W jakiej kondycji znajduje się polskie kino? Czy jest takim lustrem, w którym możemy się przejrzeć i zobaczyć to, co jest dla nas teraz ważne?
Polskie kino jest niezwykle aktualne. To materia, która szybko chwyta naszą rzeczywistość. Pokażą to filmy dokumentalne, które zaprezentujemy podczas tegorocznego festiwalu, jak i fabuły. Polscy filmowcy i filmowczynie są niezwykle uważni na to, co dzieje się wokół nas
Kino dostrzega to, że żyjemy troszkę, cytując tytuł filmu otwierającego festiwal… pod wulkanem? Że spokojnie już było?
Można tak powiedzieć. W konkursie głównym mamy trzy filmy poświęcone wojnie w Ukrainie, jeden o sytuacji na Białorusi, a kilka produkcji filmowych w całym programie festiwalu – nie tylko „Zielona granica” – dotyka sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Są też filmy opowiadające o nietolerancji, braku akceptacji dla innego człowieka. Zobaczą też państwo na ekranie młode głosy, to co ich trapi i niepokoi. Co do konkursów, proszę nie patrzeć tylko na te dwa z nich, prezentujące długie metraże. Twórcy krótkiej formy również precyzyjnie i mocno komentują rzeczywistość. I mówią bardzo wyraziście o trudnych kwestiach, które dotykają nas.
Patrząc na festiwalowych twórców, można śmiało powiedzieć, że polskie kino. odmłodniało. To nie tylko młodzi reżyserzy w konkursie, ale też aktorskie pokolenie trzydziestolatków, które teraz rządzi naszym filmem.
W tym roku mamy wysyp reżyserów, którzy debiutują fabułą albo nakręcili swój drugi film. W konkursie głównym na 16 filmów są cztery debiuty i cztery drugie filmy, a w konkursie Perspektywy na osiem filmów mamy cztery debiuty i jeden drugi film. Do tego młode głosy w konkursie filmów krótkometrażowych.
Gdzie tradycyjnie idzie młodość… można powiedzieć.
W tym roku rzeczywiście widzimy zmianę warty w polskim kinie. Głos przejęło też młodsze pokolenie aktorek i aktorów. Jeśli więc szukamy tropów, które wyróżniają tegoroczną edycję, to też mam poczucie, że trzeba odnotować ten powiew młodości.
W filmach konkursowych występuje wielu aktorów zagranicznych, przede wszystkim ukraińskich.
Nie tylko. Jest przecież jeszcze „Dziewczyna z igłą”, film z międzynarodową obsadą, czy „Minghun”. I to jest także odpowiedź na pani pierwsze pytanie: gdzie jest obecnie polskie kino? Jak widać ono nie znajduje się w próżni – jest bardzo ważną częścią szerszego filmowego ekosystemu i to w Gdyni wybrzmi w tym roku na wielu poziomach.
Nowość z której pani jest najbardziej dumna…
Mnie niezwykle cieszy to, że jako zespół tworzący festiwal filmowy, jesteśmy bardzo wrażliwi na to, co wokół nas. Rozumiemy, że siłą tego festiwalu jest także kreowanie postaw. Tak chcemy działać, tak działamy, żeby nasza uważność na festiwalu była widoczna. Chociażby w rozbudowanej polityce dostępności i obecnych zielonych rozwiązaniach, które promujemy.
Rozmawiamy też w momencie, kiedy południe Polski walczy z powodzią. Chcemy ich wesprzeć. Będziemy wykorzystywać nasze kanały, żeby wszystkich zainteresowanych kierować do miejsc bezpiecznych zbiórek na rzecz powodzian. Ale też sami, jako festiwal, wesprzemy finansowo tereny zalane. Podjęliśmy m.in. decyzję, że 50 procent przychodów ze sprzedaży naszych festiwalowych gadżetów przekażemy na pomoc dla powodzian.
W ubiegłym roku debiutowała pani w roli dyrektorki artystycznej Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni z pewną, taką nieśmiałością. W tym roku jest mniejsza trema?
Jest inaczej. Obecny festiwal jest bardziej mój. Przed rokiem na tyle późno dołączyłam do ekipy, że nie byłam w stanie wprowadzić wielu moich pomysłów. Dopiero więc w tym roku znalazły się w programie. Dziękuję w tym miejscu moim koleżankom i kolegom z Komitetu Organizacyjnego, że byli tak otwarci na moje pomysły. Bez ich wsparcia nie udałoby się ich zrealizować.
Napisz komentarz
Komentarze