Mimo niechęci do wyręczania w tym zakresie państwa, włodarze Chojnic i gminy Chojnice – burmistrz Arseniusz Finster i wójt Zbigniew Szczepański – chcą, wspólnie z chojnickimi firmami, dystrybuować rządowy węgiel w cenie 2000 zł za tonę.
– Uważam, że węglem powinny handlować wyspecjalizowane firmy, które mają transport, ładowarki, wagi. Jestem też przeciwny tworzeniu przez nas konkurencji dla prywatnych firm. Jeśli jednak możemy pomóc naszym mieszkańcom w zakupie tańszego węgla, to wspólnie z wójtem gminy Chojnice chcemy tego spróbować – mówi burmistrz Arseniusz Finster.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rolnicy raczej niechętnie spalają zboże z szacunku „dla chleba”. Ale skoro węgla brak, albo drogi, co robić?
– Prezydent Otwocka jest mądry, bo ma swoją ciepłownię, czyli również infrastrukturę, sprzęt i miejsce do składowania węgla. W naszym przypadku jest inaczej, nie mamy tego wszystkiego, a przez nieudolność rządzących jesteśmy teraz obarczani takimi obowiązkami – mówi wójt Zbigniew Szczepański. – Jak mam transportować ten węgiel, gdzie go przechowywać i jak dalej dystrybuować? Ja, dla swojego bezpieczeństwa, to nawet nie mam taczki na terenie urzędu – żartuje Szczepański.
Żeby to wszystko zrozumieć, trzeba być sympatykiem PiS-u. Żeby zrozumieć ten kraj i rządzących, trzeba chyba inaczej rozumować niż ja.
Zbigniew Szczepański / wójt gminy Chojnice
Dlatego obaj włodarze wspólnie zaprosili do współpracy szefów i przedstawicieli chojnickich firm, które na co dzień zajmują się sprzedażą węgla, i przedstawili im wstępny pomysł oraz założenia ewentualnej współpracy.
„Rządowy węgiel” za 2000 zł
Według projektu ustawy, samorządy miałyby kupować od rządu węgiel za 1500 zł brutto i sprzedawać go nie drożej niż za 2000 zł. Jasno więc wynika, że na tonie marża może wynieść do 500 zł. I to byłby zarobek dla tych firm, które na taką współpracę z miastem i gminą by się zdecydowały (firma po sprzedaniu węgla za 2000 zł kwotę 1500 zł musiałyby oddać do kasy urzędu). W zarobionej kwocie 500 zł firmy muszą skalkulować swoje koszty transportu węgla (najpewniej z gdańskiego portu), jego składowanie, a także ładowanie klientom i ewentualny dowóz.
Handlujący węglem w Chojnicach zgodnie przyznają, że kwota 500 zł jest dla nich zadowalająca i powinna im w całym rozrachunku wystarczyć, gdyż wcześniej tak wysokich marż nie stosowali. Jednak podczas spotkania w ratuszu zwrócili uwagę na inne problemy i zagrożenia. Po pierwsze, największa niewiadoma to jakość węgla. Jeśli węgiel będzie fatalny, to albo się nie sprzeda, albo ludzie będą mieli duże pretensje. A oni, jak i miasto, mogą nie mieć żadnego wpływu na jakość otrzymanego od rządu węgla.
PRZECZYTAJ TEŻ: Przyłapani na gorącym uczynku, gdy kradli... węgiel
Po drugie, handlujący zwracają uwagę również uwagę na fakt, iż przestanie się to kalkulować, gdy ich kierowca będzie musiał stać, np. w porcie w Gdańsku, dwa czy trzy dni, zanim otrzyma ładunek. Będzie to powodowało o wiele wyższe koszty i, tym samym, mniejszą opłacalność. A, jak stwierdzili, już teraz dochodzi do dantejskich scen i kłótni w kolejce po załadunek węgla.
„Rządowy węgiel”. 3 tony na rodzinę
Kolejny problem to zapis w projekcie uchwały, że dana rodzina może kupić tylko trzy tony węgla, i to jeszcze w dwóch ratach, czyli:
- 1,5 tony do końca grudnia,
- a drugie 1,5 tony po 1 stycznia.
To również spowoduje, że zamiast zrobić jeden kurs z 3 tonami, będą musieli jechać z węglem dwukrotnie.
Uważam, że węglem powinny handlować wyspecjalizowane firmy, które mają transport, ładowarki, wagi. Jestem też przeciwny tworzeniu przez nas konkurencji dla prywatnych firm. Jeśli jednak możemy pomóc naszym mieszkańcom w zakupie tańszego węgla, to wspólnie z wójtem gminy Chojnice chcemy tego spróbować.
Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic
Nie wiadomo też, jakie do końca będzie zainteresowanie, gdyż taki „rządowy węgiel” będą mogły kupić tylko rodziny, które otrzymały dodatek węglowy i które otrzymają z MOPS-u (dla miasta Chojnice) i GOPS-u (dla gminy Chojnice) specjalne zaświadczenie na odbiór węgla.
Z obserwacji wynika, że nie wszyscy, którzy otrzymali dodatek węglowy, są zainteresowani jego kupnem i, np. „ogarniają” drewno.
- Na ten moment w mieście Chojnice uprawnionych do zakupu „rządowego węgla” byłoby około 3,7 tysiąca rodzin,
- a w gminie Chojnice 3,5 tysiąca rodzin.
Jeśli na każdą rodzinę przypadają 3 tony węgla, to do Chojnic powinno trafić nawet 20 tysięcy ton węgla.
PRZECZYTAJ TEŻ: Palił odpadami w Wejherowie. Twierdził, że Jarosław Kaczyński mu pozwolił
Przedstawiciele firm sprzedających węgiel przyznają, że jeśli będzie pn dobrej jakości, to zainteresowanie będzie, gdyż zauważyli kolejny, drugi okresowy spadek sprzedaży węgla. Pierwszy był wówczas, gdy rządzący zapowiedzieli, aby go nie kupować, gdyż będzie tańszy, a teraz mieszkańcy czekają na tańszy i lepszy węgiel „rządowy”.
– Zastanawiam się, kiedy zostaniemy zobligowani do dystrybucji nawozów sztucznych, mąki, czekolad czy musztardy – pyta jeszcze retorycznie wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański. I dodaje: – Żeby to wszystko zrozumieć, trzeba być sympatykiem PiS-u. Żeby zrozumieć ten kraj i rządzących, trzeba chyba inaczej rozumować niż ja – mówi wójt Szczepański.
Napisz komentarz
Komentarze