Barwy kampanii, czyli jak politycy chcą przekonać nieprzekonanych
Jak mawiał Lenin, kino jest najważniejszą ze sztuk. Nic dziwnego, że wielu kandydatów wzięło sobie tę maksymę do serca i prezentuje się poprzez różne rolki oraz filmowe reklamówki zamieszczane w mediach społecznościowych. Jedne są tylko relacją z kampanijnego szlaku, inne każą widzowi zatrzymać się na chwilę, budząc zainteresowanie, a czasami śmiech.
Kacper i jego drużyna…, czyli wszyscy ludzie Płażyńskiego
Co prawda, poseł Kacper Płażyński z PiS nie kandyduje w tych wyborach samorządowych, ale postanowił wesprzeć partyjnych kolegów, umieszczając filmik ze sobą w roli głównej, w którym opowiada o Gdańsku i o swojej drużynie. Co ciekawe, w tej drużynie nie ma kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Gdańska Tomasza Rakowskiego. Są za to małżonka posła, Natalia Nitek-Płażyńska, która startuje do sejmiku, a także kilkoro radnych. W patetycznym tonie, przy pompatycznej muzyce oglądamy posła Płażyńskiego i słuchamy go. A mówi tak:
„Gdańsk to miasto wielkich możliwości i niewykorzystanych szans. Patodeweloperka. Betonoza. Korki. Płonące kamienice. Lewizna na mieszkaniach komunalnych. To wyzwanie dla drużyny Płażyńskiego”.
Rzecz w tym, że kiedy wymienia te grzechy Gdańska, to pojawiają się piękne fragmenty tego miasta. Kiedy, np., mówi o „lewiznach na mieszkaniach komunalnych”, widzimy fontannę Neptuna. Wniosek z tego taki – jak mówią złośliwi – że to Neptun robi „lewiznę na mieszkaniach komunalnych”, a poczciwy i wiekowy gdański Żuraw to patodeweloper.
Sam poseł zachęca w filmiku dalej:
„Drużyna Płażyńskiego gotowa do walki. Basia, Natalia, Przemek, Andrzej, Wiktor, Krzysztof i Michał ruszają do kampanijnej walki o lepszy, bardziej sprawiedliwy Gdańsk i Pomorze. To świetni, zaprawieni w bojach i ambitni kandydaci. Wszyscy blisko ze mną współpracują, za wszystkich ręczę i gwarantuję, że oddany na nich głos nie będzie głosem straconym”.
Filmik ma już kilkadziesiąt tysięcy odsłon. Trafił nawet do „Szkła kontaktowego”.
Kawa i wypieki z rana dobre jak… śmietana?
To już stary sposób brania elektoratu na słodko i z kawą. Jak widać, nie znudził się startującym w kampanii. Na wielu filmikach widzimy, jak każdego ranka kandydaci częstują napotkanych ludzi na ulicach kawą i słodkimi wypiekami.
Ten sposób dotarcia praktykuje również prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, ponownie ubiegająca się o ten fotel. Ale nie tylko tak próbuje przyciągnąć do siebie elektorat. Na swoim profilu facebookowym umieszcza różne zdjęcia. Niektóre z nich uchylają rąbka prywatności. Zwłaszcza jedno z nich rozgrzało internautów – zamieszczona 8 marca fotka, na której pani prezydent przytula się do mężczyzny, trzymając w ręce wielki bukiet czerwonych róż. Pod zdjęciem czytamy wpis Dulkiewicz:
„Dziękuję za wszystkie życzenia, które dzisiaj otrzymałam! Te poranne z Wrzeszcza najważniejsze – Kuba”. I… czerwone serduszko.
Spekulacje wokół zdjęcia podgrzewają wpisy. Magdalena Adamowicz, europosłanka skomentowała tajemniczo:
„Cudownie spotkać w życiu miłość”.
Inni pisali w stylu, że piękna para, życzymy szczęścia itd. Wpis ma kilka tysięcy lajków i ponad 120 komentarzy. Czyli, jak widać, opłacało się.
Krówka-Kempówka kandydata na prezydenta Sopotu
Skoro jest tak słodko, to wspomnijmy jeszcze o Krówce-Kempówce kandydata na prezydenta Sopotu Jarosława Kempy z ruchu Kocham Sopot. Na swoim profilu w mediach społecznościowych chwali się cukierkiem w papierku, na którym jest jego zdjęcie i informacja, że kandyduje.
Gdański radny Andrzej Skiba prezentuje się natomiast na filmiku z dwoma kubkami. I pytaniem – kawa czy herbata, a także zapewnieniem, że rozwiąże to wspólnie podczas spotkania z mieszkańcami.
Beata Dunajewska, gdańska radna z Koalicji Obywatelskiej, która w tej kadencji startuje do Sejmiku Województwa Pomorskiego, wpadła zaś na inny sposób promocji. Otóż promują ją artyści, jak Krystyna Stańko czy Krzysztof Skiba, którzy opowiadają na filmikach o niej.
Burmistrz czołgiem walczy ze śmieciami
To chyba największa w tej kampanii akcja improwizacja. Jacek Pauli, burmistrz Skarszew rozjechał bowiem czołgiem samochód mężczyzny, który wyrzucił śmieci w lesie. Filmik był reżyserowany i stanowi element kampanii społecznej, a także wyborczej, która ma zwrócić uwagę na zaśmiecanie środowiska. Sam Pauli w filmiku dodaje, że chcieli zrobić taki kociewski „Top Gear”.
Ale nie wszystkim się to podobało. Były i takie wpisy:
„A tak na marginesie; to gdzie tu sens? Ze sprawnego auta wyprodukowaliście kolejny śmieć? Została w lesie kupa śmieci, wrak samochodu i płyny eksploatacyjne wsiąknięte w glebę”.
Prezydent Gdyni założył Facebooka, a jego kontrkandydat pokazuje film o sobie
Media społecznościowe pokochał ostatnio prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, również kandydujący na ten urząd. Zazwyczaj ukryty za drzwiami swego gabinetu, w tej kampanii postanowił wyjść i pokazać się z innej strony. Na facebookowym profilu, który niedawno sobie założył, widzimy rolki z jego udziałem. Na jednej z nich prezydent wiruje podczas zabawy z dziećmi, ale też biega, morsuje czy robi sobie selfie.
Jego kontrkandydat do prezydenckiego fotela, Tadeusz Szemiot, postanowił pokazać filmik o… sobie. Zaprezentował krótkie dzieje swojej rodziny. Przez ponad minutę oglądamy więc kandydata jego oczami.
Siła i tężyzna fizyczna zaprzężone do kampanii wyborczej
Można i tak, jak burmistrz Chojnic Arseniusz Finster, który pokazuje na filmiku, jak wyciska siódme poty w siłowni.
„Trochę prywatności. Lubię czasem poćwiczyć. Dla zdrowia, dla siebie” – czytamy we wpisie.
Z kolei Marek Szczepański, starosta chojnicki prezentuje filmik z meczu, w którym gra.
„Piłka nożna to gra zespołowa. Dlatego gramy w jednej drużynie z Maciejem Polasikiem (też kandyduje do powiatu)” – napisał.
Elo mordeczki i inne turkaweczki
Nie ma to jak „odpowiednie dać rzeczy słowo” – pisał Cyprian Kamil Norwid. Kandydat na gdańskiego radnego Łukasz Gąsiorowski z ruchu Kocham Gdańsk zwrócił na siebie uwagę, bo podczas prezentacji powiedział do potencjalnych wyborców: Elo mordeczki. Tymi słowami zwrócił się do młodych, którzy – jak stwierdził – mają dość słuchania tych NCP-tów. Zapewniał, że to on jest ich głosem w mieście i chce, żeby byli słyszani.
– Napiszcie do mnie na Instagramie, na Facebooku, znajdźcie mnie, napiszcie, co u was słychać i czego wam potrzeba, elo! – zachęcał.
Znane nazwisko też może być filarem promocji. Korzysta z tego nie tylko Kinga Borusewicz, kandydująca do sejmiku córka Bogdana Borusewicza, ale i startujący z list PiS do Rady Miasta Gdańska Daniel Nawrocki, syn prezesa IPN Karola Nawrockiego, a także student i pracownik „Dziennika Bałtyckiego”. Dominik Aziewicz, syn byłego posła Tadeusza Aziewicza kandyduje z kolei do gdyńskiej Rady Miasta z list KO.
Mamy też wysyp byłych posłów, którzy po porażce do Sejmu zapragnęli kandydować do Sejmiku Województwa Pomorskiego. Pierwszym na liście kandydatów Samorządnego Pomorza jest Piotr Liroy-Marzec, raper, poseł Kukiz’15 w kadencji 2015-2019. Trudno powiedzieć, co go tu przywiało, ale kandyduje. Kandydatami są także Artur Dziambor i Marek Rutka. A Tadeusz Cymański startuje do Rady Powiatu Malborskiego.
Ciekawie będzie wyglądać rozgrywka na burmistrza Chojnic. Tam jedyną kontrkandydatką jest czynna dziennikarka „Gazety Pomorskiej” (wcześniej „Dziennika Bałtyckiego”) Monika Smól.
Artur Dziambor robi fikołka
I nie chodzi tu o fikołka politycznego, bo ten jest już za nim, kiedy były poseł Konfederacji trafił do Trzeciej Drogi. Ale tym razem, kandydując do Sejmiku Województwa Pomorskiego, zaskoczył billboardem. Otóż widzimy na nim jego głowę… do góry nogami, ze zwisającym krawatem. Cała reszta, z nazwiskiem i m.in. napisem „Zobaczymy się 7 kwietnia”, jest już w normalnej pozycji.
Uwagę zwracają też billboardy z nazwiskiem Struk, ale bez imienia i wizerunku. Ciekawe, bo Struków kandyduje dwóch – w tym Mieczysław, obecny marszałek województwa pomorskiego. Trudno więc powiedzieć, który się tak naprawdę na billboardzie reklamuje?
Z kolei Anna Motyl-Kosińska ruszyła z plakatem wyborczym z wysokiego C, jak sama napisała. Na nim kandydatka do rady miasta w Gdańsku ma wielkie i kolorowe skrzydła motyla oraz hasło: „Lekkość motyla i siła lwa”...
U Maxima w Gdyni,… czyli pomysł na kampanię
Sławomir Janiszewski i Mariusz Bzdęga, kandydaci na radnych w Gdyni zaprezentowali pomysł na zagospodarowanie słynnego Maxima w Redłowie. Mówią, że mógłby tam być Urząd Stanu Cywilnego, zwłaszcza że wnętrza oraz otoczenie obecnego urzędu nie należą do szczególnie romantycznych miejsc. Ten Pałac Ślubów miałby być, ich zdaniem, na miarę nowoczesnego miasta, na miarę XXI wieku miejscem wyjątkowym.
– Wszyscy wiemy, że nowożeńcy bardzo często robią swoje sesje zdjęciowe w Orłowie. Na plaży, w okolicach klifu lub na orłowskim molo. Właśnie dlatego wychodzimy z propozycją budowy nowoczesnego Pałacu Ślubów w Orłowie, w miejscu po restauracji Maxim – mówią.
I zapewniają, że będzie to jedyne takie miejsce w całym kraju z widokiem na zatokę, planty i molo oraz z zapleczem gastronomicznym, które może przyciągnąć pary nie tylko z Polski, ale i z innych miast na świecie.
– Jesteśmy przekonani, że będzie to jedno z tych miejsc, gdzie zapisy na uroczystość ślubną będą na rok lub dwa lata naprzód. Stary urząd jakby zastygł w latach 90. ubiegłego wieku. A Gdynia potrzebuje nowego Pałacu Ślubów – deklarują.
Co z tych pomysłów i sposobów na promocję trafi na podatny grunt? Wybory pokażą, a te już 7 kwietnia.
Napisz komentarz
Komentarze