Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

W Gdańsku mieszkań jest sporo, ale Kowalskiego stać na niewiele

Gdzie najłatwiej kupić własne M za przeciętną pensję? O tym decyduje nie tylko poziom zarobków w aglomeracji i ceny mieszkań, ale również liczba ofert dostępnych na rynku. W Gdańsku stać nas na niewiele, ale mamy spory wybór...
Gdańsk, mieszkania Gdańsk

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to wysokość naszych zarobków jest najważniejsza przy zakupie mieszkania. W rzeczywistości jednak, bardziej liczy się to, jak te zarobki mają się do cen mieszkań. To pozwala ocenić, jaki metraż możemy kupić za miesięczną pensję i na jakie mieszkanie możemy sobie realnie pozwolić. Portal RynekPierwotny.pl sprawdził dostępność mieszkań w wybranych miastach wojewódzkich na przełomie I i II półrocza br. 

- Jak się okazuje, wysokie zarobki nie zawsze idą w parze z wysokimi cenami nieruchomości, czego przykładem są Katowice. I na odwrót, np. w Lublinie, mimo niskich zarobków, w ofercie firm deweloperskich przeważają mieszkania budowane z myślą o zamożnych klientach - mówi Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

CZYTAJ TEŻ: Tanie mieszkania to jeden z największych problemów współczesnego świata

Trzeba jednak  jeszcze uwzględnić liczbę dostępnych ofert na lokalnym rynku. Co z tego, że w Zielonej Górze i Gorzowie Wielkopolskim jest najkorzystniejszy stosunek cen nowych mieszkań do zarobków? W czerwcu 2024 r. za przeciętne wynagrodzenie brutto z sektora przedsiębiorstw można było kupić odpowiednio: 0,97 m kw. (Zielona Góra) i 0,93 m kw. (Gorzów Wielkopolski) nieruchomości w budownictwie deweloperskim. Jednak w tych miastach oferta mieszkań na rynku jest znikoma: najgorzej wypada Zielona Góra, w której kupujący mają najmniejszy wybór, bo na 1000 mieszkańców przypada tylko 8 ofert mieszkań na rynku lokalnym. W Gorzowie Wielkopolskim jest ich niewiele więcej  - 12M/1000 mieszkańców. A przecież gdy kupujemy wymarzone mieszkanie zależy nam na jak największej liczbie opcji do wyboru, aby móc przejrzeć propozycje i wybrać to M, które najlepiej odpowiada naszym potrzebom.

Mieszkań sporo, ale za drogich dla przeciętnego Kowalskiego

Wiele młodych osób migrujących w poszukiwaniu lepszych warunków do życia, bierze pod uwagę przede wszystkim szanse na znalezienie stabilnej i dobrze płatnej pracy, a o taką najłatwiej jest w największych metropoliach.

- Największe metropolie przyciągają młodych Polaków nie tylko bardziej ambitną ofertą rynku pracy, ale również lepszą ofertą edukacyjną. Pamiętajmy, że wiele osób decyduje się na pozostanie w mieście, które było ich wyborem akademickim - mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. 

Duży wybór mieszkań we Wrocławiu i Gdańsku

Dlatego fala „słoików” to zjawisko charakterystyczne nie tylko dla Warszawy. Na co mogą liczyć?

Okazuje się, że największy wybór lokali mieli nabywcy we Wrocławiu. W tej metropolii na 1000 mieszkańców przypadało 25 ofert. Nieco mniejszy wybór mieli kupujący lokum w Gdańsku (23 oferty/1000 osób) oraz w Łodzi, Katowicach i Poznaniu (po 21 ofert/1000 osób). Sytuacja na rynkach mieszkaniowych największych miast jest bardzo dynamiczna, a podaż lokali zmienia się z miesiąca na miesiąc. Nie tylko we Wrocławiu, ale także w Szczecinie, Poznaniu, Katowicach, Łodzi i Gdańsku oferta mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym była w czerwcu większa niż przed rokiem.

Jednak w metropoliach takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, choć mieszkań na rynku jest więcej, a zarobki są wyższe, nieruchomości okazują się na tyle drogie, że możliwości zakupu M, zwłaszcza o większym metrażu, bywają mocno ograniczone. Średni metraż możliwy do kupienia za przeciętną pensję w stolicy Pomorza, to 0,26 m kw.

CZYTAJ TAKŻE: Ile studenci muszą zapłacić za mieszkanie w Trójmieście? Sam pokój kosztuje krocie

Na jaki metraż stać singla, a na jaki rodzinę 2+1?

Większość osób kupujących mieszkanie na własne potrzeby korzysta z kredytu hipotecznego. Z tego powodu eksperci z portalu RynekPierwotny.pl postanowili  sprawdzić, jak wygląda dostępność kredytowa nowych mieszkań w 17 analizowanych miastach. W badaniu uwzględniono metraż nowego mieszkania, który można nabyć na kredyt z 10-procentowym wkładem własnym i 25-letnim okresem spłaty. Przyjęto, że taki kredyt spłacany w równych ratach ma oprocentowanie zgodne ze średnią dla nowych hipotek, podaną przez NBP w czerwcu 2024 roku.

Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że nowy metraż możliwy do zakupu przez przeciętnie zarabiającego singla, w połowie 2024 roku wynosił od 23 m kw. nowego mieszkania (Warszawa) do 40 m kw. (Zielona Góra). Gdańsk niestety znalazł się w końcówce rankingu: podobnie jak we Wrocławiu, Krakowie i o dziwo Kielcach za przyznany na takich warunkach kredyt singiel może kupić mieszkanie o powierzchni zaledwie 26 m kw. W przypadku rodziny „2+1”, sytuacja wygląda podobnie. Najmniejszy metraż może ona zakupić w Warszawie (43 m kw.), a największy w Zielonej Górze (76 m kw.). Na niewiele więcej metrów niż w stolicy (49 m kw.) stać statystyczną rodzinę 2+1 z Krakowa, o 1 m kw. więcej (50 m kw.) może kupić w Gdańsku Kielcach, Krakowie, Lublinie i Wrocławiu).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama