Zarząd ROD Przymorze zabiega o wycinkę 90 drzew z terenu ogrodów znajdujących się na granicy Zaspy oraz Przymorza. Pod topór miałyby trafić kilkumetrowe świerki, sosny czy modrzewie. Do dzierżawców wysłano pisma informujące o powodach decyzji w tej sprawie oraz kosztach usunięcia. Działkowcy muszą liczy się z wydatkiem rzędu 800-900 zł za sztukę.
- Drzewa są naturalnym, retencyjnym zbiornikiem wody. Wycinka będzie skutkować jeszcze większym podtapianiem Zaspy. Tym bardziej, że od ul. Sulikowskiego planowana jest zabudowa mieszkaniowa – pisze do redakcji Zawsze Pomorze, zaniepokojona mieszkanka. – Dodatkowo, zarząd obarcza kosztem dzierżawców, często emerytów czy rencistów, dla których takie sumy są ponad możliwości finansowe.
ROD „Przymorze” skupia ok. 450 działek. W przypadku realizacji planów, drzewa znikną, średnio z co piątego ogrodu. Część działkowców obawia się, że tak duża wycinka może mieć związek z planami likwidacji ROD w kolejnych latach, oraz przeznaczeniem terenu pod zabudowę mieszkaniowo-usługową. Tym sugestiom stanowczo zaprzecza prezes ROD.
- Nie ma planów likwidacji ROD Przymorze. Wycinka nie ma też związku z zamiarem oddania terenu deweloperowi – przekonuje Józef Muntowski, prezes ogrodów.
Drzewa są naturalnym, retencyjnym zbiornikiem wody. Wycinka będzie skutkować jeszcze większym podtapianiem Zaspy. Tym bardziej, że od ul. Sulikowskiego planowana jest zabudowa mieszkaniowa
z listu do redakcji
Co na temat ogrodów mówi studium?
Źródłem obaw mieszkańców są zapisy Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta. Zgodnie z dokumentem, ogrody pomiędzy ulicami Hynka oraz Sulikowskiego nie są przewidziane do zachowania, a w ich miejscu zaplanowano funkcje publiczne oraz inne, wynikające z planu zagospodarowania przestrzennego. Przypomnijmy, że na południowo-wschodnim fragmencie ROD Przymorze obowiązuje plan dla tzw. ulicy Nowej Abrahama, ustalający funkcję drogową od torów kolejowych do al. Rzeczypospolitej. Natomiast, na pozostałym terenie, na razie brak jest obowiązujących planów miejscowych.
- Zapisy studium nie ograniczają w żaden sposób możliwości dalszego funkcjonowania ogrodów. Dopiero uchwalenie planu miejscowego, w którym zapisano inną funkcję na terenie ROD, otwiera ewentualną drogę do faktycznej zmiany przeznaczenia terenu, co jest jednak procesem długotrwałym – tłumaczy Joanna Bieganowska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - W Gdańsku, w najbliższych latach nie przewiduje się likwidacji ogrodów na inne cele niż publiczne. Kolejność ogrodów do likwidacji będzie wynikała z harmonogramu inwestycji publicznych.
Prezes Muntowski mówi, że jedynym powodem wycinki są kwestie bezpieczeństwa. W ub. roku, oceny użytkowania oraz zagospodarowania działek miała dokonać komisja ogrodowa, która wskazała drzewa rosnące z naruszeniem regulaminu ROD lub wprost zagrażające bezpieczeństwu. Praca komisji była podstawą skierowania pism do dzierżawców.
- W tym roku, na skutek wichury doszło do przewrócenia trzech drzew. Jako zarząd bierzemy odpowiedzialność za tego rodzaju zdarzenia, dlatego nie możemy pozwolić na dalsze bytowanie drzew rosnących z naruszeniem przepisów, a tym bardziej takich, które grożą przewróceniem – mówi Józef Muntowski.
Konieczna wycinka?
Prezes powołuje się tu na zapisy regulaminu ROD, który określa jakie drzewa i gdzie można sadzić na ogródkach. Czytamy w nim, że dozwolone są wyłącznie te ozdobne, w tym słabo rosnące iglaki, do tego rosnące co najmniej 2 m od granic działki i niewychodzące poza jej obrys.
- Drzewa, które chcemy wyciąć są roślinami leśnymi, które w tym miejscu nigdy nie powinny się znaleźć. W efekcie ich zasadzenia przed kilkudziesięciu laty, mamy nie tylko do czynienia z zaśmiecaniem sąsiednich działek szyszkami, igłami czy liśćmi, ale również wykrotami, które stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla życia. Stąd inicjatywa, by w końcu te kwestie uporządkować.
W tym roku, na skutek wichury doszło do przewrócenia trzech drzew. Jako zarząd bierzemy odpowiedzialność za tego rodzaju zdarzenia, dlatego nie możemy pozwolić na dalsze bytowanie drzew rosnących z naruszeniem przepisów, a tym bardziej takich, które grożą przewróceniem (...) Drzewa, które chcemy wyciąć są roślinami leśnymi, które w tym miejscu nigdy nie powinny się znaleźć. W efekcie ich zasadzenia przed kilkudziesięciu laty, mamy nie tylko do czynienia z zaśmiecaniem sąsiednich działek szyszkami, igłami czy liśćmi, ale również wykrotami, które stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla życia
Józef Muntowski / prezes ROD Przymorze
Mimo to, mieszkańcy pytają, czy przepisy nie są zbyt surowe, a do wycinki tak wielu, również zdrowych okazów, musi ostateczne dojść.
- Jak to się ma do przygotowywanej ustawy o walce z betonozą, do walki przeciwko masowym wycinkom wysokich drzew w miastach – pisze mieszkanka.
Przyszłość drzew zależy teraz od decyzji urzędu miasta. Do tej pory rozpatrywany był zaledwie jeden wniosek o wydanie zezwolenia na usunięcie dwóch drzew rosnących na terenie ROD „Przymorze”.
- Wydział Środowiska UMG wydaje zezwolenia na usunięcie drzew na terenach ROD, jeżeli wpłynie kompletny wniosek od zarządu danego ROD dla terenów wspólnych lub od działkowca z konkretnej działki ogrodowej za zgodą zarządu – informuje biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Gdańsku. – We wniosku należy podać przyczynę wycinki, która jest odzwierciedleniem stanu faktycznego np. drzewo zagraża bezpieczeństwu, obumarło, lub koliduje np. z przebudową drogi komunikacji wewnętrznej ROD. Zasady występowania i usuwania zieleni poza ustawą o ochronie przyrody, reguluje z kolei statut ROD oraz ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych.
W sprawie kosztów, słyszymy, że zarząd ogrodów nie jest w stanie sfinansować zadania wycenianego na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Napisz komentarz
Komentarze