Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nastolatki zasypiają po północy, a rano są jak zombie. To nie lenistwo, ale wahanie poziomu melatoniny

- Mózg nastolatka jest najbardziej efektywny od godziny 10-11. A my co im robimy? Od godz. 7.45 matematyka, fizyka, chemia. Żeby na zawsze zapamiętali, że nauka ma boleć - mówi dr Marcin Szulc, prof. UG z Zakładu Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowej Uniwersytetu Gdańskiego. Publikujemy zapis drugiej części rozmowy na temat biologicznych uwarunkowań, wpływających na zachowanie młodych ludzi i o tym, co mogą zrobić dorośli, by pomóc przetrwać dzieciom ten trudny czas.
Nastolatki zasypiają po północy, a rano są jak zombie. To nie lenistwo, ale wahanie poziomu melatoniny

Autor: pixabay

W poprzedniej rozmowie mówił pan o procesie wielkiego wymierania neuronów w korze mózgowej u nastolatków, co m.in. prowadzi do dysfunkcji w zakresie czynności poznawczych, nieracjonalnych zachowań i nieidentyfikowania emocji strachu. Co z taką wiedzą mogą zrobić rodzice i pedagogowie, by nie dopuścić kolejnych dramatów?
Przede wszystkim musimy pamiętać, że to nie nastolatki, tylko my, dorośli, zbudowaliśmy im ten świat. Łącznie z Internetem, sztuczną inteligencją, grami komputerowymi. I smartfonami - symbolami postępu cywilizacji i techniki, lecz równocześnie narzędziami, które mogą być wykorzystane np. do skutecznego niszczenia innych. Dzieci są emanacją tego, co dorośli zamiatają pod dywan.

A w co my wyposażamy młodzież?
Stawiam orzechy przeciw dolarom, że większość rodziców uczy dzieci świadomości odrębności, asertywności, samodzielnego myślenia, i tych wszystkich kompetencji społecznych, z których sami chcielibyśmy skorzystać, ale nie zawsze się to udaje. Dzięki nam młody człowiek zdobywa wiedzę o prawach człowieka, ucznia, dziecka, ale gdy tylko spróbuje z niej korzystać, słyszy, że jest bezczelny. Warto przywołać myśl Jima Heffelfingera: "„Czy nie zauważyliście, że spędzacie 18 miesięcy próbując nauczyć swoje dzieci stać i mówić, a następne 18 lat próbując zmusić je do siedzenia i słuchania?”. Problem jest po naszej stronie. Choć powtarzam studentom, że niezależnie od tego jak bardzo się denerwują na świat tzw. „dziadersów”, to właśnie dzięki nim mogą dziś wyrażać swobodnie i asertywnie swoje stanowcze „nie”. Umożliwiliśmy im to, nie chcąc powtarzać własnych doświadczeń. Proszę przypomnieć sobie folwark szkolny lat 70. czy 80 XX w. Prawa ucznia i szacunek do dziecka były wyłącznie na papierze.

Dlatego dorastanie jest takie trudne?
Wie pani, ile zadań stoi przed nastolatkiem, by zbudować między 12 a 17 rokiem życia swoją tożsamość? To cała długa lista! Powinien osiągnąć bardziej dojrzałe relacje z rówieśnikami, sam ułożyć sobie z nimi życie. Musi też zaakceptować swoją fizyczność. Nie jest to łatwe w początkach dorastania, gdy dynamika zmian w wyglądzie jest szczególnie duża. Nastolatek jest wtedy wrażliwy na  komentarze kierowane pod jego adresem.  Kolejnym wyzwaniem jest osiągnięcie emocjonalnej niezależności i nabycie kompetencji emocjonalnych.

Dużo...
A jeszcze trzeba do tego dołożyć konieczność podejmowania decyzji dotyczącej przyszłości. Czy mając 13 -15 lat wiedziała pani, co będzie robić w życiu? Bo ja nie. W wieku 18 lat chciałem jechać w trasę z amatorskim zespołem metalowym. Jak można zaplanować zawodowe dorosłe życie, jeśli po wymarciu części neuronów nastolatek budzi się de facto codziennie ze strukturalnie nowym mózgiem? Młody człowiek musi zaangażować się także w życie społeczeństwa oraz przyjąć system etyczny, zbiór wartości, którym będzie wierny. Nie jest to wcale takie proste, bo zbiór ten ma wiele sprzeczności. Nawiązuje też relacje intymne z drugą osobą, co rodziców doprowadza do rozpaczy, że dziecko za szybko dorasta. Niedawno malutka, słodka córeczka zamyka się w pokoju, cały wieczór rozmawia ze znajomymi, a co gorsza - sprowadza obcego chłopaka. Albo wychuchany synek z jakąś dziewuchą chodzi. Jeszcze trudniej, gdy rodzice nie są przygotowani na związek homonormatywny dziecka.

Jak  pomóc odnaleźć się rodzicom?
Wspieranie rodziców jest priorytetem. Należy ich wyposażać w wiedzę na temat procesów rozwojowych, ale też pomagać w budowaniu dobrych relacji z dziećmi. Nadal jednak nie mam pomysłu jak dotrzeć do rodziców, którzy pomocy potrzebują, ale nie chcą z niej skorzystać. Często osoby dające sobie świetnie radę z małym dzieckiem, nie radzą sobie z nastolatkiem. Niepokoić powinno, gdy zmiany następują bardzo szybko, problemy się kumulują, a na dodatek nie ma bezpiecznej bazy. Rodzicom wyjaśniam , że dorastanie dzieli się na dwa etapy, podzielone kryzysem tożsamości około 16 roku życia. Początek, bardzo dynamiczny, wyznaczają kryteria biologiczne, ale koniec też nie jest prosty, bo decydują kryteria społeczne. Etap drugi przebiega w pozornym wyciszeniu, bo nastolatek już wie, co opłaca się mu mówić, a co nie. Najważniejsza jest więc praca w pierwszym etapie, by nie utracić zaufania dziecka. Na spotkaniach  z młodzieżą, staram się być ambasadorem rodziców. Tłumaczę, że są najlepszym prezentem, jaki rodzice dostali od życia. I nawet jeśli zmęczony, podenerwowany rodzic nie ma siły powiedzieć, że dziecko kocha, to tak jest. Z kolei spotykając się z rodzicami i nauczycielami, zamieniam się w ambasadora nastolatków. Tłumaczę, dlaczego jest im tak trudno. I rodzice bardzo często dziękują, że  ich trochę uspokoiłem. Niektórzy nawet mówią – Pan był u mnie w domu! Pan opowiada o moim dziecku! Od nastolatków też słyszę , że to w końcu fajnie jest dowiedzieć się, dlaczego czują to co czują, i że to wszystko jest normalne.

Co jeszcze dzieje się w mózgu dojrzewającego człowieka?
U nastolatków dochodzi do skoków stężenia dopaminy, mediatora chemicznego wytwarzanego w mózgu, który jest paliwem dla układu nagrody. Wpływa na samopoczucie, chęć do działania, motywację i energię, a także na poczucie szczęścia. W okresie dorastania dominuje poszukiwanie przyjemności i unikanie przykrości (zobowiązań). „Winne” jest  jądro półleżące, które u nastolatków tworzy się wcześnie i jest strefą odpowiedzialną za przyjemność. Gdy nagrody nie są odpowiednio satysfakcjonujące, młody będzie szukał do skutku. To wyjaśnia skłonność do podejmowania zachowań ryzykownych. Podobnie dzieje się u dorosłych, ale różnica tkwi w podatności na perswazję ze strony otoczenia. Nastolatki odczuwają większą przyjemność, łamiąc normy w grupie. Niestety, w tym okresie mózg jest szczególnie wrażliwy. Młodzież bardziej niż dorośli jest podatna na uszkadzający wpływ alkoholu na pamięć i zwiększone ryzyko wystąpienia problemów społecznych.

Wspominał pan o kłopotach z zasypianiem.
To bardzo poważny problem. Polska szkoła w ogóle nie uwzględnia fizjologii nastolatków. Dzieci między 6 a 13 rokiem życia powinny spać od 9 do 11 godzin, a młodzież w wieku 14-17 lat od 8 do 10 godzin na dobę. Tymczasem żyjemy w kołtuńskiej rzeczywistości, gdzie ktoś, kto długo śpi, jest leniem. Nie rozumiemy, że każdy człowiek ma swoją ścieżkę snu i jest to ścieżka fizjologii. Zbyt krótki sen negatywnie oddziaływuje na nasze samopoczucie fizyczne i psychiczne, zaburza wiele procesów fizjologicznych. Istnieją badania pokazujące związki między zbyt krótkim snem, a ryzykiem rozwoju chorób neurodegradacyjnych. Natomiast sen nastolatka jest krótszy i cechuje się słabszą jakością. Większość odczuwa senność dopiero około północy.

Dlaczego?
Następuje przesunięcie rytmu snu i czuwania o 2-3 godziny do przodu z powodu wahań poziomu  melatoniny, wydzielanej głównie przez szyszynkę. Kiedy tego neurohormonu   jest za mało, dziecku się nie chce spać. Kładzie się do łóżka, ale nie zasypia.

Wreszcie wiem, dlaczego jako dziecko czytałam po nocach!
Dziś młodzież nie chwyta za książkę, tylko za smartfona. A trzeba pamiętać, że melatonina jest hormonem światłoczułym i rozpada się pod wpływem światła niebieskiego. Używanie telefonów po zgaszeniu światła pogarsza jakość snu i wiąże się ze zmęczeniem o poranku. W dodatku młodzi nie wyłączają na noc komunikatorów i przysypiając, nadal słyszą sygnał przychodzących komunikatów. Biorą więc telefon i czytają, że następnego dnia będzie kartkówka, albo denerwują się, bo ktoś napisał jakieś plotki.Jaka może być w tym wszystkim jakość snu? Więc rano są jak zombie. Nauczyciele o tym dobrze wiedzą, skarżą mi się, że uczniowie odsypiają na lekcjach.  

Kiedy powinny zaczynać się lekcje?
Mózg nastolatka jest najbardziej efektywny od godziny 10-11. Systemowo trudno byłoby przestawić szkołę na inny tryb, ale warto próbować zmienić dzienny układ przedmiotów, np. zaczynając od mniej wymagających. A my co im robimy? Od godz. 7.45 matematyka, fizyka, chemia.  Żeby na zawsze zapamiętali, że nauka ma boleć. Do tego sprawdziany, niezapowiedziane kartkówki i odpytywania, które sprawdzają nie wiedzę, a odporność na stres. Bycie odpornym na nieprzyjemne sytuacje jest użyteczne i potrzebne, ale to nie zadanie nauczyciela i szkoły. Teoretycznie każdy rodzic chce dobrze dla swego dziecka. Kiedy jednak skarży się ono na ogromne zmęczenie i stres, to od rodzica słyszy "ja też miałem ciężko". Naprawdę warto korzystać z odkryć nauki i zaoszczędzić dzieciom stresu i przykrości. Szkoła może być fajna, niestresująca i skuteczna, o czym świadczą opisy efektywnych systemów edukacyjnych w Finlandii czy Danii. Już Cyceron przestrzegał, że lęk nie jest dobrym nauczycielem obowiązku.  

Dlaczego część nastolatków rzuca się w wir nowych znajomości, a inne zamykają się w czterech ścianach? I niektóre znoszą ten czas łatwiej, a inne żyją w w ciągłej burzy?

Należy brać pod uwagę temperament dziecka. Nie my decydujemy, że jesteśmy introwertykami czy ekstrawertykami. To zależy od  działania wstępującego siatkowatego układu aktywacyjnego, który podwyższa poziom pobudzenia korowego u introwertyków. Ekstrawertycy mają słabiej pobudzony ten układ, więc bardziej będą poszukiwać kontaktów. Introwertycy nie potrzebują już dodatkowej stymulacji. W związku z tym łatwiej ich wychowywać, bo lepiej przyswajają odruchy warunkowe. Ja na przykład jestem ekstrawertykiem, więc nie pytajcie mojej mamy, jaki krzyż pański miała ze mną w okresie dorastania.

Co jeszcze wpływa na jakość dorastania?
Wiele zależy  od umiejętności radzenia sobie z emocjami. Nastolatki w tym samym wieku mogą w tym zakresie wykazywać różne kompetencje. Kluczowe znaczenie ma otoczenie i przebieg relacji z ludźmi, którym można zaufać. To tzw. pozytywni rówieśnicy i pozytywni dorośli.

Kim jest pozytywny dorosły?
To osoba, którą cechuje szacunek do innych, umiejąca słuchać bez oceniania, moralizowania. Przyjmująca fakt, że inni mają prawo do własnych punktów widzenia. I mająca nieformalny autorytet. Nie szanujemy jej za to, że jest matką, ojcem, nauczycielem, trenerem, przełożonym, ale za to, jakim jest człowiekiem. Przestrzegam także rodziców przed postawą nadmiernie  chroniącą. Prof. Zygmunt Baumann wprowadził pojęcie płynnej ponowoczesności.  Żyjemy w świecie szybkozmiennym i nadmierne przyzwyczajanie się do stabilności utrudnia adaptację dziecka. Jeśli załatwiamy wszystko za dziecko (overparenting), nadmiernie skupiamy nad nim uwagę w sytuacjach, w których mogłoby sobie poradzić, jesteśmy nadopiekuńczy, możemy  rozwinąć w nim syndrom  Piotrusia Pana. To groteskowy obraz dziecka, uwięzionego w ciele dorosłego mężczyzny, który mając 30 lat, elegancko przystrzyżoną brodę opowiada bzdury o zbędności podatków, legitymizuje nierówności społeczne, czy buntuje się wobec zmian w spostrzeganiu roli kobiet. Stąd istotne jest zachowanie rodzicielskiej równowagi - z jednej strony nie powinniśmy wyganiać dziecka z domu, pozwalając mu na "gniazdowanie", z drugiej należy mu dać narzędzia do samodzielnego rozwiązywania problemów i pojmowania świata rozumem.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama