Jak pan przyjął ten wynik?
Przede wszystkim nie uważam, że to już jest wynik. Pierwszy miarodajny wynik będzie z komisji obwodowych. Jest blisko remisu. Czeka nas na pewno okres próby stworzenia mniejszościowego rządu PiS. Z kręgów PiS już wychodziły takie sygnały, że oni liczyli się z takim scenariuszem, a także możliwością kolejnych wyborów wkrótce, czyli z wariantem włoskim. Jest do pomyślenia stworzenie rządu z partii dotychczas opozycyjnych.
Natomiast dla lewicy najważniejszy będzie program. Tę przerwę, jaka powstała między Polską dostatnią, nowoczesną, zeuropeizowaną, wielkomiejską a tą większością prowincjonalną, trzeba jakoś zasypać. Możemy to zrobić tylko takim programem, który pewne rzeczy robione przez PiS zastąpi innymi, może bardziej racjonalnymi, ale jednak polegającymi na tym samym. Przykładem są trzynaste i czternaste emerytury. Przecież widać, jak olbrzymią wyrwę w budżetach domowych emerytów zrobi ich brak. Trzeba stworzyć jakiś inny system, który ominie wyrok Trybunału Konstytucyjnego mówiący, że nie można kwotowo podnosić emerytur, bo żeby podnieść przeciętnemu Kowalskiemu emeryturę o 50 zł, trzeba podnieść komuś zamożnemu o 1500 zł. To jest cała masa problemów, PiS nie zawsze trafiał z rozwiązaniem, ale je trafnie identyfikował.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wybory 2023 na Pomorzu w liczbach. Rekordziści, frekwencja, ciekawostki
Opozycja musi wykazać mądrość, która wyjdzie naprzeciw wszystkim obawom tych ludzi, którzy są źli na PiS, ale wciąż na niego głosują, bo się boją, że zostanie im odebrany ten skromny transfer socjalny, który PiS im zapewnił. Rolą lewicy, która zapewne wejdzie do koalicji, powinno być pilnowanie tego, żeby ten transfer socjalny, który dał PiS, nie tylko nie był zmniejszony, ale został zwiększony. Tylko to może odsunąć z horyzontu groźbę rządów autorytarnych.
Paradoksalnie to 500 plus i kilka innych inicjatyw, typu minimalna płaca godzinowa, za sprawą PiS przybliżyły Polskę do Europy i przeciwstawiły się tendencji nadmiernego rozwarstwienia majątkowego. Polska i tak jest krajem największego rozwarstwienia w Europie. Mamy duży problem, prawie strukturalny, jesteśmy krajem, w którym bogaci rządzą biednymi. To się zbliża do rządów oligarchicznych.
Nie ma pan wrażenia, że Platforma Obywatelska też to rozumie?
Im bliżej wyborów, tym bardziej lewicowe są wszystkie partie. Po wyborach bywa różnie, dlatego jest potrzebna lewica, która jest lewicowa nie tylko przed wyborami, ale po prostu jest lewicą. Jak słyszę, że PiS równa się drożyzna, to wiem, że to jest demagogia wyborcza. Jak ja słyszę, że transfery socjalne odpowiadają za inflację, to zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie się boją, że zostanie im odebrana ta namiastka polityki społecznej, jaką prowadził PiS.
W związku z tym, tu jest znak zapytania. Nie możemy wydawać cenzurek na podstawie oświadczeń, które padły przed wyborami. Dopiero decyzje po wyborach potwierdzą lub zaprzeczą pańskiej tezie, że Platforma zrozumiała, i że pójdziemy w kierunku bardziej europejskiej polityki społecznej. Bo paradoksalnie to 500 plus i kilka innych inicjatyw, typu minimalna płaca godzinowa, za sprawą PiS przybliżyły Polskę do Europy i przeciwstawiły się tendencji nadmiernego rozwarstwienia majątkowego. Polska i tak jest krajem największego rozwarstwienia w Europie. Mamy duży problem, prawie strukturalny, jesteśmy krajem, w którym bogaci rządzą biednymi. To się zbliża do rządów oligarchicznych. Nie wiem, czy debata na ten temat może się odbyć, bo cały czas trwa natężony spór, żeby nie powiedzieć bijatyka, między opozycją a rządzącymi. Jeżeli teraz ma powstać koalicja, wydaje mi się, że ta debata ma zasadnicze znaczenie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wyniki wyborów 2023. Posłanki i posłowie z Pomorza: To Donald Tusk powinien teraz tworzyć nowy rząd
Nie ma co się spieszyć, trzeba bardziej spokojnie rozważyć te kwestie, bo nie chodzi o jedną kadencję. Ciągle żyjemy jak pod mieczem Damoklesa, pod groźbą scenariusza włoskiego, czyli zrywanych rządów, zrywanych sejmów i kolejnych wyborów.
Myśli pan, że gdyby doszło do takich kolejnych wyborów, to nastroje wyrażone wynikami tych wyborów mogą się radykalnie odwrócić?
To jest zbyt trudne pytanie. Na tym etapie za dużo jest zmiennych. Musiałbym być jasnowidzem, a nie jestem.
Nie życzyłem PiS trzeciej kadencji, ale jego następcom bardzo życzę dojrzałości. Nie rewanżyzmu, tylko myślenia bardziej o ludziach, niż o tym, jak się zemścić. To byłby bardzo niebezpieczny krok.
Sam wynik lewicy jest słabszy niż cztery lata temu.
Na pewno jest słabszy niż pokazywały sondaże. Ale ja powtórzę, to jeszcze nie jest wynik. Uważam, że możemy się zbliżyć do 10 procent. Gdy chodziłem w swoim okręgu po Gdyni, miałem wrażenie, że jest to bardzo lewicowa społeczność, i ten wynik będzie znacząco wyższy niż poprzednio. Uścisnąłem kilka tysięcy rąk, odbyłem wiele rozmów. Jestem osobą, z którą ludzie chętnie robią sobie zdjęcie. Przed komisją wyborczą podeszła do mnie pani, która wyszła z komisji, miała plakietkę męża zaufania PiS, i zapytała mnie, czy ja mam biuro w Gdyni, bo ona potrzebuje pomocy.
Pytanie, czy moje dobre uczynki przełożą się na mój wynik. Po raz pierwszy od wielu lat startuję z listy, która przekracza próg. Miałem różne przygody. Byłem jedynką Samoobrony w Warszawie, wtedy kiedy Leszek Miller też startował z Samoobrony. Startowałem do Europarlamentu z listy Razem w Łodzi. Miałem dobry wynik, ale co z tego? Nie wiem, czy uda mi się wrócić do polityki, bo ja jestem za bardzo ponad podziałami. Nigdy nie byłem bardzo aktywnym uczestnikiem sporu polsko-polskiego. Mam wrażenie, że ja stoję po tej trzeciej stronie. A ta trzecia strona nazywa się ludzie. I o tych ludziach się zapomina w zapale sporu politycznego.
A nie sądzi pan, że trzecia kadencja PiS mogłaby sprawić, że ich rząd byłby już nieusuwalny?
Wczoraj byłem na „Zielonej granicy”, oczywiście, ja to wszystko wiedziałem, ale kiedy się to ogląda, to są inne emocje. Nie życzyłem PiS trzeciej kadencji, ale jego następcom bardzo życzę dojrzałości. Nie rewanżyzmu, tylko myślenia bardziej o ludziach, niż o tym, jak się zemścić. To byłby bardzo niebezpieczny krok.
PRZECZYTAJ TEŻ: Agnieszka Buczyńska z PL2050 zadebiutuje w Sejmie. Chce otworzyć drzwi aktywistom
Polska prowincjonalna czuła się upokorzona. PiS jej trochę tej godności przywrócił. Teraz to trzeba wyważyć. Stąpamy po bardzo grząskim gruncie.
Wspomniał pan o „Zielonej granicy”. Czy sugeruje pan, że to film klasistowski?
On jest trochę klasistowski: te sceny „parle français” są bardzo sztuczne. Ale, chociaż nie jest to film bardzo wartościowy artystycznie, to jego wartość polega na tym, że ktoś głośno opowiada o tym, jak jest, i nikt nie może udawać, że tego nie ma.
Napisz komentarz
Komentarze