Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Atak wilków na owce w Zwartówku. Czy trop prowadzi do Wąglikowic?

W ostatni wtorek nad ranem wilki zagryzły siedem owiec na terenie farmy fotowoltaicznej w Zwartówku - poinformował portal choczewo24.info. To kolejny atak na zwierzęta hodowlane, za który odpowiedzialność ponoszą prawdopodobnie młode wilki w trakcie tzw. dyspersji, pokonujące nawet 100 kilometrów. Czy trop wiedzie z Wąglikowic?
Atak wilków na owce w Zwartówku. Czy trop prowadzi do Wąglikowic?

Autor: Choczewo24.info

Do wilczego ataku w Zwartówku gm. Choczewo doszło w ostatni wtorek około godziny 3 nad ranem. Jak podaje portal choczewo24.info wilki podkopały się pod ogrodzeniem, pokonały pastucha elektrycznego  i zagryzły aż siedem owiec, w tym pięć ciężarnych (kotnych) matek, jednego barana i jedno jagnię. Sprawa została już zgłoszona do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, które ma zwrócić właścicielowi pieniądze za szkody.

Na terenie Pomorza żyje około 200-300 wilków. Na przełomie kwietnia i maja do podobnego incydentu doszło w Wąglikowicach w powiecie kościerskim, gdzie zaatakowano siedem owiec w prywatnym gospodarstwie. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Ostatecznie Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał decyzję zezwalającą na odstrzał  w tamtym rejonie dwóch sztuk wilków w ciągu dwóch lat.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jest zgoda na odstrzał wilków, które zaatakowały owce w Wąglikowicach

Jak twierdzą eksperci, nie można wykluczyć, że za atak w Wąglikowicach i leżącym prawie 100 kilometrów na północ Zwartówku, może odpowiadać ten sam wilk.

Wilki Zwartówko

Czy można uratować zwierzęta hodowlane przed wilkiem?

- Jeśli w Wąglikowicach nie będzie można dokonać odstrzału poza pastwiskiem i w jego bezpośredniej okolicy, to pół biedy. Jeśli jednak polowanie zostanie rozszerzone na szerszy obszar, jest duże prawdopodobieństwo, że zastrzelony zostanie zupełnie inny osobnik, niż ten, który dokonał ataku - przekonuje dr Maciej Szewczyk, adiunkt w Katedrze Ekologii i Zoologii Kręgowców Uniwersytetu Gdańskiego, członek Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".

W Zwartówku doszło do kolejnego ataku wilków na zwierzęta hodowlane. Przedstawiciel Nadleśnictwa Choczewo w rozmowie z portalem choczewo24.info mówi, że na tym terenie żyje około 30 wilków. To dużo?
Zależy, kiedy i jak liczyć. Wliczając szczeniaki można mówić 30 wilkach, jednak trzeba  pamiętać, że większość szczeniąt nie przeżywa pierwszego roku. Licząc tylko osobniki dorosłe,mamy trzy watahy po 5-6 wilków każda. Oznacza to około 20 osobników.

W przypadku Zwartówka nie ma chyba wątpliwości, że to  wilki zagryzły owce?
Raczej jeden wilk, skoro na zdjęciu z monitoringu widzimy pojedynczego osobnika. Mamy też zdjęcie tropu wyglądającego na wilczy. Trzeba przy tym powiedzieć, że farma fotowoltaiczna w Zwartówku leży w obrębie korytarza ekologicznego północnego. Są to generalnie korytarze  łączące większe kompleksy leśne takie jak Puszcza Darżlubska i lasy lęborskie na zachód ze Słowińskim Parkiem Narodowym. Ten naturalny korytarz jest wykorzystywany w wędrówkach przez duże ssaki, nie tylko wilki. W przypadku wilków najczęściej wędrują młode osobniki, będące na początku lub w trakcie tzw. dyspersji. Oznacza to, że oddzieliły się już od swoich rodzin i muszą zdobywać pożywienie na własną rękę.Zdarza się, że te, które sobie z tym nie radzą, atakują zwierzęta hodowlane. Owe młode wilki nie mają stałego miejsca zamieszkania. Podejrzewam, że ataku dokonał pojedynczy, młody osobnik.

ZOBACZ TEŻ: W Wąglikowicach wataha wilków zagryzła stado owiec! Będzie odstrzał

Płot pod napięciem go nie powstrzymał?
Wilki z ogrodzeniami spotykają się na co dzień. W lesie jest mnóstwo płotów, stawianych przez leśników, które mają chronić uprawy leśne głównie przed jeleniami. Wilki nauczyły się nie tylko dobrze żyć w zagrodzonym terenie, ale także z niego korzystać w polowaniach na sarny i jelenie. Robią podkop, a gdy jelenie znajdą słaby punkt w ogrodzeniu i wejdą na teren szkółki leśnej, wilki wykorzystują szansę. Podobnie jest z ogrodzeniami pastwisk na terenach odległych od domostw ludzkich. Jeśli nie ma tam np. psa pasterskiego, wilkowi wystarczy zrobić podkop pod ogrodzeniem.

Od trzech tygodni obowiązuje zezwolenie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na odstrzał dwóch wilków, które na przełomie kwietnia i maja miały zagryźć siedem owiec (kolejne dwie zaginęły) z gospodarstwa w Wąglikowicach. Strzelano już do wilków?
Nic mi na ten temat nie wiadomo.

Atak wilków w Zwartówku. Padło siedem owiec

Czy możemy być pewni, że wilki, a nie np. zdziczałe psy, są odpowiedzialne za zagryzienie zwierząt w Wąglikowicach?
Stuprocentowych dowodów nie mamy. Było to ocenione przez pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, którzy stwierdzili, że prawdopodobnie były to wilki. Aby mieć jednak całkowitą pewność, trzeba by było uzyskać potwierdzenie genetyczne lub znaleźć jednoznaczne tropy. Podkreślam jednak, że nie ma podstaw, by podważać ocenę pracowników RDOŚ.

Znalazłam też opinię, że owce mogły zaatakować mieszańce wilka i psa. Jest to możliwe?
Raczej bardzo mało prawdopodobne. Przy niewyjaśnionych zdarzeniach z udziałem wilków bądź psów zawsze pojawia się teza o mieszańcach. Tymczasem mieszańce, na szczęście, występują stosunkowo rzadko. Mamy zaledwie kilka takich przypadków w Polsce. Ponadto, jeśli już dojdzie do takiej hybrydyzacji, wcale nie znaczą, że mieszance wilka i psa będą się mniej bały ludzi. Najczęściej matką jest samica wilka, która w trakcie rui straci partnera  lub zawędruje w tereny, gdzie nie ma wilczego partnera. Wówczas za partnera przyjmuje samca psa. Tylko że ojciec nie bierze później żadnego udziału w wychowaniu młodych.Są one wychowywane w naturalnych warunkach w lesie przez samicę wilka. Poza tym, że będą one czasem dziwnie wyglądały i mogą szczekać, zamiast wyć, to ich sposoby zachowania oraz strach przed człowiekiem są wilcze. Wprawdzie takie hybrydy są zagrożeniem dla czystości genetycznej, ale nie są zagrożeniem z perspektywy człowieka.

Od 1998 roku wilki w Polsce są pod ochroną. Dlaczego więc  w Wąglikowicach mają zginąć akurat dwa wilcze osobniki?
GDOŚ wyraził zgodę na odstrzał jednego wilka w terminie do końca sierpnia.I jeśli zostanie ten odstrzał wykonany, a po nim nadal w rejonie Wąglikowic będą występować ataki na zwierzęta hodowlane, jest zgoda na odstrzelenie kolejnego wilka.

Czy to oznacza, że mogą zostać zastrzelone także "niewinne" zwierzęta?
Z tego, co wiem, zgoda dotyczy stosunkowo małego obszaru z okolic miejsca, gdzie doszło do pierwszego ataku. Jeśli myśliwi będą działać według tych zaleceń i przepisów, ograniczy to możliwości zastrzelenia innego wilka.

Jeśli w Wąglikowicach nie będzie można dokonać odstrzału poza pastwiskiem i w jego bezpośredniej okolicy, to pół biedy. Jeśli jednak polowanie zostanie rozszerzone na szerszy obszar, jest duże prawdopodobieństwo, że zastrzelony zostanie zupełnie inny osobnik, niż ten, który dokonał ataku

dr Maciej Szewczyk / UG

Ale i tak pojawiają się protesty przeciw decyzji GDOŚ.
Nie wiem z jakiej przyczyny ten przypadek stał się bardzo medialny. Co roku wykonywanych jest kilka odstrzałów w sytuacjach, gdy dochodzi do nietypowych zachowań wilków. Jeśli w Wąglikowicach nie będzie można dokonać odstrzału poza pastwiskiem i w jego bezpośredniej okolicy, to pół biedy. Jeśli jednak polowanie zostanie rozszerzone na szerszy obszar, jest duże prawdopodobieństwo, że zastrzelony zostanie zupełnie inny osobnik, niż ten, który dokonał ataku.Jak już mówiłem, za atakami na zwierzęta hodowlane stoją przeważnie młode wilki bez stałego miejsca zamieszkania. Taki osobnik w trakcie dyspersji po tygodniu może być już 100 kilometrów dalej. Dlatego odstrzelenie wilka w okolicy, w której przed miesiącem lub dwoma doszło do ataku, może być nieskuteczne, lub nawet przeciwskuteczne. Wilk, który zagryzł owce w Wąglikowicach zapewne jest już w innym województwie, a myśliwi zabiją osobnika z lokalnej watahy, który nie miał z tym nic wspólnego.

Wąglikowice od Zwartowa dzieli prawie 100 kilometrów. Czy jest możliwe, że za oba ataki odpowiada ten sam wilk?
Nie można tego wykluczyć. Szanse jednak nie są zbyt wielkie - na terenie Pomorza żyje obecnie 200-300 wilków, z tego kilkadziesiąt jest w trakcie dyspersji. Wśród nich kilkanaście osobników może mieć tendencje, by skorzystać z takich "okazji".

SPRAWDŹ TEŻ: Wilki w okolicach Borska zaobserwowane podczas siesty

Dlaczego wilki atakują owce, mając przecież dostęp do żyjących w lesie saren?
Ataki wilków na zwierzęta się zdarzają. Jest to często kwestia łatwej dostępności do zwierzyny. Przykładem mogą być daniele hodowlane, trzymane w zagrodach z dala od osiedli ludzkich, blisko lasu. Wystarczy zrobić podkop i bez trudu można zagryźć ofiarę. Czasami atakują w ten sposób pojedyncze osobniki wilków, które nie radzą sobie z polowaniem, więc wybierają taki sposób zdobywania pożywienia.

Czy oprócz strzelania do wilków są inne metody uchronienia przed nimi zwierząt hodowlanych?
Oczywiście, że są! Trzeba przede wszystkim pamiętać, że jeśli w okolicy wilki poczyniły już szkody, można zwrócić się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o dofinansowanie takich zabezpieczeń. Najlepszym rozwiązaniem jest kombinacja kilku metod. Podstawą jest porządne ogrodzenie, zarówno wysokie, jak i wkopane kilkadziesiąt centymetrów w głąb ziemi, bo drapieżniki mają tendencję do podkopywania się pod ogrodzeniem.Ogrodzenie można wzmocnić przez dodanie pastucha elektrycznego oraz tzw. fladr, czyli sznurów z przywiązanymi kawałkami materiału w jaskrawych barwach. Kiedyś wykorzystywano je przy polowaniach na wilki, teraz w ochronie zwierząt gospodarskich przed nimi. Bardzo skuteczny jest także pies stróżujący, szczególnie z dużych ras pasterskich. Odpowiednim stróżem jest chociażby polski owczarek podhalański. Jeśli mamy dobre ogrodzenie i psa lub elektrycznego pastucha i fladry, to stado będzie prawie zawsze zabezpieczone.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama