W ubiegłym roku w pokojach nauczycielskich mówiło się o zmianach w karcie nauczyciela, zwiększaniu pensum, zmianach w stopniach awansu, a przede wszystkim - o podwyżkach, których nie było. Konkluzja przy każdym z tych tematów była jedna – czas szukać pracy poza szkołą. Teraz na pierwszy plan zaczął przebijać się kolejny temat – wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Tym razem rozmowy kończą się inaczej – może jednak warto poczekać i odejściem ze szkoły nie pozbawiać się szansy na wcześniejsze świadczenie?
Minister straszy i uspokaja
Ministerstwo Edukacji i Nauki wiele razy w ostatnich miesiącach zapowiadało, że nauczyciele będą mieli prawo do wcześniejszych emerytur. A gdy pojawiły się nawet informacje, kto byłby do nich uprawniony, nikt już chyba nie wątpi, że powstanie projekt ustawy przywracającej możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę przez nauczycieli. Szczególnie, gdy słyszy się, jak minister Przemysław Czarnek zapewnia, że projekt przywracający emerytury nauczycielskie jest na końcowym etapie prac. - To jest uprawnienie, nie przywilej – podkreślał kilka dni temu w radiowej Jedynce. - Uprawnienie nauczycielskie - emerytura po 20 latach przy tablicy z uczniami, 30 latach pracy w ogóle - jest potrzebne, również po to, by odpowiadać na przewidywalny kryzys demograficzny w polskich szkołach, zwłaszcza ponadpodstawowych w perspektywie następnych pięciu lat.
Przypomnijmy - kilka miesięcy temu minister wywołał burzę stwierdzeniem, że z powodu niżu demograficznego w perspektywie dwóch - trzech lat pracę stracić ma nawet 100 tys. nauczycieli. Dzisiaj, gdy szkoły podstawowe kończy kolejny wyjątkowo liczny rocznik uczniów, którzy wspólną edukację zaczęli jako 6- i 7-latki, wydaje się to absurdem. Ale dane demograficzne wskazują, że stopniowo uczniów rzeczywiście będzie mniej - minister przypomniał o tym nauczycielom, choć najwyraźniej nie przewidział, że potraktują jego słowa jako groźbę.
ZOBACZ TEŻ: Minister zapowiada zwolnienie 100 tysięcy nauczycieli
- Nauczyciele zaczęli mówić o tym, że czas się ze szkoły zwijać, bo potem będzie trudniej o inną pracę – mówi Beata Żerko, nauczycielka i związkowiec. - Nagle okazało się, że do wcześniejszych problemów z kadrą w nowym roku szkolnym może dojść kolejny, bo będą odchodzić ci, którzy do tej pory jakoś się trzymali szkoły, ale teraz boją się, co będzie za rok czy dwa. Wrzucenie do dyskusji tematu wcześniejszych emerytur przekierowało ją z planów odejścia na „poczekamy, zobaczymy”.
Jeżeli minister grałby uczciwie, to położyłby projekt i powiedział: procedujemy go teraz i dajemy przed wyborami. Natomiast tego z jakichś powodów nie robi, projektu nikt nie zna i tak naprawdę nie wiadomo, czy znajdzie się w sejmie przed wyborami
Arkadiusz Boroń / ZNP
Dorabiać, jak w innych zawodach
Więcej emocji wzbudza teraz wysokość tej hipotetycznej emerytury. Bo choć projektu przywracającego wcześniejsze świadczenie jeszcze nikt poza ministerialnymi urzędnikami nawet nie widział, to jednak wiadomo, że finansowo byłoby ono na bardzo niskim poziomie. Ale przecież – mówią do siebie nauczyciele – można byłoby dorabiać!
- Wiadomo, że przy krótszym stażu pracy to nie będą jakieś duże pieniądze – przyznaje Beata Żerko. - Mamy świadomość, że emerytura będzie niska, ale jej atutem będzie święty spokój. Szczególnie, że będzie można do niej dorobić nawet na pół etatu gdziekolwiek, także poza szkołą.
Zgadza się z nią historyk Jacek Michałowski, nauczyciel z 29-letnim stażem. - Teraz w mojej szkole jest siedem pierwszych klas i oddział przygotowawczy dla ukraińskich uczniów, w przyszłym roku będzie pewnie tyle samo, ale potem z każdym rokiem tych klas będzie coraz mniej. Gdy ze szkoły znikną te nadmiarowe roczniki, w szkołach zaczną się redukcje. Pojawi się atmosfera, żeby starsi nauczyciele odchodzili na emerytury. A zarobki w oświacie są na tyle niskie, że emerytura plus dorabianie gdziekolwiek dadzą pewnie porównywalny poziom finansowy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Od lat nie zarabiali tak mało. Nauczyciele odchodzą z zawodu
Jednak przede wszystkim nauczyciele, jego zdaniem chcą wiedzieć, na czym stoją i chcą mieć możliwość wyboru. - Według prawa muszę pracować do ukończenia 65. roku życia, chyba że przeszedłbym na świadczenie kompensacyjne (to odpowiednik emerytur pomostowych dla nauczycieli, jednak możliwość dorabiania na nim wprowadzono dopiero w ubiegłym roku – red.) – mówi. - Większość z nas, przynajmniej w mojej szkole, nie planuje wcześniejszej emerytury, ale chcielibyśmy mieć taką możliwość, gdyby na przykład zdrowie się psuło albo stało cokolwiek losowego.
- Myślę, że chętni jednak będą – uważa Mira Jaworska, nauczycielka z 31-letnim stażem. - Będą pobierać emeryturę i dalej pracować. Tak przecież robi dużo pracujących emerytów, nie tylko w szkolnictwie.
Akurat w jej szkole ponad połowa nauczycieli ma co najmniej 55 lat. - W sumie ze dwadzieścia osób cicho mówi, że jeśli będzie miało taką możliwość, to bardzo poważnie się zastanowią, czy nie skorzystać – mówi nauczycielka biologii. - Szczególnie ci, którzy do emerytury będą mogli dorabiać korepetycjami. Kilka godzin dziennie, lepsze pieniądze i brak stresu…
A po wyborach?
Przemysław Czarnek zapowiedział, że „jeszcze wiosną tego roku ten projekt ujrzy światło dzienne”, z kolei wiceminister edukacji stwierdził, że „chcielibyśmy, aby proces legislacyjny skończył się jeszcze w tej kadencji”, co oznaczałoby, że choć same przepisy dotyczące wcześniejszych emerytur dla nauczycieli mogłyby wejść w życie w 2024 r., a zaczęłyby obowiązywać od roku szkolnego 2024/25.
- Zatem te nowe rozwiązania miałyby obowiązywać już w nowej kadencji Sejmu – zwraca uwagę jeden ze związkowców. - Czyli nowa władza, ktokolwiek nią będzie, może to, co teraz powie pan Czarnek, wyrzucić do kosza.
Projekt może też nie zmieścić się w deklarowanych ramach czasowych, bo wciąż choćby nie wiadomo, na jakich zasadach miałyby być przywrócone wcześniejsze emerytury i które roczniki objęte zostałyby zmianami. I ZNP i Solidarność postulują, by możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę przysługiwała wszystkim nauczycielom bez względu na datę zawarcia stosunku pracy.
Resort edukacji temu postulatowi jest niechętny - wcześniejsze emerytury według ich propozycji miałyby przysługiwać tylko najstarszym nauczycielom, którzy zatrudnili się w szkole przed 1999 r. Nie wiadomo też, jak miałaby być obliczana wysokość emerytur – ZNP chce, by wykorzystać tu „stare zasady”, gdy świadczenie liczono w oparciu o tzw. podstawę wymiaru emerytury i tzw. kwotę bazową. Z kolei według nowych przepisów wcześniejsze emerytury liczono by, dzieląc zebrany kapitał przez przewidywane ogłaszane przez GUS dalsze trwanie życia. Ten wariant zakładałby jednak niższe świadczenia.
POLECAMY TAKŻE: Wyższe pensje dla nauczycieli. „Taka podwyżka to jakiś żart”
- Jeżeli minister grałby uczciwie, to położyłby projekt i powiedział: procedujemy go teraz i dajemy przed wyborami. Natomiast tego z jakichś powodów nie robi, projektu nikt nie zna i tak naprawdę nie wiadomo, czy znajdzie się w sejmie przed wyborami – mówił kilka dni temu Arkadiusz Boroń z ZNP. A zapytany przez Portal Samorządowy o to, o to, co ministerstwo oferuje nauczycielom, stwierdził krótko: - Niderlandy. Niczym Zagłoba królowi Karolowi Gustawowi.
Mimo to – zdaniem niektórych – nawet jeśli rozmowy między resortem edukacji a związkami zawodowymi będą się przeciągały tak, że nie da się uzyskać zapowiadanych przez Dariusza Piontkowskiego terminów, a w sprawie wprowadzenia wcześniejszych emerytur nic nie będzie się działo, to ministerstwo już uzyskało to, co chciało. Bo rzeczywiście - kilka miesięcy temu nauczyciele zarzekali się, że to ich ostatni rok w szkole. Ale jaki sens miałoby odchodzenie teraz, gdy na horyzoncie pojawia się możliwość emerytury i dorabiania do niej?
- Nie wiadomo, czy PiS naprawdę przywróci wcześniejsze emerytury w oświacie. Jednak już sama zapowiedź rozmów na ten temat wywołała wielką zmianę – zauważa Dariusz Chętkowski, nauczyciel i bloger w jednym z wpisów na blogu BelferBlog. - Nauczyciele 50+ przestali myśleć o odejściu ze szkoły. Opłaca im się poczekać, co wyniknie z tych rozmów (…) W czasie jesiennej kampanii wyborczej problem wakatów w szkołach będzie więc minimalny. A mógł być olbrzymi, jednak PiS postanowił rozwiązać go obietnicą emerytur.
Napisz komentarz
Komentarze