Cofnijmy się do listopada 2023 roku. To wtedy klub ogłosił, że tytularnym sponsorem żużlowej drużyny startującej na drugim poziomie ligowych rozgrywek, będzie energetyczny koncern z Gdańska. „Wsparcie tak potężnego mecenasa sportu jak Energa z Grupy Orlen to nie tylko znaczący zastrzyk finansowy dla budżetu, ale i ogromna wartość wizerunkowa. Współpraca z tak poważnym i cenionym partnerem to świadectwo dobrze wykonanej przez nas ciężkiej pracy. To także sygnał dla innych firm i instytucji, że warto inwestować w gdański żużel. Dołożymy wszelkich starań, aby jak najlepiej spożytkować zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni – mówił wtedy Tadeusz Zdunek, członek zarządu Gdańskiego Klubu Żużlowego Wybrzeże, a także sponsor żużla.
Wtedy też klub zorganizował konferencję prasową, na której Zdunek potwierdził deklarację, że „w ciągu najbliższych trzech lat chce poważnie włączyć się do walki o medal Drużynowych Mistrzostw Polski”.
CZYTAJ TAKŻE: Polscy siatkarze przegrali w Ergo Arenie z Japończykami
Pieniądze Energi miały pomóc w poprawieniu wyników z poprzednich lat startów na zapleczu żużlowej ekstraligi. Personalnymi argumentami mieli być dwaj znakomici przed laty zawodnicy Krzysztof Kasprzak i Duńczyk Niels Kristian Iversen. W ekipie z ul. Zawodników został drugi Duńczyk Nicolai Klindt. Ta trójka dawała ogromne szanse na włączenie się Wybrzeża do walki o coś więcej niż tylko utrzymanie się w pierwszej lidze oficjalnie nazywanej Metalkas 2. Ekstraligą.
Kwota, którą Energa przekazała Wybrzeżu nie została ujawniona, ale mogło to być kilkaset tysięcy złotych. Zapowiadał się lepszy niż ostatni sezon, bo „na papierze” Wybrzeże miało bardzo solidny skład. Wątpliwości budził tylko wkład gdańskiej młodzieży w spodziewany, nie tylko przez działaczy, lepszy start w 2024 roku.
„Schody” zaczęły się wczesną wiosną tego roku. Jeszcze zimą rozpoczęto planowane wcześniej prace na torze przy zmianie odwodnienia z punktowego na liniowe. Chodziło o to, by woda spływała pod murawę, ale efekt zakończonych w marcu prac był taki, że woda zaczęła pojawiać się na torze. Klubowi działacze i żużlowcy przestali mieć nad nawierzchnią kontrolę. Co chwila odwoływano treningi, a później zawody. Co gorsza, nie zawsze mogły się one odbyć, nawet kiedy świeciło słońce i o deszczu już dawno wszyscy zapomnieli. To nie pomogło drużynie w przygotowaniu się do sezonu, a gdański tor w ogóle nie był atutem Wybrzeża.
CZYTAJ TAKŻE: Zobacz, kto z Pomorza pojedzie na igrzyska olimpijskie w Paryżu
Niestety, ekipa Eryka Jóźwiaka jak dotąd nie potrafiła wygrać meczu wyjazdowego, o co trudno mieć większe pretensje, bo to właśnie tor powinien być atutem gospodarzy. Inne klubu potrafią to wykorzystać. Jak dotąd Energa Wybrzeże z pięciu wyjazdów przywiozła tylko 1 punkt po remisie w Poznaniu z PSŻ. Pierwsze zwycięstwo gdańszczanie odnieśli u siebie dopiero w niedzielę, 14 lipca ze Stalą Rzeszów (48:41), ale bonusowy punkt dostała Stal za wyższe zwycięstwo w Rzeszowie.
To oznacza, że Wybrzeże ma 6 punktów starty do 6. i 7. drużyny w tabeli. Gdańszczanie mają do rozegranie jeszcze trzy ligowe mecze, ekipy, które gonią będą jeździć dwa razy. Najbliższy, zaległy, mecz rozegrają z ROW w Rybniku 3 sierpnia, ale wygrana Wybrzeża graniczyć będzie z cudem. Potem gdańskiej drużynie pozostaną jeszcze spotkania z ROW (u siebie) i z Orłem w Łodzi. Matematycznie klub z Gdańska ma jeszcze szanse na utrzymanie, a nawet awans do play-off, czyli pierwszej szóstki sezonu zasadniczego, bo może zdobyć jeszcze 8 punktów. W praktyce to już tak dobrze nie wygląda, o czym świadczy zaledwie kilkusetosobowa frekwencja na dwóch ostatnich meczach Wybrzeża. Tego nie pamiętają nawet najstarsi kibice gdańskiego żużla.
Klub liczy się z bardzo prawdopodobnym spadkiem do Krajowej Ligi Żużlowej. To trzeci, najniższy, ligowy poziom żużla w Polsce, na którym gdańska drużyna była w drugiej połowie lat 50.
Napisz komentarz
Komentarze