Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

"Kulej. Dwie strony medalu". Tomasz Kot: Raz czułem się jak sportowiec

Mój bohater to zlepek różnych ludzi aparatu państwa, którzy próbowali Jerzego Kuleja utemperować, ogarnąć go na swoją modłę – opowiada Tomasz Kot o roli w filmie "Kulej. Dwie strony medalu".
Kliknij aby odtworzyć

Tomat Kot to nie tylko jeden z najbardziej utalentowanych polskich aktorów, ale też najsympatyczniejszych. To także specjalista od ról biograficznych. To jemu zawdzięczamy filmowego Ryśka Riedla w „Skazanym na bluesa” czy Zbigniewa Religę w produkcji filmowej „Bogowie”. Na gdyńskim festiwalu filmowym był już kilka razy nagradzany. 

Tym razem w Gdyni oglądamy go w konkursowym filmie „Kulej. Dwie strony medalu”. Co ciekawe w tym biograficznym obrazie zagrał postać fikcyjną. Pułkownika i prezesa klubu sportowego. 

- Mój bohater to zlepek różnych ludzi aparatu państwa, którzy próbowali Kuleja utemperować, ogarnąć go na swoją modłę – opowiada aktor.

W rozmowie z nami tłumaczy - dlaczego przyjął tę rolę. A także opowiada, kiedy się czuł jak sportowiec. 

- Zawsze mnie wzrusza, kiedy widzę sportowców w dresach z orzełkiem na piersi, reprezentujących nasz kraj. Ja się tak raz przez chwilę czułem jak sportowiec, kiedy byłem na festiwalu w Cannes z filmem „Zimna wojna”. Kiedy wyszliśmy na scenę, nikt nie znał naszych nazwisk, ale widownia krzyczała: Polska, Polska... 

CZYTAJ TEŻ: Xawery Żuławski o swoim filmie „Kulej. Dwie strony medalu”

Na stwierdzenie, że jest takim polskim towarem eksportowym i gra ostatnio dużo zagranicą, odpowiada skromnie: - Teraz myślę, że trzeba trzymać kciuki za Marcina Dorocińskiego, bo on jest chyba najbliżej tego ogniska. I daleko od kraju walczy o uznanie. Mam wielki dla niego szacunek, bo zdaję sobie sprawę, ile to kosztuje wysiłku, jak duża to presja. I jak bardzo to poruszanie na szerokich wodach spala psychiczne.

Tomasz Kot wspomniał też że on żyje swoją niedawną, włoską, filmowa przygodą i jest ciekawy jej finału. Chodzi o nowy film z jego udziałem włoskiej produkcji „La versione di Giuda”, której tytuł w wolnym tłumaczeniu oznacza „Wersję Judasza”. To dramat o tematyce religijnej, którego angielski tytuł brzmi: „Judas’ Gospel”. Fabuła skupia się na czekającym na śmierć Judaszu Iskariocie, który dokonuje refleksji nad swoim życiem oraz relacją z Jezusem i jego uczniami. Za kamerą stanął Giulio Base, włoski reżyser i scenarzysta, który pełni funkcję dyrektora artystycznego Festiwalu Filmowego w Turynie. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama