Można odnieść wrażenie, że tylko Donald Tusk siedzi na barykadzie, a większość polityków PO jeśli siedzi to głównie na.. Twitterze.
Jestem wdzięczny Donaldowi Tuskowi za to, że postanowił wrócić do polskiej polityki. Nie ma w Platformie ani w całej opozycji polityka z większym doświadczeniem, który wie, jak wygrywać z PiS. Poza tym udało mu się to, w co już nie wierzyła większość, czyli skonsolidować nasze polityczne środowisko, zatrzymać spadek notowań w sondażach i jednocześnie zarazić nas wszystkich energią do działania. Ale czy to znaczy, że Donald Tusk działa w pojedynkę? Nie. Wszyscy staramy się mu pomagać, wykonując dobrze swoją pracę w parlamencie. Zresztą ja nigdy nie pchałem się do pierwszego szeregu. Zawsze robiłem to, co do mnie należy.
Donald Tusk przez to, że stanął na barykadzie, stał się dla Zjednoczonej Prawicy chłopcem do bicia. PiS i Solidarna Polska bez win Tuska już nie mogą się obyć. Co pan myśli, słysząc jak Zbigniew Ziobro i Janusz Kowalski powtarzają w każdym zdaniu nazwisko Tusk jak mantrę?
PiS i Solidarna Polska wymyślili sobie wytrych polityczny w postaci win Tuska. I tak nim obracają, chociaż mija siódmy rok ich rządów. Chcą w ten sposób odwrócić uwagę od swoich nieudolnych i nieodpowiedzialnych rządów. My od samego początku zwracaliśmy uwagę na szkodliwość ich polityki, która pogłębia się z roku na rok. Mówiliśmy, że finansują swoje propozycje socjalne z długu, co w długoletniej perspektywie może okazać się katastrofą. A teraz działalność Adama Glapińskiego - prezesa Narodowego Banku Polskiego pokazuje czym się kończy ich polityka.
PiS i Solidarna Polska wymyślili sobie wytrych polityczny w postaci win Tuska. I tak nim obracają, chociaż mija siódmy rok ich rządów. Chcą w ten sposób odwrócić uwagę od swoich nieudolnych i nieodpowiedzialnych rządów.
Jarosław Wałęsa
Ale prezes Glapiński jest z siebie zadowolony. Mówi, że gospodarka ma się nieźle, a inflacja... musi być. I po raz kolejny i nie ostatni podnosi stopy procentowe.
Pamiętamy, że ten sam prezes niedawno, bo w ubiegłym roku, zachęcał obywateli do brania kredytów, obiecując, że nie będzie podnoszenia stóp procentowych. Że raczej grozi nam deflacja, niż inflacja że gospodarka jest w wyśmienitej kondycji. Przecież to było karygodne zachowanie. Jak teraz ten człowiek może spojrzeć w oczy rodzinom, które nabrały się na opowieści, obietnice i zaciągnęły kredyty, a teraz muszą płacić raty o kilkadziesiąt procent wyższe? Jak ludzie mają związać koniec z końcem? Tymczasem prezes prosto do kamery z zadowoleniem na twarzy mówi, że gospodarka ma się świetnie i wszystko idzie w dobrą stronę. To jest nieprzyzwoite. Pan Glapiński powinien przyznać się do błędu i zrezygnować z ponownego kandydowania na to stanowisko. Moim zdaniem, w przyszłości może nawet karnie odpowiedzieć za to, że w ubiegłym roku nielegalnie „wpompował" blisko 130 miliardów złotych pustego pieniądza, które rządowi pozwoliły na podtrzymywanie iluzji, że inflacja jest pod kontrolą. Zresztą to ponowne kandydowanie prezesa Glapińskiego budzi także proceduralne wątpliwości. Ale PiS i Adam Glapiński zdają się tym nie przejmować.
Prezes NBP ma powody do zadowolenia. Ujawnił, że w ubiegłym roku zarobił ponad milion złotych. Przekonywał, że sam jest taką kwotą zaskoczony, mówiąc, że pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło.
To dowód na to, na czym polega system skupiania władzy w jednym ręku i wysyłania swoich funkcjonariuszy do różnych instytucji państwowych takich jak np. NBP. Przecież prezes NBP jest od tego, żeby pilnować naszych pieniędzy, a nie interesów PiS. Bo to nie są pieniądze Prawa i Sprawiedliwości tylko publiczne. Ale w z Zjednoczonej Prawicy albo tego nie rozumieją albo nie chcą rozumieć.
Poseł Suski pytany o to, co by poradził kredytobiorcom w obecnej sytuacji, odparł, że kredyty trzeba spłacać. Kiedy premier Włodzimierz Cimoszewicz podczas powodzi mówił podczas powodzi mówił, że trzeba się było ubezpieczyć, ta jego wypowiedź przyczyniła się do klęski lewicy w kolejnych wyborach. Ale słowa Marka Suskiego spływają po elektoracie PiS jak po kaczce, mówiąc kolokwialnie.
Myślę, że musi upłynąć trochę czasu żeby do wielu osób dotarło, że PiS osiągnęło już taki stan arogancji i buty, który może tylko prowadzić do klęski. Podobnie jak do wielu rodzin, które zaciągnęły kredyty dopiero teraz dociera jaka droga przez mękę ich czeka. Jak się to odbije na ich domowych budżetach. Dla wielu osób skończy się to dramatem. Tymczasem obecna władza co ma im do zaoferowania? Wypowiedź posła Suskiego, że kredyt trzeba spłacać. Szczyt arogancji.
Rząd ma pomysł na wsparcie kredytobiorców. Jest już projekt ustawy, która zakłada m.in. że posiadacze kredytów będą mogli korzystać z wakacji kredytowych od których nie będą naliczane odsetki.
Poczekajmy na ten pomysł i wtedy porozmawiajmy. Rząd zawsze dużo zapowiada. Powtarzam swój zarzut wobec PiS od lat, że tworzenie prawa przez tę partię jest skrajnie nieodpowiedzialne. To niechlujstwo wysokiej klasy. Oni przygotowują projekty ustaw na kolanie, przeprowadzają trzy czytania w ciągu kilku godzin. A przy takim systemie pracy nie ma szans – nawet przy najlepszych intencjach – żeby przygotować dobre prawo. Niemal każdy ich projekt, przygotowany na szybko, wymagał kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu nowelizacji. To pokazuje z czym kolejne rządy będą musiały się zmierzyć. Jak wiele czasu zajmie naprawa tego złego prawa, które przygotowano za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Publicyści piszą, że teraz Polską rządzi dwóch bankierów: prezes Glapiński i premier Morawiecki. A pana zdaniem, kto rządzi?
Zbigniew Ziobro, który każdego dnia kosztuje nasz kraj milion złotych. Jego upór powoduje, że musimy płacić kary, nie mając dostępu do pieniędzy Krajowego Programu Odbudowy. Trzeba pamiętać, że KPO to w dużej części pożyczki. Polska i pozostałe kraje Unii Europejskiej zgodziły się na zaciągnięcie kredytu, z którego mają korzystać wszyscy członkowie Unii. Ale dzięki uporowi Zbigniewa Ziobry i jego cynicznej grze nasz kraj nie otrzymuje środków z tych kredytów. W dodatku wkrótce będziemy musieli je spłacać, czyli nie dość, że płacimy kary nałożone przez powołanie nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, to jednocześnie będziemy musieli spłacać fundusze, do których przez łamanie praworządności, nie mamy dostępu. Tymczasem serial pt. rządzący likwidują Izbę Dyscyplinarną trwa w najlepsze.
Jarosław Kaczyński słabnie zdrowotnie i politycznie. Że sprawia wrażenie wycofanego, a za sznurki pociągają teraz Morawiecki, Ziobro, Suski, Kamiński. To są ludzie, których widać na pierwszym froncie i wydaje się, że to oni mają większy wpływ na kreowanie polityki, niż Jarosław Kaczyńskim. Przecież prezes PiS stał się zakładnikiem Zbigniewa Ziobry.
Jarosław Wałęsa
Sądzi pan, że będą przyspieszone wybory? Krąży plotka, że PiS już tworzy listy wyborcze. Ale może to raczej straszak na Zbigniewa Ziobro.
O listach, a nawet o rezerwacji dużych powierzchni reklamowych przez PiS słyszę już od kilku miesięcy. Moim zdaniem, przyspieszone wybory są jednak mało prawdopodobne.
Dlaczego?
Bo nic tak nie cementuje jak władza. Mimo tego tarcia między politykami PiS i Solidarnej Polski, oni są sklejeni własnymi interesami i stołkami. Zwłaszcza wcześniejszym wyborom mogą opierać się skutecznie funkcjonariusze partyjni, którym przypadły lukratywne stanowiska. Bo oni zdają sobie sprawę, że po przegranych wyborach, już się tak dobrze nie urządzą. Chciwość funkcjonariuszy Zjednoczonej Prawicy może zwyciężyć, a my będziemy tkwić w takim politycznym gniciu państwa do konstytucyjnego terminu wyborów. A jeśli już miałby się spełnić wariant skróconej kadencji to nie wcześniej, niż na wiosnę przyszłego roku.
Jarosław Kaczyński jest teraz mało widoczny. Co się mówi w kuluarach?
Że słabnie zdrowotnie i politycznie. Że sprawia wrażenie wycofanego a za sznurki pociągają teraz Morawiecki, Ziobro, Suski, Kamiński. To są ludzie, których widać na pierwszym froncie i wydaje się, że to oni mają większy wpływ na kreowanie polityki, niż Jarosław Kaczyńskim. Przecież prezes PiS stał się zakładnikiem Zbigniewa Ziobry. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia. To minister Ziobro, którego partia nie przekracza samodzielnie progu wyborczego, decyduje o polityce tego rządu i o naszej przyszłości. I w każdej możliwej sytuacji dla własnych celów politycznych uderza w Unię Europejską, co jest zagrożeniem dla Polski.
To w co tak naprawdę gra Zbigniew Ziobro?
On licytuje w grze – kto będzie bardziej „polski" na prawej stronie, kto będzie większym patriotą. Walczy też o przetrwanie jego formacji politycznej.
Ale ta radykalność nie przynosi mu profitów.
Gdyby Jarosław Kaczyński był silniejszy w swoim obozie politycznym, to nie pozwoliłby na takie panoszenie się Ziobry tj. aby ogon merdał psem. Ale Solidarna Polska czuje, że prezes słabnie i pogrywa sobie coraz mocniej. Czują, że emerytura prezesa zbliża się wielkimi krokami, chociaż nie z jego własnej, nieprzymuszonej woli. Oczywiście to jest polityczna spekulacja ale to słabnięcie polityczne roli prezesa naprawdę widać.
Myśli pan, że nie dostaniemy tych pieniędzy z Brukseli?
Na razie trwa przeciąganie liny między PiS i Solidarną Polską. Debata w Parlamencie Europejskim sprzed kilku dni potwierdziła, że europosłowie nie zgodzą się na przekazanie środków dla krajów, które nie przestrzegają praworządności. Mruganie okiem PiS w stronę Parlamentu Europejskiego – patrzcie jak my tu pomagamy Ukraińcom, jak się nimi opiekujemy, a wy za to dajcie nam pieniądze, nie przynosi efektów.
Śledzi pan karierę trójmiejskiego polityka PiS - ministra Marcina Horały?
Ostatnio zwróciłem uwagę na jego ładną kurtkę z własnym nazwiskiem. I na to, że ten trend z kurtkami przyjął się w rządzie. Można więc powiedzieć, że minister Horała stał się trendsetterem modowym. Ale to jedyny jego sukces o jakim wiem.
Już pan się na zawsze pożegnał z marzeniami o prezydenturze w Gdańsku?
To dobre pytanie. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ja kocham Gdańsk, to jest moje miejsce na ziemi, podkreślam to za każdym razem. Tysiące mieszkańców Gdańska oddało na mnie swój głos za co jestem im bardzo wdzięczny. Życie potrafi zaskakiwać więc zobaczymy co przyniesie los.
Mimo tego tarcia między politykami PiS i Solidarnej Polski, oni są sklejeni własnymi interesami i stołkami. Zwłaszcza wcześniejszym wyborom mogą opierać się skutecznie funkcjonariusze partyjni, którym przypadły lukratywne stanowiska. Bo oni zdają sobie sprawę, że po przegranych wyborach, już się tak dobrze nie urządzą.
Jarosław Wałęsa
A Donald Tusk wchodzi dwa razy do tej samej rzeki.
Nie wiem, czy pani pamięta jedną z naszych wcześniejszych rozmów. I wtedy na pytanie – czy Donald Tusk powinien wrócić z Brukseli do polskiej polityki, odpowiedziałem, że nie jestem pewien, bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Dzisiaj gryzę się w język za tamto powiedzenie i cieszę się, że Donald Tusk jest z nami.
Dlaczego pan wątpił?
Wiedziałem, że taki powrót i walka z PiS to będzie dla niego ogromny, fizyczny wysiłek. Być w każdym powiecie, spotykać się z ludźmi niemal bez chwili przerwy, do tego potrzebna jest tężyzna fizyczna. Zwłaszcza, że to zawodnik, który daje z siebie wszystko. Żartem powiem, że w ubiegłym roku rozmawiałem z szefem naszego klubu, i zasugerowałem żeby Donalda Tuska tak bardzo nie eksploatować. Ale kiedy zobaczyłem, że on na swoje 65. urodziny przebiegł maraton i w jakim stylu, to jestem spokojny. Bo widzę, że on jest w lepszej kondycji, niż ja.
Zapytam jeszcze o Lecha Wałęsę. Bo były prezydent niedawno w mediach społecznościowych i wywiadach pisał i mówił, że już się zwija z tego życia. A teraz znowu odżył.
Ten czas pandemii, samoizolacji był trudny dla nas wszystkich. Dla mojego ojca też. Bo on jest człowiekiem walki, spotkań. A teraz się odrodził, bo ma już wykłady, może jeździć znowu po świecie. A to, że się od pewnego czasu żegna z życiem? To przypadłość rodziny Wałęsów. Pamiętam, że starsza siostra taty, na dziesięć lat przed śmiercią już się tak żegnała. Spokojnie, mój ojciec jeszcze będzie długo żył.
Napisz komentarz
Komentarze