Mieszczący się w Sopocie Instytut Oceanologii PAN w sobotę, 19 października poinformował, że Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wstrzymało finansowanie należącego do Instytutu statku badawczego Oceania. Wprawdzie ministerialny zespół doradczy uznał wniosek dotyczący Oceanii za kwalifikujący się do dofinansowania, ale dopiero na 92. pozycji, na tyle odległej, że choć spełniał kryteria, pieniędzy dlań już nie wystarczyło. Ministerstwo miało do rozdysponowania 200 mln zł, a potrzeby zgłaszane przez wnioskodawców były ponad trzy razy wyższe.
Po co nam ten statek?
Oceania od 35 lat umożliwia badaczom z Instytutu Oceanologii gromadzenie danych dotyczących zmian zachodzących zarówno na obszarze Bałtyku, jak i wód arktycznych. To jedyna tego typu jednostka, jaką dysponuje polska nauka.
„Dzięki Oceanii do Polski trafiają pieniądze na badania oceanograficzne z UE, Norweskiego Mechanizmu Finansowego i bilateralnych umów – średnio to kilka milionów złotych roczne – ale to pieniądze na badania a nie na utrzymanie statku. Badania morskie są kosztowne, zarówno w sferze infrastruktury (statek) jak i aparatury naukowej i pracy – tylko te dwa ostanie elementy finansujemy z grantów. Brak możliwości korzystania ze statku badawczego to zerwanie bieżących projektów naukowych jak również wieloletniej owocnej współpracy z instytutami naukowymi tak w Polsce jak i na całym świecie” – alarmował Instytut, apelując o rewizję decyzji.
Tak też się stało, w minionym tygodniu MNiSW poinformowało, że, mimo wszystko, wysupła 24 miliony złotych na utrzymanie Oceanii w latach 2024-2026.
– Oczywiście, cieszymy się, że, po tym jak zaczęła się wrzawa medialna, te pieniądze się jednak znalazły. To oczywiście jest mniej niż potrzebujemy [Instytut występował o 30 mln złotych – red.], ale to już nam pozwala na oszczędne działanie – powiedział w rozmowie z zawszepomorze.pl dyrektor IO PAN prof. Jan Marcin Węsławski.
Następczyni pilnie potrzebna
Kiedy rozmawialiśmy z prof. Węsławskim w styczniu 2022 roku, mówił on wprawdzie, że czas arktycznych wypraw Oceanii dobiega końca. Statek jest zbyt mały i zbyt ciasny, by wysyłać go w tak odległe miejsca, w związku z czym ograniczy swoje prace badawcze do wód Bałtyku. Jednak wobec braku następczyni, 35-letnia „staruszka” nadal musi pływać także na daleką północ.
Zarówno nasze ambicje, jak i oczekiwania międzynarodowe są poważniejsze. Potrzebujemy jako kraj statku prawdziwie oceanicznego, który używalibyśmy wspólnie z kilkoma innymi polskimi instytucjami, które także są zainteresowane badaniami oceanów. My mamy ze sobą bardzo dobre kontakty, tutaj nie ma żadnej konkurencji o pieniądze ani o infrastrukturę, jesteśmy się w stanie sprawnie podzielić. Jest też życzliwość wielu różnych resortów, w szczególności Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
prof. Jan Marcin Węsławski / dyrektor IO PAN
Jak informuje dyrektor sopockiego Instytutu, na taki statek potrzeba mniej więcej 220-240 milionów złotych. Założenie jest takie, że będzie on zbudowany w polskiej stoczni. W grę wchodzi albo gdańska Remontowa, albo gdyński Crist. Mają podobne doświadczenie, budują dla norweskich odbiorców znakomite statki geofizyczne, offshore'owe. A ten statek badawczy stanowiłby mutację jednego z tych statków. Budowa, od momentu wyłożenia pieniędzy na stół, trwałaby niewiele ponad dwa lata.
– No, ale trzeba położyć te 240 milionów – zauważa prof. Węsławski. – A do tego dochodzi jeszcze utrzymanie tego statku. To jest ten problem, który był w przypadku Oceanii. Podobnie jak nasze obydwie stacje polarne, jest ona finansowana w trybie takiego trochę „konkursu piękności”. Czyli co trzy lata przedstawialiśmy wniosek o środki na dalsze utrzymanie statku, podobnie jak ma to miejsce w przypadku typowych projektów naukowych. Tyle że uczony, którego pomysł nie uzyskał akceptacji, może go odłożyć na półkę do następnego rozdania.
Natomiast funkcjonowanie stacji polarnych czy statku badawczego to muszą być efekty przemyślanej polityki państwa i powinny być finansowane w stabilny sposób. To nie jest coś takiego, co można zamknąć na cztery spusty i za kilka lat otworzyć ponownie, jak gdyby nigdy nic. To, niestety, jest duża i kosztowna infrastruktura, którą – jako państwo – albo chcemy mieć, albo nie chcemy.
prof. Jan Marcin Węsławski / dyrektor IO PAN
Napisz komentarz
Komentarze