Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nauczyciele będą musieli zwrócić część pobranych pensji? Nawet kilkanaście tysięcy!

Część gdyńskich nauczycieli dostała wezwania do zwrotu pieniędzy, które przez ostatnie lata naliczono im w ramach dodatku stażowego. Jak informują miejscy radni, w przypadku niektórych osób może chodzić o kwoty sięgające kilkunastu tysięcy złotych. Obarczane przez niektórych winą, Centrum Usług dla Przedszkoli i Szkół przeprowadza obecnie szczegółową kontrolę posiadanej dokumentacji. Z kolei Urząd Miasta w Gdyni przekonuje, że źródłem problemu są niedopełnione przez nauczycieli obowiązki.
szkoła w Gdańsku

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Na tę chwilę nie wiadomo jaka jest skala zjawiska - ilu dotyczy placówek oraz nauczycieli. Jednocześnie urząd miasta potwierdził doniesienia, które od kilku dni pojawiały się w mediach społecznościowych. 4 maja, interpelację w sprawie żądania zwrotu środków skierował do prezydenta miasta radny Ireneusz Trojanowicz, na co dzień nauczyciel w gdyńskiej SP nr 39. Pytał o powód  wezwań oraz plan rozwiązania sytuacji.

Niepokojące głosy dotarły do mnie od znajomych nauczycieli z innych szkół na terenie Gdyni – mówi radny niezrzeszony, związany z Federacją Gdyński Dialog. – Okazało się, że takich osób jest całkiem sporo. Niektóre z nich przekazały, że chodzi o kwoty nawet do 10 tys. zł, które teraz miałyby zostać zwrócone w trybie natychmiastowym. W odpowiedzi skierowałem interpelację do prezydenta, ale również pismo do przewodniczącej komisji oświaty, z wnioskiem o spotkanie w tej sprawie w szerszym gronie. Sprawa wymaga natychmiastowego wyjaśnienia. Wiele osób zostało postawionych w trudnej sytuacji zwrotu środków, które przekraczają ich możliwości finansowe.

Jak to możliwe, że nauczyciele nie orientowali się w wysokości wyliczanego im wynagrodzenia?

Po pierwsze mówimy o jednostkach budżetowych, w których do tej pory nie było problemu z zaufaniem do osób przygotowujących wypłaty. Nie byłoby normalną sytuacją, w której nauczyciele musieli co miesiąc sprawdzać ze szczegółami, czy przynależna im kwota nie została źle wyliczona – mówi radny Trojanowicz. – Pamiętajmy, że pensje nauczycielskie różnią się miesiąc do miesiąca, w zależności np. od nadgodzin. Poza tym dotyczy to niewielkich kwot, które kumulowały się przynajmniej od początku 2021 r.

Za wyliczenie dodatku stażowego odpowiada CUPSZ, czyli Centrum Usług dla Przedszkoli i Szkół w Gdyni. To odrębna jednostka budżetowa, działająca od stycznia 2021 r., której powołanie miało na celu skumulowanie obsługi rachunkowej, płacowej oraz administracyjnej wszystkich placówek oświatowych w mieście. Podobne jednostki działają w innych miastach. W praktyce wygląda to tak, że CUPSZ wylicza należny dodatek, który następnie trafia bezpośrednio na konto nauczyciela, z pominięciem szkoły.

Problem nadmiarowych świadczeń dotyczy nauczycieli, którzy pracowali w więcej niż jednej placówce. Okazuje się, że stażowe było im wyliczane nie tylko na bazie podstawowego miejsca zatrudnienia, ale wszystkich placówek, w których pracowali. Gdyński Dialog obarcza za tę sytuację CUPSZ, przekonując, że nie dopilnowało swoich obowiązków, a co za tym idzie, postawiło nauczycieli pod ścianą, podobnie jak dyrektorów, którzy zostali zobligowani do wręczenia wezwań.

Wiemy o tym, że startowo sugerowano winę nauczycieli, zrzucając na nich odpowiedzialność, za niewskazanie, która ze szkół jest zatrudnieniem podstawowym. Jednocześnie sugerowano, że jeśli w ciągu 14 dni żądana kwota nie znajdzie się na wskazanym rachunku, dojdzie do egzekucji sądowej i kolejnych kosztów. Wiemy też o tym, że od razu załączano formularz, który należało podpisać, godząc się na potrącenie żądanej kwoty z wynagrodzenia. (…) Oczekujemy dokonania przeglądu sytuacji w CUPSZ, ustalenia systemowych przyczyn wystąpienia takiej sytuacji i trwania jej przez wiele miesięcy i jasnych rekomendacji na przyszłość.

Miasto: wina leży po stronie nauczycieli

Tymczasem miasto wyraźnie sugeruje, że wina leży po stronie nauczycieli lub dyrektorów. W swoim oświadczeniu informuje, że zgodnie z przepisami każdy nauczyciel pracujący w więcej niż jednej placówce oświatowej jest zobowiązany wskazać tę, która jest jego podstawowym zakładem pracy i poinformować o tym pozostałe placówki stosownym oświadczeniem.

Przedszkole lub szkoła naliczając dodatek stażowy powinna uwzględnić wyłącznie okresy tam wypracowane oraz inne okresy, które nie zostały uwzględnione przy ustalaniu dodatku stażowego w podstawowym miejscu zatrudnienia. Nauczyciele, którzy nie dopełnili tego obowiązku, a dyrektor placówki nie wezwał do złożenia stosownego oświadczenia - mogli pobrać podwójne lub nawet potrójne dodatki stażowe – czytamy w oświadczeniu Urzędu Miasta Gdyni. Przeprowadzona kontrola wewnętrzna wykazała, iż w przypadku niektórych nauczycieli w Gdyni taka sytuacja miała miejsce. Choć w pełni rozumiemy i podzielamy pogląd, że wynagrodzenia nauczycieli są dalece nieadekwatne do ich zaangażowania i pracy, a konieczność zwrotu może stanowić poważny problem, to polskie przepisy nie pozostawiają żadnej opcji niedochodzenia zwrotu nienależnie pobranego wynagrodzenia.

Nauczyciel powinien złożyć deklarację dotyczącą jego szkoły macierzystej. Z tytułu zatrudnienia w tej szkole jest mu naliczany dodatek. W naszej szkole są osoby, które dopełniły tego obowiązku, a mimo to naliczono im stażowe z racji zatrudnienia w dwóch placówkach. Według mojej wiedzy, błąd popełniono w CUPSZ-u, a nauczyciele zostali narażeni na niepotrzebny stres i konieczność zwrotu kwot, które idą w tysiące – mówi nam wicedyrektor jednej z gdyńskich placówek, która prosi o zachowanie anonimowości. Zatrudnieni w CUPSZ-u nie znają sytuacji w szkołach. Pracują na swoich tabelkach i nie wiedzą co dzieje się w poszczególnych placówkach. Sytuacji nie sprzyja też duża rotacja w tej jednostce, która powoduje, że osoby odpowiedzialne za daną szkołę, co chwilę się zmieniają. Reorganizacja administracji z pewnością przyniosła oszczędności, ale trudno znaleźć osoby zadowolone z tego systemu.

Apelujemy do władz miasta, by ta sprawa odbiła się dla nauczycieli jak najmniejszym kosztem. Organ prowadzący ma w tym zakresie różne narzędzia, łącznie z umorzeniem potencjalnego długu.

Marcin Wiśniewski / Związek Nauczycielstwa Polskiego

Marcin Wiśniewski, wiceprezes zarządu gdyńskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, zwraca uwagę na zawiłość przepisów oświatowych oraz zmiany, jakie w zakresie deklaracji zatrudnienia, zaszły w ostatnich latach.

Problem jest nam znany, ponieważ zgłaszają go nam członkowie związku – mówi wiceprezes gdyńskiego ZNP. Po reformie minister Zalewskiej nauczyciele mieli obowiązek uzyskania zgody dyrektora na pracę w innym miejscu, natomiast w tej chwili tego nie ma. Skomplikowana natura przepisów powoduje rozmycie odpowiedzialności, natomiast w tym przypadku, uważam, że nauczyciele są bez winy – mówi Marcin Wiśniewski. Apelujemy do władz miasta, by ta sprawa odbiła się dla nauczycieli jak najmniejszym kosztem. Organ prowadzący ma w tym zakresie różne narzędzia, łącznie z umorzeniem potencjalnego długu.

Na tę chwilę, urząd stanowczo obstaje przy swoim, mimo wciąż trwającej kontroli prowadzonej przez Centrum Usług dla Przedszkoli i Szkół, która ma na celu zweryfikowanie posiadanych dokumentów. Magistrat poinformował, że w uzasadnionych przypadkach, w których sytuacja ekonomiczna może stanowić problem dla osoby mającej dokonać zwrotu, istnieje możliwość umorzenia lub rozłożenia zaległości na raty. Niektóre osoby miały już złożyć takie wnioski i obecnie są one analizowane. Każdy przypadek ma być traktowany indywidualnie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama