Były senator PiS ciągnął psa za samochodem
Sprawa dotyczy Waldemara Bonkowskiego [wyraził zgodę na publikację pełnego nazwiska oraz wizerunku – dop.red.], byłego senatora na Kaszubach, który w lutym 2018 roku został zawieszony w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości za antysemickie wpisy w portalu społecznościowym i został parlamentarzystą niezrzeszonym, a półtora roku później już ostatecznie został – wyrzucony z tej partii. Dotyczy jednak nie aktywności politycznej, a sytuacji z 30 marca 2021 roku, którą prokuratura uznała za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem [to przestępstwo zagrożone karą od 3 miesięcy do lat 5 – dop.red.]. Chodzi o nagranie zarejestrowane 30 marca 2021 przez nieustalonego kierowcę, na którym auto Waldemara Bonkowskiego ciągnie przywiązanego do haka holowniczego samochodu suczkę Zoję. Zwierzę początkowo podążało za autem. Jednak w pewnym momencie przestało dotrzymywać kroku, było ciągnięte po jezdni, wskutek czego poniosło śmierć.
Sąd Rejonowy w Kościerzynie w I instancji skazał b. senatora na karę 1 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz konieczność zapłaty 20 tysięcy złotych na rzecz jednego ze schronisk, jak również 5-letni zakaz posiadania psów. Wyrok został uchylony w II instancji, a teraz ponownie toczy się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku.
W piątek, 22 marca 2024 roku, zamiast spodziewanego zakończenia procesu, przez ponad 2 godziny przed sądem o opowiadała o swoich ustaleniach oraz odpowiadała na pytania lekarz weterynarii z 30-letnim stażem, biegła w dziedzinie behawiorystyki, jak sama mówiła - hodująca psy od 1988 roku z dużym doświadczeniem w hodowli, nazywanych ałabajami, owczarków środkowoazjatyckich.
W sporządzonej wcześniej, pisemnej opinii biegła uznała, że ważąca 72 kilogramy Zoja miała znaczną nadwagę. Napisała tam również, że zwierze było „stare, tłuste i schorowane, bez masy mięśniowej” oraz że „było to zwierzę w wieku podeszłym dla tej rasy” oraz że suczka mogła mieć problemy m.in. z sercem i nerkami, co jednak - jak stwierdziła - nie było wykrywalne w sekcji zwłok (ze względu na dłuższy okres pomiędzy śmiercią a przeprowadzeniem autopsji).
- Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że zwierze były otłuszczone i miało niedobór mięśni przynajmniej w obręczy biodrowej i mięśni udowych – wskazywała biegła orzekając na podstawie zdjęć, mówiąc też, że zwierzę mogło chorować na dysplazję stawów biodrowych, co wywnioskowała na podstawie „x-owatej” postawy. Uznała także, że ciągnięty za autem pies upadał kilkukrotnie. Prędkość poruszania się Zoi określiła na 5 km/h – przy czym, jak twierdziła bazowała na własnych wyliczeniach i obserwacjach m.in. z Kirgistanu, gdzie oglądała hodowlę owczarków środkowoazjatyckich. Długimi odległościami w przypadku rasy Zoi nazwała dystanse 2-4 km, które psy takie jak ona przebywają z przerwami i postojami by napić się wody. Tymczasem, jak wskazywała, Bonkowski miał ciągnąć zwierzę przez ok. 2 km bez zatrzymywania.
CZYTAJ TEŻ: Były senator ciągnął psa za samochodem. Znów stanął przed sądem
- Śmiem twierdzić, że pies nie wybiegł z posesji, ponieważ owczarki azjatyckie nie uciekają tylko oddalają się na z góry upatrzoną pozycję powoli – mówiła weterynarz. - Te psy nie są przyzwyczajone, jako rasa do ograniczania ich terenów – wskazała, stwierdzając, że na śmierć zwierzęcia mogły wpłynąć z jego upadki, rozległe obrażenia prawej i lewej strony ciała, wynaczynienie oraz zadzierzgnięcie się na szyi pętli czy obroży (skutek: „brak sprawnego odpływu krwi od mózgu”). Jak powiedziała, niezdiagnozowane i nieleczone schorzenie serca mogły wywołać zgon szybciej niż u zdrowego osobnika. - Ale tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ponieważ właściciel nie przedstawił żadnej dokumentacji leczenia zwierzęcia – zastrzegła sądowa ekspertka.
Obrońca, mecenas Jacek Potulski dopytywał, dlaczego biegła uznała, że 8-letni pies, wobec statystycznie oczekiwanej 12-letniej perspektywy życia tej rasy, uznany został za osobnika w wieku podeszłym i starszym. Jednak sędzia uchyliła to pytanie.
- Moja opinia opiera się na licznej literaturze, na temat geriatrii psów oraz własnej obserwacji, jako lekarza weterynarii i behawiorysty – i tak odpowiedziała sądowa ekspertka, która dość szeroko omawiała zużycie organizmu zwierzęcia we wspomnianym wieku. Tłumaczyła także, że „ałabaj” (określenie rasy Zoi) to w wolnym tłumaczeniu „pies o donośnym głosie”, bowiem „te psy patrolują teren głosząc swoją obecność przez całe noce”.
- Silne, odporne na choroby, żyjące 10-12 lat, ważące między 60 a 90 kilogramów, więc nawet 80 kilogramów dla suki nie jest to waga nadmierna; potrafią biegać i osiągać prędkość 20-30 km/h – mówiła z kolei o swoich ustaleniach na podstawie lektury kilkunastu artykułów o owczarkach środkowoazjatyckich druga obrońca Waldemara Bonkowskiego, adwokat Monika Kucznier.
ZOBACZ TAKŻE: Ciągnął psa za autem. Sprawa ex-senatrora Waldemara Bonkowskiego wróci do sądu
Biegła przekonywała z kolei, że publikacje często powielają „mit” na temat ałabajów, zaś ona sama opiera się na doświadczeniu i lekturach – m.in. rosyjskojęzycznych ekspertów. Tłumaczyła też, że jej suczka tej samej rasy ważyła 45 kg i wygrywała wszystkie wystawy, choć generalnie suki tej rasy traktowane są „per noga”, wyłącznie jako dające potomstwo. Zaznaczyła też że owczarki środkowoazjatyckie stały się punktem zainteresowania mafii, a do niej samej przyjeżdżali klienci o grubych szyjach, noszący na nich łańcuchy i jeżdżących BMW. To oni, jak mówiła, mogą być autorami artykułów wspomnianych przez obrońcę. Adwokat zastrzegła jednak, że materiały, które czytała pochodziły z naukowych źródeł.
- Nie oglądam telewizji, nie kupuję prasy, nie śledzę internetu, nie znam oskarżonego – wymieniała lekarz weterynarii pytana o to, czy zanim zatrudniono ją do oceny sprawy słyszała o sprawie byłego senatora.
- Psami się zajmuję od dziecka, a w wieku 22 lat nabyłem gospodarstwo. Hodowałem psy – nigdy nie mniej jak trzy - oświadczył w odpowiedzi na twierdzenia biegłej Waldemar Bonkowski, który jak przypomniał w tym roku kończy 65 lat, a więc ma większe doświadczenie od niej. Wskazywał, że zdarza się, że owczarki rosną do wysokości nawet 108-112 cm „w kłębie”. - Zoja nie miała żadnej dysplazji, była w bardzo dobrej kondycji. Była sprawna do końca – dodał.
Przekonywał również, że odległość 300 metrów jego gospodarstwa wzdłuż drogi, goniąc samochody, Zoja przelatywała „jak perszing”, a on oglądał kilka razy nagranie z ciągnięciem psa za samochodem i nie widział, by przewracał się on kilkukrotnie. Wspominał też powrót na posesję z suczką przywiązaną do haka holowniczego. Jak tłumaczył – poruszał się wolno i kilkanaście razy zatrzymywał się na dystansie 1200 metrów, bo za samochodem podążał też nieuwiązany jego drugi pies, chorujący na dysplazję, którego nie chciał stracić z oczu. Podobnie pozostałe 800 metrów wiejską drogą były senator miał pokonywać z przystankami. – Ona szła radosna. Nie stawiała żadnego uporu i nie wiem skąd pani biegła stwierdziła, że była zastraszona – mówił odnosząc się do Zoi i opinii bezhawiorystki na jej temat.
- Śmierć była natychmiastowa, a nie w męczarniach. Było to przykre - zastrzegł odnosząc się do sytuacji z marca 2021 roku. - Ja to bardzo przeżyłem. Do dziś to przeżywam – konkludował oskarżony łamiącym się głosem.
Drugi obrońca - adwokat Jacek Potulski przyznał, że obrona nie dysponuje wiedzą fachową, ale z lektury wspomnianych publikacji na temat owczarków środkowoazjatyckich zaczerpnęła wiedzę odmienną od twierdzeń biegłej.
- To były fachowe informacje – tłumaczył mecenas, przekonując, że zawarto tam inne dane niż przekazane przez lekarz weterynarii m.in. w zakresie wagi psów rasy ałabaj, długości ich życia, charakteru oraz ich wytrzymałości. - Wnosimy o to, by sąd wyznaczył nam termin 7 dni na przedstawienie tych publikacji i na sformułowanie dodatkowych pytań lub o wyznaczenie dodatkowego eksperta do oceny – zaznaczył adw. Jacek Potulski, a sędzia wyraziła na to zgodę, przerywając rozprawę do 3 kwietnia 2024 roku.
Napisz komentarz
Komentarze