Festiwal Wilno w Gdańsku odbywa się rokrocznie od 2004. Jednym z jego inicjatorów był Paweł Adamowicz, który sam pochodził z rodziny o wileńskich korzeniach. W ramach festiwalu odbywał się Jarmark Wileński oraz różnorakie wydarzenia artystyczne. Impreza tradycyjnie odbywała się na początku września, natomiast w drugi weekend września w Wilnie organizowano Dni Gdańska (w tym roku wyjątkowo odbyły się już w maju). Organizatorami obu imprez były miasto Gdańsk i miasto Wilno, współorganizatorem gdańskiego festiwalu jest Amberexpo (dawniej Międzynarodowe Targi Gdańskie), a od tego roku także Gdański Archipelag Kultury.
Jubileuszowa 20. edycja imprezy, przypadająca także na rok 700-lecia Wilna i 25-lecia podpisania umowy partnerskiej między Gdańskiem a Wilnem, zapowiadana jest w nowej formule i w nowym, sierpniowym terminie. W ten sposób Jarmark Wileński stanie się integralną częścią odbywającego się w tym czasie Jarmarku św. Dominika, natomiast imprezy kulturalne, wcześniej towarzyszące jarmarkowi na Targu Węglowym, a od trzech lat na dziedzińcu galerii Forum Gdańsk, odbywać się będą w miejskich galeriach kultury, m. in: Gdańsk Miasto Literatury przy ul. Długiej, czy Gdańskiej Galerii Fotografii Muzeum Narodowego w Gdańsku. W oddziałach GAK planowane są wystawy młodych wileńskich artystów oraz warsztaty.
Towarzystwo protestuje
W związku z tymi zmianami ubiegłym tygodniu w mediach społecznościowych pojawił się list otwarty prezeski Oddziału Pomorskiego Zarządu Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, Bożeny Kisiel. Czytamy w nim m.in.: „Już nie spotkamy się, jak zwykle, we wrześniowy weekend 2023 roku na XX Festiwalu Wilno w Gdańsku. Nie wiem, tak naprawdę, co kieruje osobami, które, mam wrażenie, usilnie dążą do zmarginalizowania tradycyjnej, ważnej dla Gdańska imprezy jaką jest Festiwal Wilno w Gdańsku. Bo tak traktujemy propozycję włączenia tego festiwalu w wydarzenie jakim jest Jarmark Dominikański. Ten, nasz festiwal, ważny jest dla, Gdańska, Wilna, Polski Litwy – jest szansą do wyrażenia szacunku dla przeszłości i szansą do budowania dobrych relacji polsko-litewskich. (…) I nie zmiana terminu jest tu istotą naszego sprzeciwu, ale odebranie Festiwalowi jego unikalności, «osobowości» poprzez uczynienie go jednym z elementów dużego i ważnego wydarzenia jakim jest Jarmark Dominikański. Myślę, ze każdy kto zna nasze miasto i jego powojenną historię rozumie nas i poprze nasz protest przeciwko planowanym zmianom dotyczącym organizacji Festiwalu Wilno w Gdańsku”.
W rozmowie z zawszepomorze.pl Bożena Kisiel przyznała, że jej główne pretensje dotyczą braku konsultacji na temat tych zmian.
– Jarmark ma lat 20 i Towarzystwo było zawsze jego istotną częścią, zarówno jako odbiorcy, jak i realizatorzy tego festiwalu. Fakt jego istnienia, jako osobnej formuły, którą zainicjował prezydent Adamowicz, jest bardzo ważny między innymi dlatego, że daje szansę dowartościowania, uznania społecznego, którego przez wiele lat w czasie PRL nie mieliśmy.
Jako istotny problem tegorocznej odsłony festiwalu prezeska wskazuje brak centralnego miejsca, w którym ogniskowałoby się święto.
– Specyfika tej imprezy polegała na tym, że wszystko działo się w jednej przestrzeni, gdzie był jarmark, występy, koncerty, gdzie można było sobie siedzieć przy stoliku, popijać cokolwiek, spotykać ludzi, rozmawiać, oglądać wszystko, co jest dookoła – wyjaśnia Bożena Kisiel. – W tej chwili tak nie będzie. Oczywiście, przy dużej determinacji i zainteresowaniu, można dojechać do tych wszystkich miejsc, gdzie będą organizowane wydarzenia festiwalowe. I w sumie to znakomicie, że Wilno będzie widoczne w wielu dzielnicach Gdańska. Natomiast zabraknie czegoś istotnego – miejsca gdzie zjeżdżali się dawni wilnianie z całego Trójmiasta.
Szefowa Oddziału Pomorskiego Zarządu Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej zwraca też uwagę, że wielu wilniuków to ludzie w podeszłym wieku, którym trudno się poruszać swobodnie. Muszą być dowożeni przez rodzinę, lub chodzą o kulach.
– Dwa lata temu, po raz ostatni, właśnie o kulach dotarł do nas ojciec Pawła Adamowicza – wspomina i dodaje: – Teraz zabraknie czegoś, co było niezwykle ważne. Stąd właśnie mój protest.
Nie ma mowy o likwidacji festiwalu
Dyrektorka Gdańskiego Archipelagu Kultury Monika Dylewska-Libera przekonuje, że chodzi przede wszystkim o zmianę terminu, a nie formuły Dni Wilna w Gdańsku. Przyznaje, że ma to związek z budżetem, z którego duża część do tej pory przeznaczana była na handlową część imprezy, a także koszty techniczne, m.in. wynajem dużej sceny plenerowej. A w ten sposób będzie można przeznaczyć większą część środków na program kulturalny.
– Gdańsk w Wilnie jest to wydarzenie stricte kulturalne. I my też chcemy bardziej rozwijać tę formułę kulturalną. Choć Jarmark Wileński nadal pozostanie. Będą stoiska z wydawnictwami. Będzie też „Kurier Wileński”, który wydrukuje specjalną edycję na tę imprezę.
W zmianie terminu imprezy szefowa GAK widzi też możliwość jej lepszego rozpropagowania.
- Kolejny raz chciałabym podkreślić, że nie zamierzamy likwidować ważnego dla miasta Gdańska wydarzenia, jakim jest Wilno w Gdańsku. Chcemy aby świadomość o wileńskich korzeniach wielu gdańszczan docierała do większej liczby widzów i mieszkańców. Doświadczenie pokazuje, że mnóstwo osób odwiedzających Jarmark św. Dominika, dzięki reklamie w jego przestrzeni, trafia na inne gdańskie imprezy kulturalne, które odbywają się w tym samym czasie.
Monika Dylewska-Libera zapewnia, że Wilno w Gdańsku nadal będzie odrębną imprezą, a organizatorzy są otwarci na współpracę z różnymi podmiotami, także Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. Pytana o brak sceny na Targu Rakowym odpowiada:
- W ubiegłym roku podczas spotkań z pisarzami pod sceną było niewiele osób, natomiast znakomity eurowizyjny zespół litewski zagrał dla publiczności w większości ukraińskiej. A my chcemy, żeby to się opierało o kulturę, historię, żeby ludzie mogli wspominać, mogli się spotykać.
Jak zapowiada dyrektorka GAK, w związku z jubileuszem 700-lecia Wilna do końca roku w Gdańsku przewidzianych jest jeszcze szereg innych wydarzeń kulturalnych.
Również dyrektor artystyczny festiwalu, Tomasz Snarski ocenia, że przygotowywany program artystyczny wydarzenia przyciągnie jak największą liczbę mieszkańców i turystów, a przez to zachowa ono swoją odrębność i wyjątkowość.
Napisz komentarz
Komentarze