- Najpierw skontaktował się ze mną przez aplikację Messenger. Od razu zorientowałam się, że coś jest nie tak, ewidentnie korzystał z internetowego tłumacza. Pisał, że „szuka kolegi”, „witam, miło cię poznać”, „byłaś taka piękna, że nie mogłem się oprzeć”. Początkowo ignorowałam jego wiadomości. Tłumaczył, że prowadził szkolenia w firmie, w której pracuję i stąd kilkunastu wspólnych znajomych na Facebooku. To sprawiło, że odrobinę się uwiarygodnił i przekonał mnie by kontynuować konwersację za pomocą komunikatora Whatsapp. Z tego, co wiem, oni robią tak by utrudnić weryfikację, bo Facebook ma jakieś mechanizmy zabezpieczające przed podobnymi oszustwami – opowiada Patrycja [imię zmienione, dane do wiadomości redakcji].
Czytelniczka Zawszepomorze.pl skontaktowała się z naszą redakcją, ze względu na inną opisywaną historię internetowego oszustwa, który podając się za lekarza z Syrii wyłudził 165 tysięcy złotych od 57-letniej gdańszczanki.
CZYTAJ TEŻ: Gdańszczanka straciła mnóstwo pieniędzy. Tym razem oszust był „lekarzem z Syrii”
Przesłała nam też całą serię zarchiwizowanych cytatów z internetowej konwersacji, jaką tajemniczy nieznajomy prowadził z nią posługując się rzekomym numerem telefonu, którego prefiks sugeruje... amerykański Teksas. „Jacek”, bo takie imię nosić miał rozmówca, wysyłał jej zdjęcia, przedstawiające mężczyznę w lekarskim kitlu lub uniformie wskazującym, że pracuje dla tureckiego ministerstwa spraw wewnętrznych, katastrof i zarządzania sytuacjami kryzysowymi w towarzystwie domniemanych pacjentów, w tym dzieci. O Syrii pisał „tutaj jest bardziej piekło niż w Libanie”,
„[…]muszę opiekować się wieloma pacjentami bo tak się składa że jestem jedyną sierotą lub lekarzem który nie ma żadnych krewnych do pomocy kontakt na wakacjach powrót do Polski o co prosiłem z Tobą” [pisownia oryginalna]. Nieznajomy usiłował również grać na poczuciu winy pani Patrycji wskazując, że ta ignoruje go podczas gdy „[…] tu, w Libanie są trzęsienia ziemi i złe wieści”.
- Przedstawiał się jako chirurg-ortopeda przebywający za granicą – najpierw w Libanie, a później w Syrii. Przekonywał, że sytuacja zrobiła się niebezpieczna. Wysyłał makabryczne zdjęcia pourywanych nóg i rąk. Tłumaczył, że wczoraj tam został zabity lekarz, że potrzebuje urlopu. Zgodził się nawet na rozmowę wideo i faktycznie przez kilka sekund widziałam poruszający się wizerunek człowieka ze zdjęć, choć jestem przekonana, że używał jakiejś „nakładki” pozwalającej na animację fotografii lub fragmentu nagrania. Zresztą, gdy wtedy „zadzwonił” bardzo szybko się rozłączył i pisał, że nie może rozmawiać z powodu słabego zasięgu i niedziałającego głośnika. Ewidentnie zmierzał do momentu, w którym miała pojawić się sytuacja wymagająca mojej nagłej finansowej pomocy. Jednak wcześniej napisałam, że go przejrzałam. Oczywiście mogę się tylko domyślać, że podobne konwersacje prowadził równocześnie z kilkunastoma czy kilkudziesięcioma innymi osobami, bo ci oszuści liczą na to, że któraś z prób musi się udać – relacjonuje kobieta, która w porę zerwała kontakt z „Jackiem”.
Ewidentnie zmierzał do momentu, w którym miała pojawić się sytuacja wymagająca mojej nagłej finansowej pomocy. Jednak wcześniej napisałam, że go przejrzałam. Oczywiście mogę się tylko domyślać, że podobne konwersacje prowadził równocześnie z kilkunastoma czy kilkudziesięcioma innymi osobami, bo ci oszuści liczą na to, że któraś z prób musi się udać
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Apele do seniorów nie skutkują. Policjanci zaczęli ostrzegać... z ambony
Nawet pobieżna weryfikacja zdjęć przesłanych Pani Patrycji pozwala ustalić, że faktycznie przedstawiają one lekarza. Tyle, że specjalizujący się w przeszczepach serca i płuc dr Halit Yerebakan jest... prowadzącym popularne w Turcji programy dotyczące profilaktyki zdrowia telewizyjnym autorytetem.
Napisz komentarz
Komentarze