Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Były prezes spółdzielni Ujeścisko przed sądem. W akcie oskarżenia ponad 400 przestępstw

Zagrożonych karą aż 25 lat więzienia, 432 przestępstw, w tym tzw. zbrodni podatkowej, na łączną kwotę ponad 22,7 mln zł, dopuścił się, zdaniem oskarżenia, były prezes gdańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Ujeścisko”. - W naszej ocenie, oskarżony został przysłowiowym kozłem ofiarnym – odpowiada obrona Grzegorza H. Choć w czwartek wszyscy oskarżeni pojawili się przed sądem, procesu ostatecznie rozpocząć się nie udało.
Były prezes spółdzielni Ujeścisko przed sądem. W akcie oskarżenia ponad 400 przestępstw
Za barierką były prezes SM "Ujeścisko". Przed sądem odpowiada doprowadzony z aresztu, z nogami skutymi łańcuchem

Autor: Jacek Wierciński | Zawsze Pomorze

- Większość z zarzutów dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem osób, które nabywały lokale mieszkalne i domy jednorodzinne w prowadzonych przez spółdzielnię inwestycjach w latach 2016-20. Natomiast główny zarzut dotyczy nadużycia uprawnień i działania na szkodę spółdzielni, i wyrządzenia w łącznie szkody w wysokości przekraczającej 22,7 miliona złotych – mówił o zagrożonych karą do 25 lat więzienia przestępstwach zarzucanych głównemu oskarżonemu, Grzegorzowi H. prokurator Maciej Chełstowski, oskarżyciel i naczelnik Wydziału do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Były prezes spółdzielni Ujeścisko przed sądem

Jak wskazał, rozmawiając z mediami jeszcze przed wywołaniem sprawy w sądzie, sposoby działania byłego prezesa SM „Ujeścisko” miały różnić się w przypadku różnych inwestycji, jednak z procesami budowlanymi – zgodnie z ustaleniami śledztwa – wiązało się „wiele nieprawidłowości”. Chodziło m.in. o przebieg poszczególnych budów oraz sposób wydatkowania spółdzielczych środków.

- Nowo rozpoczynane inwestycje finansowały te wcześniejsze – tłumaczył jeden ze schematów działania prokurator. Wskazywał też, że spółka wyłoniona jako główny wykonawca w trzech inwestycjach, „pozaformalnie” była zarządzana przez Grzegorza H. - Pięcioro z oskarżonych jest członkami organów spółdzielni. Mamy też na ławie oskarżonych ówczesnego wiceprezesa zarządu spółdzielni – wyliczał oskarżyciel, który przyznał, że proceder polegać miał w znaczącym stopniu na tym, że z pieniędzy za bieżące zakupy mieszkań finansowano zaległe inwestycje.

CZYTAJ TEŻ: Były prezes SM „Ujeścisko” oskarżony o 432 przestępstwa

Co zrozumiałe, zupełnie inaczej sprawę przedstawiał mecenas reprezentujący b. prezesa „Ujeściska”.

- Oskarżony nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. W naszej ocenie, oskarżony został przysłowiowym kozłem ofiarnym tych wszystkich nieprawidłowości, które w ramach tych inwestycji faktycznie miały miejsce, ale absolutnie nie poczuwa się do odpowiedzialności, że to w wyniku jego działań te nieprawidłowości zaistniały. Wszelkie nieprawidłowości związane z tym procesem inwestycyjnym są przypisywane oskarżonemu, co wydaje się absurdalne, mając na względzie skalę tej działalności, skalę wielkości działań samej spółdzielni. Nie mógł on wiedzieć o wszystkich tych nieprawidłowościach wiedzieć i decydować – zaznaczał z kolei na sądowym korytarzu adwokat Łukasz Isenko, obrońca Grzegorza H.

Z czego zatem wynikła wielomilionowa strata klientów spółdzielni?

- To było wynikiem po prostu niezależnych od spółdzielni procesów, które miały miejsce w tamtym okresie; przede wszystkim wzrostu wartości materiałów budowlanych oraz różnego rodzaju kosztów pracy – w tamtym okresie, jak wiemy, bardzo znacząco wzrosły koszty pracy. W naszej ocenie, problemy jakie pojawiły się na tej inwestycji były spowodowane czynnikami niezależnymi od prezesa spółdzielni – przekonywał mec. Łukasz Isenko, zastrzegając, że jego klient nie mógł tego przewidzieć.

Zły stan psychiczny

Dopytywany o stan psychiczny Grzegorza H., który swego czasu w siedzibie prokuratury usiłował popełnić samobójstwo i od 2020 roku przebywa w areszcie (ostatnio sąd prawomocnie przedłużył okres jego izolacji do grudnia) adwokat podkreślił: - Jest to absolutnie wyjątkowa sytuacja, żeby ktoś ponad 4 lata oczekiwał na rozpoczęcie procesu w sytuacji zarzutów stricte gospodarczych, bo co innego jest w przypadku poważnych przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, jak zabójstwa, a co innego przy tego rodzaju przestępstwach – mówił mecenas. - Jego stan psychiczny i jego samopoczucie jest złe.

Jak powiedział przed sądem główny oskarżony, który z wykształcenia jest inżynierem zarządzania, jako prezes spółdzielni uzyskiwał dochód około 7 tysięcy złotych, nie posiadając samochodu ani mieszkania. Jednak to nie ze względu na problemy psychiczne Grzegorza H. w czwartek, 25 lipca procesu rozpocząć się nie udało.

- Niestety, w dniu dzisiejszym nie przeprowadzimy żadnych czynności, nie otworzymy przewodu sądowego, nie zostanie odczytany akt oskarżenia z uwagi na tę właśnie okoliczność, że zachodzą uzasadnione wątpliwości, co do stanu i poczytalności pana Bogusława H. Sąd nie dysponuje opinią sądowo-psychiatryczną. Nie została ona sporządzona w postępowaniu przygotowawczym. Tak się zdarza. Gdyby był obrońca [Bogusława H.] moglibyśmy tę sprawę poprowadzić – zastrzegła sędzia Aleksandra Kaczmarek z Sądu Okręgowego w Gdańsku, przewodnicząca składu orzekającego po naradzie za zamkniętymi drzwiami, tłumacząc, że chodzi o fakt potencjalnego wpływu choroby neurologicznej, leczonej przez wspomnianego oskarżonego.

Adwokat Bogusława H. swoją czwartkową absencję na sali rozpraw tłumaczył w przesłanej do sądu korespondencji chorobą. To od jego stanu zdrowia i powiązanego z nim stawiennictwa zależy czy proces uda się rozpocząć w kolejnym terminie - jeszcze pod koniec lipca. Ten dzień pierwotnie sąd zaplanował wyłącznie na wysłuchanie stanowiska Grzegorza H.

Ewentualna konieczność oczekiwania na opinię sądowo-psychiatryczną, a więc diagnozę ekspertów o statusie biegłych może oznaczać wielomiesięczne opóźnienie w rozpoczęciu procesu, podczas gdy Sąd Okręgowy w Gdańsku już wyznaczył w kalendarzu kilkanaście terminów rozpraw.

Warto przypomnieć, że – według oskarżenia - liczba pokrzywdzonych nabywców lokali w spółdzielni wyniosła 604 osoby. W toku śledztwa przesłuchano łącznie ponad 900 świadków, uzyskano 9 opinii z zakresu budownictwa, 3 opinie z zakresu informatyki śledczej, 2 opinie z zakresu rachunkowości, 2 opinie z zakresu badania pisma ręcznego i dokumentów oraz 4 opinie sądowo-psychiatryczne.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Zdziwiony 25.07.2024 15:59
Wszystko to nie trzyma sie kupy. W spółdzielni mieszkaniowej obowiązuje reguła kosztowa. Kazde budowane mieszkanie ma swój koszt, a członek spółdzielni musi ponieść cały ten koszt. Jaki sens ma zarzut ze nowe mieszkania finansowały stare. Skoro tak było (przez błędy) to nabywcy tych starych mieszkań muszą dopłacić do swoich mieszkań. Gdzie tu w ogóle mowa o kradzieży zarządu? Ukradkli ci co nabyli stare mieszkania i nie zapłacili pełnej ich wartości. Tak wynika z prawa spółdzielczego. To co piszecie ubliża mojej inteligencji. Zaznaczam, ze w ogóle nie znam tej spółdzielni ani tych ludzi, ale mam wszystkie komórki w głowie.

Harry 25.07.2024 14:03
Wszystkim sterował ręcznie ale nic nie wiedział i na nic nie miał wpływu??? Przykładna kara należy się oszustowi!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama