Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Gdynia przeciwna ochronie lasu? Kontrowersje przed ostatnim spotkaniem zespołu ds. lasów społecznych

W czwartek odbędzie się ostatnie spotkanie zespołu, który ma wyznaczyć obszary leśne o funkcji społecznej w Nadleśnictwie Gdańsk. W obradach uczestniczą leśnicy i osoby związane z gospodarką leśną, reprezentanci strony społecznej oraz samorządów, sąsiadujących z TPK. - Przedstawiciel Gdyni jest jedynym reprezentantem samorządów biorących udział w pracach zespołu, który jest za prowadzeniem gospodarki leśnej na obszarze TPK! - alarmuje radna Małgorzata Wójcik z Bryzy.
Gdynia przeciwna ochronie lasu? Kontrowersje przed ostatnim spotkaniem zespołu ds. lasów społecznych

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Czy lasy społeczne powinny jedynie sąsiadować z osiedlami, czy też - jak postulują przedstawiciele strony społecznej i większości samorządów - obejmować cały obszar Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego? Czy plan wycinek ma być zmodyfikowany, ograniczony, czy też las ma być wyłączony z planowanych cięć?

-  Tę ostatnią opcję zaproponowała strona społeczna - mówi uczestniczący w obradach mec. Paweł Szutowicz z Koalicji Las Jest Nasz. - Oczywiście, z wyjątkami przewidzianymi w wytycznych ministerstwa,  czyli wyłączeniami dotyczącymi bezpieczeństwa, klęsk żywiołowych, zwalczania gatunków obcych i inwazyjnych, wymogów planów ochrony przyrody oraz pozyskania drewna przez lokalną społeczność na indywidualne potrzeby energetyczne.

Podnieść wycinkę o 100 procent, obniżyć o 30 proc.

Równocześnie toczą się prace nad Planem Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Gdańsk na lata 2025-2034. Jego założenia nie uwzględniają całkowitej rezygnacji z wycinek, a jedynie ich ograniczenie  o ok. 30 proc. Oznacza to wycięcie do 86 tys. m sześć. drewna rocznie.

- Wycinki zostaną ograniczone o 30 proc., ale wcześniej zostały podwyższone o 100 proc. - z 600 tys. m sześć 20 lat temu, do 1,2 mln m sześć obecnie - odpowiada Paweł Szutowicz.  - Planowane pozyskanie na poziomie 860 tys m sześć  przez 10 lat jest zatem w dalszym ciągu znacząco większe od pozyskania z czasów, gdy gospodarka leśna budziła zdecydowanie mniejsze kontrowersje. Ponadto, 30 proc. to średnia. Jeśli wejść w szczegóły, to okazuje się, że w młodnikach wycinki zostaną ograniczone nawet o 38 proc., ale w drzewostanach dojrzałych - tylko o 17 proc.. W końcu różnica w ilości dojrzałych drzew faktycznie wyciętych w ostatnich 10 latach, do ilości, którą leśnicy planują wyciąć w nadchodzącej 10-latce, sprowadza się do m sześć, czyli mniej niż 1 proc..

Co z tą Gdynią?

Nic więc dziwnego, że podczas posiedzeń komisji zarysowała się wyraźna linia podziału - z jednej strony mamy środowisko leśników i osób związanych z gospodarką leśną . Z drugiej przedstawicieli organizacji społecznych .

- Samorządy przyjmują dość ostrożne stanowisko  - słyszę od jednego z uczestników narad.  - Z wyjątkiem Sopotu, który jest bardzo stanowczy i ma swoje ugruntowane zdanie. Na przeciwległej pozycji jest Gdynia. To może dziwić, bo poprzedni prezydent Wojciech Szczurek zdecydowanie wraz z pozostałymi samorządowcami występował przeciw nadmiernej wycince trójmiejskich lasów. Czy to oznacza zmianę polityki miasta?

Podobny zarzut pojawił się we wpisie Małgorzaty Wójcik z Bryzy, radnej Miasta Gdyni klubu Koalicji Obywatelskiej, Ruchów Miejskich i Lewicy, która podczas narady zaproponowała, by wyłączyć z wycinek obszar wzgórz o nachyleniu 30 st.  (ze względu na  ważną w pobliżu miast funkcję retencyjną)  oraz pasy lasu o szerokości 500 m od granic zabudowy miejskiej .

Propozycji radnej sprzeciwił się przedstawiciel prezydent Aleksandry Kosiorek, Ogrodnik Miejski Tadeusz Schenk, sugerując pozostawienie zmodyfikowanej gospodarki leśnej (co pozwala na wycięcie w procesie rozłożonym na lata ponad połowy dojrzałych drzew).

-Stoi on twardo na stanowisku żeby gospodarką leśną objęty był cały dozwolony przez Plan Ochrony obszar TPK - pisze radna Wójcik, podkreślając, że takiego pomysłu nie zgłosił żaden z przedstawicieli samorządów, biorących udział w pracy zespołu.

Spadające konary

Tadeusz Schenk, naczelnik gdyńskiego Wydziału Ogrodnika Miasta podkreśla, że i tak wycinki w Nadleśnictwie Gdańsk będą radykalnie ograniczone. Średni wiek drzewostanów w Nadleśnictwie Gdańsk wynosi 96 lat. To bardzo dużo.

- Jestem przeciwny propozycji, by w lasach zlokalizowanych w pasie 200 metrów od zabudowy nie prowadzić żadnej gospodarki - mówi Ogrodnik Miasta.-  W warunkach gdyńskich lasy na styku z budynkami ciągną się dziesiątki kilometrów, podstawą działania na tych terenach powinno być zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców. Często są to drzewa w wieku 150-170 lat, głównie buki, których konary odrywają się i spadają nawet w bezwietrzne dni. Właśnie na moje biurko trafiła sprawa z ulicy Tatrzańskiej, gdzie drzewo spadło na budynek i samochód. Do regularnych szkód pomimo ciągłej pielęgnacji i przeglądów dochodzi też przy ul. Bydgoskiej.

Zniszczeń jest dużo i stanowią one  realne zagrożenie dla budynków oraz mieszkańców, korzystających z lasu rekreacyjnie. - Nie sposób zapewnić bezpieczeństwa w przypadku nawet 40-metrowych drzew - twierdzi Tadeusz Schenk. - Dlatego uważam, że na tym terenie powinna być prowadzona zmodyfikowana gospodarka leśna, czyli usuwanie pojedynczych drzew. Muszą je wytypować fachowcy - leśnicy, którzy mają odpowiednie doświadczenie i wiedzę na temat biologii drzew.. Powinno być to działanie systematycznie, a nie z doskoku na zasadzie wyjątku od ogólnie przyjętego zakazu wycinek.

Kolejny tematem jest gospodarka na stromych stokach. - Są to miejsca, w których należy dopuścić wycinanie pojedynczych drzew w dojrzałych drzewostanach, po to aby pod spodem starego lasu wyrosło młode pokolenie drzew - tłumaczy przedstawiciel Gdyni. - Taki wielopiętrowy las jest zdecydowanie bardziej odporny na erozję wodną, zatrzymuje więcej opadu w koronach i lepiej stabilizuje grunt niż drzewostan jednopiętrowy.

Dlaczego trzeba wycinać stare buki?

- W drzewostanach bukowych jest bardzo ciemno -mówi Schenk, z wykształcenia leśnik. - Żeby powstało młode pokolenie buka, należy pojedyncze drzewa usuwać tak, by wpuścić trochę światła do dna lasu i dać szansę skiełkować nasionom. Należy to zrobić, gdy las ma około 120 lat, gdyż starsze, np. 160-letnie drzewostany nie ma już takiej siły kiełkowania. Adwersarze stawiają tezę, że las rośnie sam i odnawia się sam. Niestety, to nie jest do końca prawda. Las pozostawiony sam sobie będzie podlegał procesom sukcesji, a jego skład gatunkowy zmieni się na niepożądany. Na naszych cennych i unikatowych w skali kraju siedliskach, zwłaszcza lasu świeżego, powinniśmy w szczególności zadbać o kontynuację odnowienia naturalnego buka, który dodatkowo wykazuje dużą odporność na zachodzące zmiany klimatyczne. Powinniśmy też wprowadzać na te tereny dęba, którego jest w składzie gatunkowym naszych lasów zbyt mało. Jego odnowienie jest dużo trudniejsze i trzeba by go wprowadzić sztucznie. Las pozostawiony sam sobie będzie zdecydowanie mniej bezpieczny, gorzej dostępny dla ludzi i jeszcze dodatkowo, z przyrodniczego punktu widzenia, nie będziemy inicjować odnowienia młodego pokolenia lasu najcenniejszych rodzimych gatunków drzew.

Nasz rozmówca wspomina także o sośnie, która zakwasza glebę, degradując  żyzne siedliska leśne. Leśnicy wycinali więc gniazda, usuwali sosnę i wprowadzali tam buki i dęby. Nazywa się to przebudową drzewostanu. W najbliższym dziesięcioleciu takie działania są planowane wyłącznie na małych powierzchniach , poza lasami dookoła Trójmiasta. Proponowana jest tu tzw. rębnia V, czyli ciągła, która zakłada przebudowę drzewostanu, trwającą minimum 40 lat i polegająca na wycinaniu pojedynczych drzew, tak aby mógł się rozwijać naturalnie młody las pod okapem starego drzewostanu.

- W lasach społecznych te działania i zabiegi mają zostać jeszcze bardziej ograniczone - argumentuje Ogrodnik Miasta Gdyni. - W lasach wokół Trójmiasta ma pozostać nawet powyżej 50 proc. starego drzewostanu do naturalnego rozkładu, co jest prawdziwą rewolucją. Ogranicza to w sposób radykalny gospodarkę leśną, przy zachowaniu wymiany pokoleniowej. Jest to już ogromna zmiana podejścia do tematu wycinek. Całkowite wyłączenie lasu z gospodarki leśnej, uderzyłoby bezpośrednio w bezpieczeństwo i trwałość naszych cennych lasów. Jest to z całą pewnością odważny eksperyment, którego skutki będziemy mogli obserwować w najbliższych dziesięcioleciach. Nasze decyzje będą zatem oceniać już przyszłe pokolenia.

Leczenie zęba przez odcięcie głowy?

- Uzasadnienie, że wycinki muszą być kontynuowane, bo z drzew opadają konary, to jak proponowanie by ból zęba leczyć poprzez odcięcie głowy - odpowiada Paweł Szutowicz, dodając, że postępowanie polegające na wyłączeniach zawiera wyjątki. Jednym z takich wyjątków są kwestie bezpieczeństwa, które to bezpieczeństwo będzie oceniane na bieżąco, w oparciu o ciągłą obserwację drzew, a nie poprzez wyliczenia zrobione za biurkiem na kalkulatorze.

Z argumentami o potrzebie wycinki starych buków nie zgadza się Paweł Pawlaczyk członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, leśnik z wykształcenia.

- Nasienie buka nie potrzebuje światła do kiełkowania, to raczej wykiełkowana siewka buka potrzebuje trochę światła by rosnąć -wyjaśnia ekspert. - Zgodzę się, że aby urosły młode buki, trochę światła potrzeba. Drzewostany bukowe są ciemne, gdy są młode (a wiek młodości dla buka to ok. 40-120 lat), później zwykle różnicują swoją strukturę. Wtedy światło i odnowienie w nich się pojawia. I wcale nie znika, gdy drzewa mają 160 lat, więc siły kiełkowania jednak wystarcza. Mamy w Europie nie tylko 160-letnie, ale i 300-400 letnie drzewostany bukowe, w których powstaje odnowienie. A cięcia w wieku 100-130 lat sprawiają, że zabraknie drzew starych,  bardzo cennych dla przyrody.  

Wprawdzie Paweł Pawlaczyk  nie optuje w obecnej dyskusji za całkowitym wyłączeniem lasu z gospodarki leśnej, ale nie zgadza się też, że takie wyłączenie uderzałoby w jego trwałość. - Las  będzie się zmieniał,  jednak na świecie nie było dotąd przypadku, by las wyłączony z gospodarki leśnej zanikł, rozpadł się całkowicie i zniknął - uważa. -  Nie widzę więc przesłanek, by las wokół Trójmiasta, nawet gdyby zupełnie go wyłączyć z jakichkolwiek działań, miał zachować się inaczej.  

Koniec spotkań i co dalej?

W spotkaniach uczestniczyli wyłonieni przez resort klimatu i środowiska oraz LP  facylitatorzy, czyli zawodowi specjaliści od mediacji. I to oni mają przedstawić raport, który musi być gotowy przed końcem października. Jak widać przy obecnej różnicy stanowisk, nie będzie to łatwe zadanie.

Następnie  protokół wraz z innymi raportami, sporządzonymi po zakończeniu pracy zespołów w pozostałych ośmiu aglomeracjach (Warszawy, Łodzi, Poznania, Wrocławia, Katowic, Krakowa, Szczecina, Bydgoszczy-Torunia)  trafi do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Na ich podstawie ministerstwo powinno przygotować  propozycje rozwiązań ogólnych, które potem będzie można zastosować między innymi w Trójmieście.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama