Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jarosław Kaczyński przed komisją ds. Pegasusa. Naleśniki i wariograf

Trudno powiedzieć, czy podczas tego przesłuchania więcej było kabaretu, politycznego chaosu czy bazarowej awantury? Na tę chwilę czekało wielu Polaków, którzy liczyli na szybkie „zgrillowanie” prezesa PiS. Jarosław Kaczyński – tak jak wcześniej obiecał – pojawił się w piątek, 15 marca przed komisją śledczą da. Pegasusa, ale próbował grać według swoich zasad.
komisja śledcza ds. Pegasusa, przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego

Autor: komisja śledcza ds. Pegasusa, przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą ds. Pegasusa

Emocje chwilami przybierały temperaturę wrzenia. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka, posłanka Trzeciej Drogi z Pomorza musiała uspokajać niektórych członków Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza posła PiS Mariusza Goska, który próbował wyrosnąć na „gwiazdę”. Ten polityk Suwerennej Polski dzień wcześniej straszył w mediach:

– Twarz Donalda Tuska od jutra się zmieni. To będzie twarz przerażonego polityka. Ja wiem, jakie ja pytania będę zadawał i o co będę wnioskował. W mojej opinii to powinno powalić pana premiera Donalda Tuska – powiedział. 

Sugerował, że tak się stanie po jego pytaniach do prezesa...

Prezes Jarosław Kaczyński zaczął od powołania się na przepis, który, w jego ocenie, uniemożliwia mu powiedzenie całej prawdy. W związku z tym, odmówił złożenia fragmentu przyrzeczenia: „będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”.

Nie przyrzekam, że powiem wszystko.

Jarosław Kaczyński / prezes PiS

Część członków komisji uważała, że niepełne przyrzeczenie stawia pod znakiem zapytania sens dalszego przesłuchania. Przed przejściem do pytań odbyło się głosowanie na temat ukarania Jarosława Kaczyńskiego przez sąd, z uwagi na brak złożenia przez niego przyrzeczenia. Komisja przyjęła wniosek.

Politycy PiS usiłowali wyłączyć z obrad dwóch przedstawicieli rządzącej koalicji: posłów Witolda Zembaczyńskiego i Tomasza Trelę, ale ostatecznie komisja wykluczyła z posiedzenia dwóch przedstawicieli komisji: Mariusza Goska i Jacka Ozdobę, z argumentacją, że posłowie przeszkadzają w pracy komisji. Posłowie już wcześniej otrzymywali ostrzeżenia od przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki.

W pierwszej części obrad komisji najczęściej wymawianym słowem były... naleśniki. Padało ono z ust polityków PiS. A był to przytyk do posła Zembaczyńskiego.

– No wie pan, jeżeli ktoś jest w stanie nawet zrujnować naleśnikarnię… – mówił Jarosław Kaczyński do niego. 

Później „wątek naleśnikowy” przewinął się jeszcze co najmniej kilka razy. 

– Pan jest strasznie wrażliwy z tą naleśnikarnią – wtrącił z kolei Jacek Ozdoba, dodając o naleśnikowym „capo di tutti capi”.

– Zaczyna to być żenujące. To nie przystoi – stwierdziła przewodnicząca komisji Magdalena Sroka.

– Składam wniosek o wyłączenie członka komisji Zembaczyńskiego z KO, z tego względu, że wielokrotnie dawał wyraz skrajnej niechęci na mój temat – powiedział Jarosław Kaczyński.

Zwrócił uwagę, że poseł Zembaczyński określał go mianem „małego tchórza”. I dalej prezes komentował pod adresem posła KO: 

– Pan ma jakiś uraz głęboki. Pan ma na samochodzie osiem gwiazdek. To oznacza niebywały deficyt kulturowy. A ja jestem znany z tego, że ludzi o takim deficycie kulturowym bardzo nie lubię – podsumował Kaczyński.

Pierwsza pytania zadawała Magdalena Sroka. 

– Kto podejmował decyzję o zakupie Pegasusa? – pytała.

– Jeśli chodzi o narzędzie do inwigilacji grup szpiegowskich czy dywersyjnych, to pewnie minister Kamiński. A może w jakimś szerszym gronie – oświadczył Kaczyński.

Ze strony Sroki padło też pytanie, czy prezes zgodzi się na badanie wariografem.

– Nie widzę powodów, żebym miał się na cokolwiek takiego zgadzać. Nie jestem podejrzanym. To jest pytanie o charakterze prowokacyjnym. Ja jestem świadkiem – zareagował prezes.

Poseł Zembaczyński pytał z kolei m.in., czy w związku z aferą Pegasusa prezes rozważa zostanie „60”, czyli małym świadkiem koronnym, odnosząc się do art. 60. Kodeksu karnego.

– To jest zwykła prowokacja, nie dam się na nią nabrać. Zagrożenia karne są po drugiej stronie, one są bardzo poważne i przyjdzie na nie czas – odpowiedział prezes PiS.

Aferę Pegasusa Kaczyński nazwał „urojoną rzeczywistością”.

– Fejki, fejki, jeszcze raz fejki i próba wmówienia opinii publicznej, że działo się coś, co się nie działo – stwierdził z kolei, kiedy Magdalena Sroka odczytała mu fakty dotyczące inwigilacji Krzysztofa Brejzy.

– Nie wiem, czy te fakty są prawdziwe – dodał Jarosław Kaczyński.

Pytany o to, czy Zbigniew Ziobro złamał ustawę o CBA, kupując Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości, mówił: 

– Jako prawnik stoję po stronie tych prawników, którzy uważają, że była to transakcja dopuszczalna.

Co zwracało również uwagę, to sposób zwracania się Jarosława Kaczyńskiego do polityków koalicji. Mówił do nich: „panie członku”. Do polityków PiS w komisji zwracał się: „panie pośle”.

– Czemu pan ma te członki w głowie? – pytał lekko podrażniony Tomasz Trela.

Jarosław Kaczyński podczas przesłuchania na wiele pytań jednak odpowiadał, że nie pamięta, nie przypomina sobie, że nie wie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama