Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

To od relacji w rodzinach zależy, czy dawni wilnianie przekażą pamięć o swoim mieście kolejnym pokoleniom

To od relacji w rodzinach zależy, czy dawni wilnianie przekażą pamięć o swoim mieście kolejnym pokoleniom – mówi Tomasz Snarski, dyrektor 21. Festiwalu „Wilno w Gdańsku”
To od relacji w rodzinach zależy, czy dawni wilnianie przekażą pamięć o swoim mieście kolejnym pokoleniom
Tomasz Snarski z Birutė Jonuškaitė, prezeską Związku Pisarzy Litwy, w symbolicznym uścisku dłoni łączącym Gdańsk i Wilno. Za nimi, pochodzący z Wilna adwokat Tomasz Rogoża z Józefem Szostakowskim, wileńskim pisarzem, poetą. (18. edycja Wilna w Gdańsku - 2021 r.)

Autor: Archiwum prywatne

Festiwal narodził się z myślą o tych mieszkańcach Gdańska, którzy przybyli tu po wojnie z Wilna i Wileńszczyzny. Odchodzi tamto pokolenie wilniuków. Czy wraz z nimi odchodzi też cząstka tego festiwalu? 

Idea festiwalu Wilno w Gdańsku rzeczywiście powstała z konkretnych więzi łączących gdańszczan z Wilnem. Z miłości gdańszczan o korzeniach wileńskich do miasta nad Wilią. Z ich tęsknot, z relacji, które utracili, z ich życia, tam i tu. Z potrzeby obcowania na co dzień z kulturą wileńską, która umożliwia tych więzi kultywowanie. Z pragnienia spotkania się, zaznaczenia swojej wileńskiej tożsamości. Festiwal przez lata się zmieniał, przybierał różne formy, a jednak marka „Łączy nas Wilno” pozostała jasna, uznana, niezmienna. Przy festiwalu pracuję szósty rok i widzę, że rodzi się potrzeba opowiedzenia o nim na nowo. Pewne jest, że zawsze będzie on nawiązywał do korzeni, do dziedzictwa gdańsko-wileńskiego, ale musi też uwzględniać nowe pokolenia, kwestię, dla kogo ten festiwal ma dziś być. Cieszę się, że dziś Wilno w Gdańsku przyjmuje formułę wydarzenia kulturalnego otwartego dla wszystkich. Nawet dla tych, którzy nie mają już związków rodzinnych z Wilnem czy Litwą, ale którzy dzięki festiwalowi właśnie mogą poznać tę piękną historię, poczuć wspólnotę tych dwóch miast. Odbierać ją w sposób wolny od historycznych konotacji, bez jednej dominującej narracji. Dlatego z roku na rok prezentujemy coraz więcej wydarzeń adresowanych do młodych ludzi. Wszystko po to, by zaprosić na festiwal kolejne pokolenia.

Ubiegłoroczny festiwal Wilno w Gdańsku odbył się w trakcie jarmarku św. Dominika

Wilno tych, którzy musieli opuścić je po wojnie i tych, dla których to miasto jest jedynie kierunkiem turystycznym, to są zupełnie dwa inne Wilna?

Z jednej strony trochę tak, z drugiej to wciąż jest to samo miasto o niesamowitym potencjale idei, wartości. Wspaniała europejska stolica. Przez te wszystkie lata działalności festiwal zyskał markę dużej imprezy promującej kulturę Wilna i Litwy w Polsce. Co roku zgłasza się wielu litewskich artystów, którzy chcieliby u nas wystąpić. Do Gdańska, specjalnie na te kilka dni festiwalu przyjeżdżają też osoby z różnych stron Polski, które interesują się współczesną kulturą litewską. Można powiedzieć, że Gdańsk jest w Polsce jednym z jej ambasadorów. Ale warto też dodać, że corocznie w Wilnie odbywa się podobne wydarzenie, podczas którego promuje się kulturę Gdańska. To są wzajemne relacje, zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i osobistym. Jestem przekonany, że taka współpraca miast partnerskich może być przykładem potrzebnego szukania tego, co łączy, zwłaszcza w kontekście niespokojnego świata stawiającego niestety raczej na przemoc i konfrontację niż na budowanie trwałych więzi. A dzięki Wilnu w Gdańsku budujemy przestrzeń dialogu, zarówno między narodami, jak i między miastami, a także, od czego rozpoczęliśmy rozmowę, między pokoleniami. 

Wielopokoleniowość widać na festiwalu?

W minionym roku we wszystkich różnorodnych wydarzeniach wzięło udział kilka tysięcy ludzi, w różnym wieku. Zresztą jestem niechętny mówieniu, kto w tym gronie jest starszy, kto młodszy. Wszyscy jesteśmy „młodzi duchem” i niejednokrotnie ci dawni wilnianie mają o wiele więcej siły i energii niż dzisiejsi dwudziestolatkowie. Dlatego przyjęliśmy, że każde wydarzenie festiwalowe musi mieć wartość uniwersalną. To, że Wilno w Gdańsku jest imprezą dla wszystkich, czyli także dla tych, którzy nie mają jakichś bliższych związków z Wilnem, Litwą czy z wileńsko-gdańskimi relacjami, poczytywałbym tylko za sukces tej imprezy. Musimy - poprzez kulturę - pamiętać o naszej historii, ale przecież nie możemy tylko na tym poprzestać. W przeciwnym wypadku ktoś mógłby zapytać: skoro odchodzą starsze pokolenia, to może już taki festiwal nie jest potrzebny?

Jaka jest odpowiedź?

Wręcz przeciwnie! Takie wydarzenia jak nasz festiwal to zachowanie dla przyszłych pokoleń tej kruchej pamięci. A o Wilnie warto pamiętać w kontekście szerszej historii powojennego Gdańska. Tym bardziej może warto wspomnieć, że podczas tegorocznej edycji wydarzenia zostanie zaprezentowana specjalna wystawa „Światłoczułe Wilno”, przygotowana we współpracy z Muzeum Narodowym w Gdańsku. Na wystawie tej zaprezentujemy unikatowe fotografie przedwojennego Wilna, które przyjechały do Gdańska po II wojnie światowej wraz z wilnianami. Odbędą się towarzyszące tej ekspozycji wykłady oraz oprowadzanie kuratorskie. To konkretna inicjatywa, która pokazuje, jak ważne jest Wilno w Gdańsku, także z perspektywy troski o kulturowe dziedzictwo gdańsko-wileńskich relacji. Zarazem festiwal ma za zadanie budować współczesne relacje kulturalne między naszym miastem a Wilnem. To jedyna w swoim rodzaju okazja, by poczuć atmosferę litewskiej stolicy w sercu Gdańska oraz zrozumieć unikalne więzi, jakie łączą oba miasta.

Polacy z Wilna, którzy przyjechali do Gdańska po wojnie… Może to oni, z ich opowieściami, z ich pamięcią, powinni być głównymi bohaterami tego festiwalu?

Oni zawsze byli, są i będą najważniejsi. Jeszcze nie tak dawno urodzony przed wojną w Wilnie pan Ryszard Adamowicz, ojciec prezydenta Gdańska, był tutaj honorowym gościem. Wielu bywalców festiwalu robiło sobie z nim pamiątkowe zdjęcia, nikt nie przypuszczał, że to będą ostatnie fotografie... Na szczęście, dzięki nagraniu zrealizowanemu na potrzeby jednej z edycji Wilna w Gdańsku, w każdej chwili można obejrzeć przeprowadzoną z nim oraz z panią Teresą Adamowicz rozmowę o Wilnie, z ich wspomnieniami i poruszającymi refleksjami. Poza tym to od relacji w rodzinach zależy, czy dawni wilnianie przekażą pamięć o swoim mieście kolejnym pokoleniom. Spróbujmy zatem nie tylko dbać o zachowanie dziedzictwa, ale też o jego rozwój. Postarajmy się, żeby wraz z odchodzeniem ludzi i ich osobistych historii nie odeszła pamięć o gdańsko-wileńskim splocie losów. Ufam, że gdy kiedyś zabraknie pokolenia wilnian, którzy przybyli tu po wojnie, wielu pójdzie ich śladami. Będą wśród tych osób wnuki i prawnuki, szukający związków z Wilnem. Ale też ci, których zafascynuje współczesna Litwa i jej kultura. I to ocali pamięć. Innej drogi nie ma. Warto też dodać, że festiwal jest ważnym symbolem także dla tych, którzy już, ze względu na swój stan zdrowia, nie mogą wziąć w nim udziału. Takich osób jest całkiem sporo. 

Unikalne więzi między dwoma miastami, które kultywuje festiwal. Czym są?

To tożsamość w kontekście wspólnej historii. I wielokulturowość charakterystyczna dla obu miast. To bliskie Gdańskowi i Wilnu wartości, takie jak miłosierdzie i solidarność, czyli wspólne bycie w świecie, współodpowiedzialność za drugiego człowieka. To ożywiona współpraca kulturalna, która rozwija się w różnych formach tak naprawdę cały czas, nie tylko przy okazji. 

To przy stole najczęściej spotykają się pokolenia. Stół łączy. Co jest tym symbolicznym stołem festiwalu?

Myślę, że wszystkie nasze festiwalowe wydarzenia konstruują symboliczny stół, przy którym się spotkamy. W tym roku nie zabraknie sztuk wizualnych, muzyki, literatury i filmu. Różnorodność propozycji artystycznych jest powiązana z tym, że są one adresowane do każdego. Zresztą zaproszeni goście reprezentują różne pokolenia i tradycje. Są pisarze już nieco starsi, jak np. Romuald Mieczkowski, od kilkudziesięciu lat wydający kwartalnik „Znad Wilii”, jak i przedstawiciele nowych generacji, by wspomnieć o Kotrynie Zylė, która należy do młodego pokolenia pisarzy litewskich. Jeśli mowa o stole, to w warstwie dosłownej warto wspomnieć, że w sobotę odbędzie się również biesiada wileńska. To międzypokoleniowe wydarzenie z okazji z 35-lecia Oddziału Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. Będzie ono okazją do spotkania miłośników i członków towarzystwa, powspominania oraz uczty kulinarnej.

Kiedyś mówiło się, że kto choć raz zobaczył Wilno, nigdy już nie pokocha innego miasta. Jak młode pokolenie patrzy dziś na to Wilno?

Znajomi, którzy zdecydowali się odwiedzić Wilno za moją namową, a nigdy wcześniej tam nie byli, cenią sobie przede wszystkim piękno stolicy Litwy. Jednocześnie są niejednokrotnie pozytywnie zaskoczeni różnorodnością tego, co można w Wilnie zobaczyć, w jakich wydarzeniach uczestniczyć. Wilno przyciąga zabytkami, ale i niesamowitą przyrodą, która je otacza. To dynamicznie rozwijająca się europejska stolica, w której codziennie odbywają się ciekawe wydarzenia artystyczne. W przestrzeni tętniącej życiem wileńskiej starówki można po prostu dobrze się bawić, kosztując wyśmienitej litewskiej kuchni czy spędzając czas z przyjaciółmi w jednej z licznych kawiarni. 

Wilno dyrektora festiwalu Wilno w Gdańsku to...?

Moje Wilno to przede wszystkim moja Babcia. Jej czułość i miłość do tego miasta. To jej zawdzięczam moje gdańsko-wileńskie serce. Miasto nad Wilią to też moi przyjaciele, zarówno Litwini, jak i Polacy. I wspaniali ludzie, z którymi współpracuję, tacy jak chociażby siostra Michaela Rak z wileńskiego hospicjum. 

Kuchnia wileńska… Trudno o niej nie wspomnieć. Smak też przechowuje pamięć. To język zrozumiały dla wszystkich. 

Najbardziej lubię smak czasu spędzonego z ludźmi przy wspólnym stole. Dlatego bądźmy razem także podczas tegorocznej edycji Wilna w Gdańsku! A dla tych, którzy przyjdą czy to na spotkanie z kinem litewskim, czy na koncert grupy post folkowej grupy Babadag, czy na dyskusje i spotkania autorskie, mamy też drobne niespodzianki związane z konkretnymi smakami. Będzie można na przykład otrzymać specjalnie przygotowane przez nas pocztówki z przepisami kuchni litewskiej. Taką pocztówką można się podzielić, można ją przesłać dalej, promując i festiwal, i kulturę litewską, i kultywując więzi. 

Wilno w Gdańsku”, 4-6 października. Program festiwalu dostęny jest TUTAJ


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama