Batyskaf bez własnego napędu, z suchą kabiną przeznaczony był do obserwacji trałów, sieci, dna i biologii morskich ryb. Delfina II eksploatowano na statku badawczym r/v Profesor Siedlecki. W maju 1974 roku uczestniczył w tzw. rejsie afrykańskim pod naukowym kierownictwem dr. Zbigniewa Ziembo. Prace badawcze prowadzono na szelfie północno-zachodniej Afryki, na wysokości Sahary Hiszpańskiej. Podczas rejsu, wykonano ponad 100 udanych zaciągów „zelektryfikowanym” włokiem, w tym dwa obserwowane z podwodnego dwuosobowego, holowanego pojazdu „Delfin II”. W lipcu tego samego roku „Profesor Siedlecki” odbył rejs na Bałtyku, w czasie którego przeprowadzano na Głębi Gotlandzkiej próbne połowy tak zwanym włokiem linowym. Kierownikiem ekipy naukowej, dokonującej tych prób był prof. Andrzej Ropelewski.
– Mówi się, iż wiemy wiele więcej o tym, co znajduje się na powierzchni księżyca, niż o tym, co jest w naszym wszechoceanie, w tej toni wodnej na dnie morza – mówi dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego. – Muzeum, oprócz zbierania eksponatów związanych w ogóle z żeglugą, handlem morskim, także interesuje się oceanografią. Budujemy kolekcję pojazdów podwodnych, batyskafów, które pozwalały w czasach wczesnego PRLu, po drugiej wojnie światowej, badać morza, oceany. To jest właśnie przykład tej wyjątkowej myśli technicznej Polaka Antoniego Dębskiego, który był pomysłodawcą i konstruktorem wielu tego typu pojazdów. Będziemy budować kolekcję takich pojazdów, bo są to wyjątkowe, pojedyncze obiekty, których nigdzie nie znajdziemy. Ani na Allegro, ani na Ebayu nie ma czegoś takiego. Nawet Chińczycy w tamtym okresie tego rodzaju pojazdów nie budowali.
Za rok w planach muzeum jest wystawa czasowa, która będzie pokazywała badania morza. Przekrojowo opowie o tym, jakimi narzędziami Polacy po drugiej wojnie światowej pracowali, by sprawdzić, co jest na dnie morza, jakimi sieciami się posługiwali, jakimi statkami dokonywali połowów.
Delfin II trafił do Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie. To unikatowy pojazd podwodny!
– Delfin II” to dwuosobowy pojazd do obserwacji narzędzi połowowych – tłumaczy Wojciech Joński z Działu Oceanografii NMM. – Badacze pod wodą mogli spędzić dwie godziny. W czasie pracy, pojazd był holowany. W części środkowej znajduje się nadbudówka z hermetycznie zamykanym włazem. Jest też drugi właz, przewidziany do awaryjnego opuszczania pojazdu. Po obu stronach korpusu znajdują się zbiorniki balastowe napełnione sprężonym powietrzem, którego zapas mieścił się w dwóch 50-litrowych butlach pod ciśnieniem 150 atmosfer. Dziewięć iluminatorów skierowanych do przodu, na boki, w dół i do tyłu – pozwalało to na prowadzenie obserwacji oraz wykonywanie zdjęć fotograficznych – dodaje.
Odpowiednie ustawienie pojazdu w toni wodnej regulowano długością wydanego kabla oraz wychyleniem sterów pionowych i poziomych. Stateczność pojazdu zapewniały duże płetwy balastowe, mające kształt płóz, umocowane pod spodem korpusu. Służyły one jednocześnie za stojak pojazdu w czasie jego transportu lub składowania.
– Teraz przed nami sporo pracy, bo zdajemy sobie sprawę, że obecnie nasz pojazd nie ma wartości ekspozycyjnej – mówi Irena Rodzik, kierownik Działu Konserwacji Muzealiów NMM. – Warto jednak zaznaczyć, że, na pierwszy rzut oka, korozja pojazdu nie jest duża. Faktyczny stan ocenimy po dokładnym umyciu. Kolejny etapem będzie ewentualna wymiana uszkodzonych elementów blachy. Będziemy też rozkręcać iluminatory, po to aby dokładnie umyć szyby. Dalsze prace to piaskowanie elementów metalowych i złożenie pojazdu w całość. Na szczęście, w budynku Centrum Konserwacji Wraków Statków mamy urządzenie przemysłowe do piaskowania używane, np., przy czyszczeniu samochodów. Wrócimy do oryginalnych kolorów pojazdu. Dobierzemy taki rodzaj farby, który pozwoli w przyszłości eksponować obiekt nie tylko pod dachem, ale również na zewnątrz.
Proces konserwacji Delfina II może potrwać od 4 do 7 miesięcy. Muzealnicy planują zaprezentować pojazd w 2023 roku, podczas wystawy poświęconej podwodnym odkryciom.
Przypomnijmy, Antoni Dębski był pionierem batynautyki w Polsce. W latach 70. ubiegłego wieku skonstruował dwa habitaty (kabiny nurkowe), czyli domki podwodne: Meduza I i Meduza II. Przeprowadzono w nich próby zanurzenia saturowanego (czyli z pełnym nasyceniem organizmu gazami pod zwiększonym ciśnieniem) na głębokość 20 m w jeziorze Kłodno, a następnie wynurzenia, w czasie którego następowała dekompresja.
– Rok wcześniej przed Delfinem II powstał Delfin I, który jest eksponowany obecnie w naszym muzeum – dodaje Wojciech Joński. – Był to również pojazd holowany, ale jednooosbowy. Antoni Dębski był również konstruktorem: pojazdu podwodnego Delfin i pojazdu podwodnego do wierceń pod dnem morskim Geonur.
Zadanie: „Zakup pojazdu podwodnego Delfin II sfinansowano z dotacji celowej na wydatki inwestycyjne ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z budżetu państwa”. Dofinansowanie: 95 000 PLN.
Budujemy kolekcję pojazdów podwodnych, batyskafów, które pozwalały w czasach wczesnego PRLu, po drugiej wojnie światowej, badać morza, oceany. To jest właśnie przykład tej wyjątkowej myśli technicznej Polaka Antoniego Dębskiego, który był pomysłodawcą i konstruktorem wielu tego typu pojazdów. Będziemy budować kolekcję takich pojazdów, bo są to wyjątkowe, pojedyncze obiekty, których nigdzie nie znajdziemy. Ani na Sllegro, ani na Ebayu nie ma czegoś takiego. Nawet Chińczycy w tamtym okresie tego rodzaju pojazdów nie budowali.
dr Robert Domżał / dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego
Napisz komentarz
Komentarze