rozmowę bez optymistycznego akcentu?

Powiem tak: Chciałbym się mylić w tym, co powiedziałem. Chciałbym, żeby Arka znów grała w ekstraklasie, żeby znowu powalczyła o Puchar Polski. Zobaczymy, co uda się ugrać 1 marca z Rakowem w Gdyni. To jest jeden mecz, a puchar, to puchar. Liga to jednak dłuższe granie i tu może być gorzej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama