Jak powszechnie wiadomo, inflacja w maju wyniosła 13,9 procent, co – jak podkreślają eksperci - jest wynikiem najwyższym od 24 lat. W czerwcu niestety będzie jeszcze wyższa. W opinii ekonomisty, prof. Piotra Dominiaka z Politechniki Gdańskiej, ta inflacja jest po części skutkiem pandemii i wojny - agresji Rosji na Ukrainę. To oczywiste. Ale - jego zdaniem - przynajmniej w połowie to jest wina polityki rządu i polityki banku centralnego, które tę inflację „udomowiły”. Rząd tego tak nie widzi. Winą obarcza Tuska i Putina, na zasadzie „to nie my, to oni!”
Swoje obawy i frustrację rosnącymi cenami wyraziła pewna naczelniczka Poczty Polskiej w Pacanowie. Odczuciami podzieliła się z klientem, którym był Michał Cieślak, minister rządu PiS ds. samorządu. Ten od razu zadzwonił do szefa Poczty Polskiej ze skargą na panią naczelnik. Skutek był taki, że dyscyplinarnie próbowano ją zwolnić ze stanowiska. Taki jest już poziom arogancji władzy, która uważa, że nawet narzekać nie wolno, bo jest wspaniale, ceny rosną przez Putinflację, a rząd i NBP jak lwy walczą, by ją obniżyć, m.in. podwyższając stopy procentowe.
A że równolegle rosną raty kredytów, cóż, to skutek uboczny. Jednak PiS widząc skalę oburzenia społecznego nakłonił swojego ministra do dymisji, a panią naczelnik przywrócił do pracy. Presja społeczna, w tym przypadku, okazała się skuteczna. I bardzo dobrze. Niestety z inflacją i rosnącymi cenami tak łatwo nie będzie. Eksperci przewidują dalsze wzrosty cen.
Oliwy do społecznego niezadowolenia z rosnących cen, dolała decyzja dyrektora Lasów Państwowych, która miała ułatwić kupowanie drewna w celach opałowych, a wywołała gigantyczne zamieszanie i powód do żartów. Pomysł zyskał nawet nośną nazwę programu „Chrust plus". Drewna jednak nadal nie można dowolnie zbierać w lasach. Należy to zgłosić i zapłacić.
Politycy partii rządzącej robią dobrą minę, a opozycyjni biją na alarm i manifestują swoje niezadowolenie na zaprzysiężeniu Adama Glapińskiego na drugą kadencję na prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Jedni i drudzy wyruszyli w tzw. teren, by tłumaczyć ludziom, co się dzieje i jak sobie z tym poradzą. To wygląda jak rozpoczęcie kampanii wyborczej.
Młode pokolenie Polaków nie wie, co to znaczy kiedy ceny rosną, natomiast starsi z niepokojem sobie o tym przypominają. A to uruchamia taki mechanizm, że ludzie starają się coś szybko kupić, by pieniądze nie straciły na wartości. To z kolei powoduje dalsze nakręcanie wzrostu cen, które trudno wygasić.
Ale to rząd jest od rozwiązania tego problemu. W trudnych czasach państwo nie powinno być bierne, ale rychło przedstawić plan walki z inflacją. Sytuację miała ochłodzić Tarcza Antyinflacyjna (zerowy VAT na żywność, obniżki podatków, dopłaty do nawozów). Ale tak się nie stało.
Trzeba bardziej skutecznych działań, które zatrzymają inflację, wzrost cen i pogarszającą się sytuację polskich rodzin. Wybieranie przez polityków i wspieranie tylko tych grup społecznych, które zagwarantują rządzącym poparcie w wyborach jest najgorszą formą cynizmu politycznego.
W trudnych czasach państwo nie powinno być bierne, ale rychło przedstawić plan walki z inflacją. Trzeba bardziej skutecznych działań, które zatrzymają inflację, wzrost cen i pogarszającą się sytuację polskich rodzin. Wybieranie przez polityków i wspieranie tylko tych grup społecznych, które zagwarantują im poparcie w wyborach jest najgorszą formą cynizmu politycznego.
Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze
Napisz komentarz
Komentarze