To był fatalny sezon dla pomorskich drużyn piłkarskich występujących na poziomie centralnym. Mimo że Arka Gdynia nie spadła z ligi, jak np. Lechia Gdańsk czy Chojniczanka Chojnice, to powodów do zadowolenia żółto-niebieska społeczność również nie ma.
– Trzy lata temu z nadzieją liczyliśmy na to, iż pod wodzą nowego właściciela Arka wróci na właściwe tory pod względem organizacyjno-finansowym, ale przede wszystkim sportowym. Trzy lata to wystarczający czas, aby zbudować trwały fundament pod rozwój klubu, który jest dla kibiców świętością. Trzy lata to dość czasu, aby przekonać do tego projektu tych wszystkich, którzy mają w sercu Arkę i którym zależy, na tym, żeby na stałe zagościć w ekstraklasie – pisze w oświadczeniu prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, który podkreśla jednocześnie, że „Arka to nie jest tylko biznes, to przede wszystkim ogromna społeczność, tradycja, przywiązanie do barw, duma, historia, która nierozerwalnie wiąże się z Gdynią”.
I, jak sugeruje po sygnałach, które do niego docierają, sposób zarządzania Arką daleki jest od tych wartości.
– Brak zrozumienia dla tych potrzeb powoduje ogromne napięcie, które nieuchronnie może prowadzić do rozłamu. Taka sytuacja absolutnie nie służy promocji miasta oraz klubu. Dlatego też, po złożeniu wyjaśnień przez prezesa Michała Kołakowskiego podjąłem decyzję, iż miasto wstrzymuje finansowanie klubu do czasu zakończenia sporu i osiągnięcia porozumienia określającego wspólne cele na najbliższy sezon, jak i kolejne lata – komunikuje Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, który dodaje, że w przypadku braku porozumienia „zamrożone” środki zostaną przeznaczone na sportowe szkolenie dzieci i młodzieży oraz budowę boisk.
Po złożeniu wyjaśnień przez prezesa Michała Kołakowskiego podjąłem decyzję, iż miasto wstrzymuje finansowanie klubu do czasu zakończenia sporu i osiągnięcia porozumienia określającego wspólne cele na najbliższy sezon, jak i kolejne lata. W przypadku braku porozumienia środki zostaną przeznaczone na sportowe szkolenie dzieci i młodzieży oraz budowę boisk.
Wojciech Szczurek / prezydent Gdyni
Głos postanowił zabrać prezes klubu Michał Kołakowski, który w oświadczeniu również przyznaje, że miniony sezon to ogromne rozczarowanie również dla niego, ale jednocześnie dodaje, że w ostatnich tygodniach pojawiło się też sporo sensacyjnych doniesień dotyczących Arki, które w większości bazowały na plotkach, manipulacjach i teoriach spiskowych, a ich celem było wywołanie presji i nakłonienie do sprzedaży akcji Arki Gdynia SA. W swoim oświadczeniu Kołakowski wymienia szereg faktów, które jego zdaniem powinny rozwiać większość wątpliwości.
CZYTAJ TEŻ: Lokalne firmy nie chcą sponsorować Arki Gdynia
I tak, m.in. w minionym sezonie Arkę wspierało 47 sponsorów i partnerów, a z tytułu sponsoringu do spółki wpłynęło blisko 2,5 mln zł i jest to wzrost o ponad 100 procent w porównaniu z poprzednim sezonem, a umowy z największymi sponsorami są zabezpieczone na kolejny sezon lub sezony. W nowy sezon Arka wejdzie również bez zaległości finansowych.
– W ramach dokapitalizowania spółki – jako większościowy akcjonariusz – wpłaciłem 1,5 mln zł. Kolejne przeszło 2 mln zł wpłynęło do klubu w formie pożyczek udzielonych na warunkach niższych niż rynkowe. Zarząd klubu nie otrzymuje wynagrodzenia, co obrazuje podejście do prowadzenia spółki, gdzie oszczędność, rozwój i dobro klubu przedkładane są nad prywatne korzyści finansowe. Prowizje menadżerskie wypłacane przez Arkę są drugie najmniejsze w lidze – wyjaśnia Kołakowski i wskazuje, iż mimo gry w I lidze, Arka odniosła finansowy zysk w kwocie 0,8 mln zł. Ponadto Kołakowski podkreśla też długofalową inwestycję w piłkarską młodzież.
Właściciel klubu odnosi się też do tezy postawionej przez część sponsorów, że nie wszystkim w klubie zależało na awansie.
– Z przykrością muszę odnieść się do tezy postawionej w publicznym oświadczeniu części sponsorów, według której klub oraz jego zawodnicy z premedytacją nie chcieli awansować do Ekstraklasy. Trudno o mniej logiczną teorię spiskową. By ukazać jej absurd, wystarczy wspomnieć, że przychody z gry w Ekstraklasie, m.in. z tytułu praw telewizyjnych, są nawet kilkunastokrotnie wyższe. Zawodnicy oraz sztab trenerski posiadali zarówno drużynowe, jak i indywidualne premie za awans, które osiągnęłyby kwotę ponad 2 mln zł – zdradza Kołakowski.
90 procent kwoty otrzymywanej przez klub od miasta jest przeznaczana na organizację meczów domowych. Ponad połowa kosztu to wynajem stadionu miejskiego, wynajem innych powierzchni miejskich, m.in. biura, sklepu, restauracji oraz szkolenie trzech najstarszych grup młodzieżowych.
Michał Kołakowski / prezes Arki Gdynia SA
Prezes klubu w swoim oświadczeniu odniósł się także do współpracy klubu z miastem Gdynią.
– W ostatnich latach kwota z tytułu umowy promocyjnej stopniowo maleje. W obecnym sezonie 90 procent kwoty otrzymywanej przez klub od miasta jest przeznaczana na organizację meczów domowych. Ponad połowa kosztu to wynajem stadionu miejskiego, wynajem innych powierzchni miejskich, m.in. biura, sklepu, restauracji oraz szkolenie trzech najstarszych grup młodzieżowych. Obecne realia piłkarskie w Polsce są takie, że znaczna większość klubów, zarówno prywatnych, jak i miejskich, otrzymuje środki z samorządu w formie dotacji, umów promocyjnych, podwyższeń kapitału. Do tego należy dodać sponsoring spółek miejskich i publicznych. Ponadto inwestycje związane ze stadionem i infrastrukturą również realizowane są w znacznej większości z budżetów publicznych. W związku z powyższym wsparcie urzędów miejskich w wielu klubach jest obecnie konieczne dla utrzymania konkurencyjności na profesjonalnym poziomie – wyjaśnia Kołakowski i podkreśla, że w nowym sezonie nadal chce dążyć do zjednoczonej Arki szanującej swoją tożsamość i historię oraz tworzyć solidne fundamenty pod żółto-niebieską przyszłość.
– Trzy lata temu przyjechałem do Gdyni nie po krótkoterminowy zysk, lecz aby wprowadzić Arkę na wyższy poziom organizacyjny, finansowy i przede wszystkim sportowy. W dwóch pierwszych dziedzinach zdążyliśmy już osiągnąć wyraźne efekty, czas by w ślad za nimi poszły również sukcesy sportowe. Ten cel będzie mi przyświecał i dlatego jeszcze raz wyraźnie deklaruję, że moje akcje Arki Gdynia SA nie są na sprzedaż – dodaje Kołakowski.
Napisz komentarz
Komentarze