Co ciekawe, w prequelu „Samych swoich” gra gdański aktor Mirosław Baka. Wciela się w rolę teścia Kazimierza Pawlaka, czyli ojca Manii. Zbigniew Zamachowski gra z kolei ojca Kazimierza Pawlaka.
To już będzie czwarta filmowa opowieść o Kargulach i Pawlakach (wcześniejsze to „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” oraz „Kochaj albo rzuć”). Autorem scenariusza do nowego filmu jest Andrzej Mularczyk – pisarz i scenarzysta, który odpowiada za pierwszą i trzecią część komediowej sagi. Najnowszy film będzie ekranizacją jego powieści „Czyim ja życiem żyłem”. Poznamy w nim losy Kargulów i Pawlaków, zanim jeszcze trafili z Kresów na Ziemie Odzyskane. Film wyreżyseruje znany aktor Artur Żmijewski. Choć już zdarzało mu się stawać po drugiej stronie kamery, to będzie to jego debiut jako reżysera filmu pełnometrażowego.
Zdjęcia do prequelu „Samych swoich” rozpoczęły się w lutym. Film powstaje w Parku Etnograficznym w Tokarni nieopodal Kielc. To właśnie tamtejszy skansen scenografowie przekształcili w filmowe Krużewniki, które będą tłem rodzącej się niechęci między dwoma zwaśnionymi rodami Kargulów i Pawlaków.
Epizod w prequelu gra też Anna Dymna. Jak powiedziała, zagra prawujenkę Ani Pawlak. Przypomnijmy, że to ona przed laty zagrała Anię Pawlaczkę.
Mirosław Baka potwierdził, że gra w tym filmie teścia Pawlaka, czyli ojca Manii, ale nie Kargula – jak podają błędnie niektóre media. Bo w role Kargula i Pawlaka wcielą się, co zrozumiałe, młodzi aktorzy. Zakończenie zdjęć zaplanowane jest na czerwiec tego roku, a w przyszłym roku ma być premiera filmu w kinach.
Epizod w prequelu gra też Anna Dymna. Jak powiedziała, zagra prawujenkę Ani Pawlak. Przypomnijmy, że to ona przed laty zagrała Anię Pawlaczkę.
A na razie saga, którą zaczynają „Sami swoi” od lat nie schodzi z ekranów telewizorów. Obejrzały ją miliony ludzi, przyswajając sobie wszystkie powiedzonka Kargula i Pawlaka. Kiedy przed laty rozmawiałam z reżyserem Sylwestrem Chęcińskim [reżyser zmarł w 2021 – red.], nazywanym malarzem polskich charakterów (wyreżyserował ponad dwadzieścia filmów nie tylko trylogię o Kargulach i Pawlakach ale też m.in. „Rozmowy kontrolowane” czy „Wielkiego Szu”) przyznał, że ta popularność „Samych swoich” brzmi dla niego jak jakaś baśń. Nawet 40 lat od premiery, chociaż – jakby powiedział Pawlak – czas było przywyknąć.
- Był czas, kiedy wszystkie trzy części wyświetlano w telewizji po pięć, sześć razy w roku. I niech mi pani wierzy, ja czułem z tego powodu tylko strach. Obawiałem się, że oni mi tych „Samych swoich” zabiją. Że nastąpi przesyt. Ale szczęśliwie tak się nie stało – mówił.
Był czas, kiedy wszystkie trzy części wyświetlano w telewizji po pięć, sześć razy w roku. I niech mi pani wierzy, ja czułem z tego powodu tylko strach. Obawiałem się, że oni mi tych „Samych swoich” zabiją. Że nastąpi przesyt. Ale szczęśliwie tak się nie stało
Sylwester Chęciński / reżyser "Samych swoich"
Przyznał, że nie byłoby tego filmu gdyby nie dwie wielkie kreacje Wacława Kowalskiego (Pawlak) i Władysława Hańczy (Kargul). To były dwie różne osobowości, nie tylko na ekranie. On starał się im tylko nie przeszkadzać. Hańcza był już wtedy aktorem popularnym. Miał pozycję w teatrze. To było prawdziwe panisko. Aktor grający arystokratów. Natomiast Kowalski był prawie nieznany. W kinie bywał fachowcem od epizodów. Dopiero rola Pawlaka uczyniła go znanym i popularnym. Ale ta rola była w pewnym sensie dobrodziejstwem i przekleństwem dla niego. Bo kiedy już raz został Pawlakiem, to nie mógł wyjść z jego skóry. Wszystko co potem grał, grał Pawlakiem. To była zawsze ta sama technika, którą opracowali na planie "Samych swoich".
- To jego przyspieszenie, te drobne kroczki, krótkie nóżki, długi tułów i ta głowa w górze… w naszym filmie to świetnie zagrało, zwłaszcza w zderzeniu z wielkim, nieruchawym Kargulem o wiecznie ponurym spojrzeniu. Zresztą na planie musiało między nimi iskrzyć. Bo jeden już uznany, a drugi dopiero się wspinał po schodach tego uznania. Więc iskrzyło i to nieraz. Ale wtedy film był szalenie ważny w życiu aktora. Nie mówię tylko o pieniądzach. Ale on dawał przede wszystkim aktorowi nazwisko. Więc ambicje szły na bok - wspominał w rozmowie ze mną Sylwester Chęciński.
Czy ten prequel stanie się tak popularny jak wcześniejsze trzy części o zwaśnionych rodach Pawlaków i Kargulów? Czas pokaże.
Napisz komentarz
Komentarze