- Większość z zarzutów dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem osób, które nabywały lokale mieszkalne i domy jednorodzinne w prowadzonych przez spółdzielnię inwestycjach w latach 2016-20. Natomiast główny zarzut dotyczy nadużycia uprawnień i działania na szkodę spółdzielni, i wyrządzenia w łącznie szkody w wysokości przekraczającej 22,7 miliona złotych – mówił o zagrożonych karą do 25 lat więzienia przestępstwach zarzucanych głównemu oskarżonemu, Grzegorzowi H. prokurator Maciej Chełstowski, oskarżyciel i naczelnik Wydziału do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Były prezes spółdzielni Ujeścisko przed sądem
Jak wskazał, rozmawiając z mediami jeszcze przed wywołaniem sprawy w sądzie, sposoby działania byłego prezesa SM „Ujeścisko” miały różnić się w przypadku różnych inwestycji, jednak z procesami budowlanymi – zgodnie z ustaleniami śledztwa – wiązało się „wiele nieprawidłowości”. Chodziło m.in. o przebieg poszczególnych budów oraz sposób wydatkowania spółdzielczych środków.
- Nowo rozpoczynane inwestycje finansowały te wcześniejsze – tłumaczył jeden ze schematów działania prokurator. Wskazywał też, że spółka wyłoniona jako główny wykonawca w trzech inwestycjach, „pozaformalnie” była zarządzana przez Grzegorza H. - Pięcioro z oskarżonych jest członkami organów spółdzielni. Mamy też na ławie oskarżonych ówczesnego wiceprezesa zarządu spółdzielni – wyliczał oskarżyciel, który przyznał, że proceder polegać miał w znaczącym stopniu na tym, że z pieniędzy za bieżące zakupy mieszkań finansowano zaległe inwestycje.
CZYTAJ TEŻ: Były prezes SM „Ujeścisko” oskarżony o 432 przestępstwa
Co zrozumiałe, zupełnie inaczej sprawę przedstawiał mecenas reprezentujący b. prezesa „Ujeściska”.
- Oskarżony nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. W naszej ocenie, oskarżony został przysłowiowym kozłem ofiarnym tych wszystkich nieprawidłowości, które w ramach tych inwestycji faktycznie miały miejsce, ale absolutnie nie poczuwa się do odpowiedzialności, że to w wyniku jego działań te nieprawidłowości zaistniały. Wszelkie nieprawidłowości związane z tym procesem inwestycyjnym są przypisywane oskarżonemu, co wydaje się absurdalne, mając na względzie skalę tej działalności, skalę wielkości działań samej spółdzielni. Nie mógł on wiedzieć o wszystkich tych nieprawidłowościach wiedzieć i decydować – zaznaczał z kolei na sądowym korytarzu adwokat Łukasz Isenko, obrońca Grzegorza H.
Z czego zatem wynikła wielomilionowa strata klientów spółdzielni?
- To było wynikiem po prostu niezależnych od spółdzielni procesów, które miały miejsce w tamtym okresie; przede wszystkim wzrostu wartości materiałów budowlanych oraz różnego rodzaju kosztów pracy – w tamtym okresie, jak wiemy, bardzo znacząco wzrosły koszty pracy. W naszej ocenie, problemy jakie pojawiły się na tej inwestycji były spowodowane czynnikami niezależnymi od prezesa spółdzielni – przekonywał mec. Łukasz Isenko, zastrzegając, że jego klient nie mógł tego przewidzieć.
Zły stan psychiczny
Dopytywany o stan psychiczny Grzegorza H., który swego czasu w siedzibie prokuratury usiłował popełnić samobójstwo i od 2020 roku przebywa w areszcie (ostatnio sąd prawomocnie przedłużył okres jego izolacji do grudnia) adwokat podkreślił: - Jest to absolutnie wyjątkowa sytuacja, żeby ktoś ponad 4 lata oczekiwał na rozpoczęcie procesu w sytuacji zarzutów stricte gospodarczych, bo co innego jest w przypadku poważnych przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, jak zabójstwa, a co innego przy tego rodzaju przestępstwach – mówił mecenas. - Jego stan psychiczny i jego samopoczucie jest złe.
Jak powiedział przed sądem główny oskarżony, który z wykształcenia jest inżynierem zarządzania, jako prezes spółdzielni uzyskiwał dochód około 7 tysięcy złotych, nie posiadając samochodu ani mieszkania. Jednak to nie ze względu na problemy psychiczne Grzegorza H. w czwartek, 25 lipca procesu rozpocząć się nie udało.
- Niestety, w dniu dzisiejszym nie przeprowadzimy żadnych czynności, nie otworzymy przewodu sądowego, nie zostanie odczytany akt oskarżenia z uwagi na tę właśnie okoliczność, że zachodzą uzasadnione wątpliwości, co do stanu i poczytalności pana Bogusława H. Sąd nie dysponuje opinią sądowo-psychiatryczną. Nie została ona sporządzona w postępowaniu przygotowawczym. Tak się zdarza. Gdyby był obrońca [Bogusława H.] moglibyśmy tę sprawę poprowadzić – zastrzegła sędzia Aleksandra Kaczmarek z Sądu Okręgowego w Gdańsku, przewodnicząca składu orzekającego po naradzie za zamkniętymi drzwiami, tłumacząc, że chodzi o fakt potencjalnego wpływu choroby neurologicznej, leczonej przez wspomnianego oskarżonego.
Adwokat Bogusława H. swoją czwartkową absencję na sali rozpraw tłumaczył w przesłanej do sądu korespondencji chorobą. To od jego stanu zdrowia i powiązanego z nim stawiennictwa zależy czy proces uda się rozpocząć w kolejnym terminie - jeszcze pod koniec lipca. Ten dzień pierwotnie sąd zaplanował wyłącznie na wysłuchanie stanowiska Grzegorza H.
Ewentualna konieczność oczekiwania na opinię sądowo-psychiatryczną, a więc diagnozę ekspertów o statusie biegłych może oznaczać wielomiesięczne opóźnienie w rozpoczęciu procesu, podczas gdy Sąd Okręgowy w Gdańsku już wyznaczył w kalendarzu kilkanaście terminów rozpraw.
Warto przypomnieć, że – według oskarżenia - liczba pokrzywdzonych nabywców lokali w spółdzielni wyniosła 604 osoby. W toku śledztwa przesłuchano łącznie ponad 900 świadków, uzyskano 9 opinii z zakresu budownictwa, 3 opinie z zakresu informatyki śledczej, 2 opinie z zakresu rachunkowości, 2 opinie z zakresu badania pisma ręcznego i dokumentów oraz 4 opinie sądowo-psychiatryczne.
Napisz komentarz
Komentarze