Odejścia, wewnętrzne intrygi, słowne wymiany ciosów… PiS się sypie?
Dobrze, że pani dopowiedziała, że chodzi o PiS (śmiech), bo zastanawiałbym się, u kogo jest aż tak dobrze.
O innych partiach też porozmawiamy.
Nie wiem, czy PiS się sypie, używając tego określenia. I chyba nikt, łącznie z samymi działaczami rzeczonej partii, nie wie, jaki będzie scenariusz ich dalszego, politycznego życia. Może być tak, że pojawią się, nie pierwszy zresztą raz, rozczarowani, wkurzeni i zirytowani z różnych powodów, co nie wpłynie dobrze na dynamikę tej partii. Ale Prawo i Sprawiedliwość już takie manewry nie raz przeżywało i jest zaprawione w bojach.
Ale obecny kryzys jest chyba dużo poważniejszy, niż wcześniejsze. Odchodzą działacze...
Ci, którzy w przeszłości odchodzili z tej partii, szybciutko wracali na jej łono, ciesząc się i dziękując, że prezes ich przyjął z powrotem.
Całując w pierścień prezesa.
Żeby tylko w pierścień. Oczywiście po sekwencji iluś przegranych wyborów, musi nastąpić przełom i rekonfiguracja zarówno w środku jak i na zewnątrz tego środowiska. I pewnie jesteśmy świadkami takiego procesu. Ale jaka będzie jego dynamika, zasięg i głębokość, czyli jakie będą skutki strukturalne w samej formacji i wokół niej, to pytanie jeszcze bez odpowiedzi.
Czy można na poważnie traktować zapowiedź byłego ministra i wieloletniego posła PiS Jana Ardanowskiego o tym, że czas na zmianę i on chce tworzyć własne ugrupowanie na prawicy?
Nie mam bladego pojęcia, co będzie się działo wokół Jana Ardanowskiego. A także czy jego zapowiedź to kolejna, polityczna wydmuszka, na wzór wcześniejszych, czy poważny projekt. W tle jest wiele niewiadomych, jak środowisko Radia Maryja. I pytanie , czy ono się jakoś zrestrukturyzuje? Poza tym - co będzie się działo na linii Konfederacja, a część środowiska Prawa i Sprawiedliwości, nazwijmy je czarnkoidalnym? Na ile narzędziem dyscyplinującym w tej partii pozostanie kasa? Bo jeśli okaże się, że Państwowa Komisja Wyborcza zajmie się nielegalnym finansowaniem kampanii wyborczej, a to skutkowałoby odebraniem subwencji, to w PiS mamy murowane trzęsienie ziemi. Na razie jest wiele znaków zapytania. I myślę, że sami działacze Prawa i Sprawiedliwości różnych szczebli nie wiedzą, jak te zmiany mogą wyglądać. Nie sądzę, żeby ktoś w tej chwili był w stanie powiedzieć – dokąd zmierza PiS.
CZYTAJ TEŻ: Jak koalicja się rozpadnie, to nie wróci PiS, tylko patoPiS
W małopolskim sejmiku część pisowskich działaczy zbuntowała się przeciwko kandydatowi namaszczonemu przez prezesa. Prezes przegrał i nawet się nie odegrał za porażkę. To wcześniej było nie do pomyślenia.
PiS po wyborach samorządowych też zaliczył porażki w innych miejscach, np. na Podlasiu, gdzie mimo wygranej, w sejmiku utracił władzę. Na Dolnym Śląsku, co prawda, udało się porażkę zażegnać, ale na ile to rozwiązanie jest trwałe, nie wiadomo. Gdybyśmy przyłożyli oko i ucho w różne miejsca, to optymizmu nie widać i nie słychać w tym środowisku. Ale powtarzam, to nie oznacza, że należy na tej partii postawić krzyżyk. Nadal ma zmobilizowane struktury i działaczy, którzy swoje projekty życiowe wiążą z projektem PiS. Nadal są pieniądze i przyczółki instytucjonalne, które pomagają przetrwać. Dla PiS obecna sytuacja jest problematyczna, ale nie katastroficzna.
To prawda, że PiS nadal jest silną partią, drugą w sondażach. Ale na razie bez możliwości powrotu do władzy.
Ale przed nami wybory prezydenckie. I nie jest powiedziane, że PiS w nich jest bez szans. Wyobraźmy sobie, że Prawo i Sprawiedliwość te wybory za rok wygrywa. I co się dzieje? Nagle zmienia się dynamika życia partyjnego. Wraca optymizm. Do wyborów parlamentarnych pozostanie jeszcze dwa i pół roku. W polityce to nie jest czas odległy bardzo, zwłaszcza, kiedy by się miało prezydenta z nową energią i siłą. PiS ma nadal wysokie poparcie społeczne. Ono mogłoby się rozproszyć dopiero wtedy, gdyby doszło do dekompozycji partii. Na razie partia Jarosława Kaczyńskiego otrzymuje premię za jedność. I to wysoką premię.
Ale prezes Kaczyński nie jest już tak wszechwładny, jak był do niedawna.
Słyszeliśmy to już po wielekroć, że wiek i choroby, że mniejsza mobilność i mniejszy posłuch, że prezes już nie jest takim wodzem jak przed laty. Ale nie wiem, czy dzisiaj w PiS znalazłyby się osoby, które tak krytycznie jak Zbigniew Ziobro czy Jacek Kurski mówiły przed laty o prezesie po tym, jak rozstawali się na chwilę z Prawem i Sprawiedliwością, tworząc Solidarną Polskę. Przecież wtedy bardzo ostro osądzali prezesa. A skończyło się tak, jak się skończyło. Poza tym PiS nie jest całkowicie partią wodzowską. Moim zdaniem, jest niewielkie grono, które partycypuje w podejmowaniu decyzji i bierze za to odpowiedzialność. A to, że jest konkurencja liderów w partii? To normalna w polityce rzecz.
Ale prezes nadal lejce trzyma.
Używając tego sformułowania powiem, że może nastąpi taki moment, w którym prezes nie będzie musiał trzymać lejc, bo wystarczy mu bacik.
W Prawie i Sprawiedliwości widać chyba najbardziej gorączkę przed wyborami prezydenckimi. Ambitni, jak Marcin Mastalerek, atakują kolegów z PiS np., Mariusza Błaszczaka. O czym świadczy ta kłótnia w politycznej rodzinie?
Takie polityczne zaczepki nie występują tylko w środowisku Prawa i Sprawiedliwości. W polskiej polityce mamy dużo złośliwości. Za dużo. Nasza polityka bywa siermiężna, prymitywna, czasami porywcza, a od czasu do czasu szlachetna. Ale jedną z jej cech jest ogromna złośliwość, wykraczająca poza ramy zwykłej, politycznej uszczypliwości. Moim zdaniem, nie należy się skupiać na tym, co jeden polityk powiedział o drugim. Bo to jest tylko w interesie tych polityków. Oni wiedzą, jak rozgrywać uwagę opinii publicznej i lubią w to grać. Wiedzą, że taka złośliwość dobrze się „sprzedaje” w mediach. Nie przywiązywałbym do tego szczególnej uwagi. Zwłaszcza, że pan Mastalerek z prezydenckiego obozu to formacja już schodząca. Jeszcze rok i tego obozu nie będzie.
A konflikt w Lewicy, to jest coś poważnego?
To permanentne przepychanie się w tym ugrupowaniu kolanem to skutek amorficzności strukturalnej tego środowiska, odmiennych biografii liderów i ich charakterów. Poza tym jeśli ugrupowanie polityczne jest na fali wznoszącej, co daje nadzieje na profity, to wszyscy się wokół niego jednoczą. Ale jak w partii na ławce jest niewiele miejsc do obdzielenia, to muszą pojawić się konflikty. To przypomina zabawę z krzesłem, kiedy jest o jedną osobę więcej i kto nie zdąży usiąść ten odpada. To taki teatr, który odbywa się na naszych oczach.
A Trzecia Droga przetrwa?
Pytanie, czy to jest jakakolwiek droga? Czy oni wiedzą, dokąd ta droga prowadzi? Sądzę, że Trzecia Droga przeżywa instytucjonalny kryzys tożsamości. Bardzo trudno tworzy się nowe struktury organizacyjne w Polsce. I te struktury prawdziwy tekst przechodzą dopiero wtedy, kiedy pojawiają się poważne kryzysy. Trzecia Droga jeszcze kryzysu przegranej nie przeżyła. Bo wynik w eurowyborach w ich przypadku można nazwać zawodem, czymś co nie satysfakcjonuje, ale nie tąpnięciem. Takim tąpnięciem byłoby to, gdyby nie przekroczyli progu wyborczego. I wtedy przeszliby prawdziwy tekst na trwałość organizacyjną. PSL przeżyło już nie jeden kryzys – na przykład fatalny wynik w wyborach prezydenckich Władysława Kosiniaka-Kamysza, czy problemy finansowe w partii. Ale ludowcy wiedzą, że raz się jest na wozie, a raz pod wozem. Polska 2050 jeszcze takiego kryzysu nie przeżyła. Nie wiemy więc, jak trwały to projekt polityczny.
Najspokojniej jest w Platformie Obywatelskiej?
Nie, bo tu też mówimy o Koalicji Obywatelskiej. Wszystkie te byty polityczne, czyli Lewica, Trzecia Droga i Koalicja Obywatelska to konglomeraty partyjne i mieszanki liderów. Być może, patrząc na Koalicję Obywatelską można odnieść wrażenie, że tu wrzenie jest najmniejsze, ale jeszcze wszystko spaja premia za sukces wyborczy, za sprawowanie władzy. To wcale jednak nie oznacza, że nie buzują emocje, że nie pojawia się rozczarowanie. Niedługo po wakacjach będzie rocznica wygranych wyborów i wtedy pojawią się twarde pytania – w którym jesteśmy miejscu, co do tej pory osiągnęliśmy i w którą stronę idziemy? Będą rozliczenia w kluczowych dziedzinach, takich jak wymiar sprawiedliwości, sprawy gospodarcze, edukacja, polityka europejska i bezpieczeństwo. I nie wiem, czy to środowisko jest już merytorycznie przygotowane na to, żeby podjąć tę rękawicę i rozpocząć debatę na te tematy. Jeśli się do tego nie przygotują, to będzie jeszcze mocniej wrzało. Bo kiedy pojawią się zarzuty, pretensje i trudne pytania, to trzeba będzie znaleźć tych, którzy nie dają rady i nie spełniają oczekiwań, a przede wszystkim tych, którzy będą przyczyną trudnych pytań.
Napisz komentarz
Komentarze