Sprawę postawienia ponaddwumetrowego płotu wokół jeziora Wielkie Oczko nagłośnił jako pierwszy gdański radny, Andrzej Kowalczys. W jego wpisie na Facebooku, udostępnionym prawie 400 razy, czytamy:
"Podobno była kontrola i w papierach wszystko się zgadza. Nowy właściciel, kościerski przedsiębiorca, podobno Kaszuba, kupił sobie jezioro Wielkie Oczko. Piękne i malownicze na trasie Ośrodek Stawiska - Juszki Sołectwo Wąglikowice gmina wiejska Kościerzyna. Miejscowi i przyjezdni już o tym wiedzą, gdyż ,,nowy" postawił w niespotykanie krótkim czasie 2-kilometrowy ponad 2-metrowy płot, wybudował na linii brzegowej drogę, będzie oświetlenie i zestaw kamer. Zabrał dostęp do wody jeleniom, sarnom dzikom, lisom, wydrom, borsukom, jenotom i licznej rodzinie chronionego bobra europejskiego, która tam mieszkała od wielu lat. Pod topór poszły dęby, jałowce, brzozy, jesiony i olsy. Zniszczono żeremia i piękną edukacyjną ścieżkę wokół jeziora. Zapadł też wyrok na bardzo rzadką, szczególnym prawem chronioną - lobelię dortmanna. Żeby napić się wody (najbliżej jest Małe Oczko) zwierzyna musi pokonać nasyp kolejowy, tory i drogę. Spychacze, koparki, ciężarówki zrobiły swoje, także przedsiębiorca budowlany może być dumny. Takiej dewastacji dawno nie widziałem. Wszystko, to na terenie Wdzydzki Park Krajobrazowy pod okiem Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku, akceptacji Lasy Państwowe Nadleśnictwo Kościerzyna, Lasy Państwowe i braku nadzoru Straż Leśna - Was nie pozdrawiam. Może jeszcze uda się coś uratować?"
Temat podjął TVN i lokalne media. Okazało się, że ani Wydział Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kościerzynie ani Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie mają zastrzeżeń do działań właściciela, gdyż postawienie na prywatnym terenie płotu o wysokości do 2,20 m nie wymaga zezwoleń. Jak ustalili dziennikarze Gazety Wyborczej właściciel jeziora - Marek Majkowski, przedsiębiorca budowlany z Kościerzyny - miał twierdzić, że celem postawienia płotu jest ochroną terenu przed zanieczyszczeniem.
Pod koniec miesiąca kontrolę w tym miejscu ma przeprowadzić Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Już teraz jednak pojawiają się obawy, że ze względu na luki prawne nie będzie można doprowadzić do rozebrania ogrodzenia.
Zapytaliśmy w RDOŚ, czy całkowite ogrodzenie prywatnego jeziora na terenie Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego i obszaru Natura 2000 jest precedensem oraz czy działania właściciela są zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i ochroną środowiska. Interesowało nas także jakie możliwości prawne - w razie stwierdzenia nieprawidłowości - ma w tej sytuacji RDOŚ? Czy może nakazać rozebranie ogrodzenie?
W odpowiedzi czytamy, że RDOŚ w Gdańsku nie ma wiedzy na temat grodzeń prywatnych jezior na terenie obszarów Natura 2000 i Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego i do tej pory nie prowadził postępowań w sprawie grodzeń jezior w obszarach Natura 2000. Planowanie przestrzenne, proces planistyczny, wdrażanie oraz egzekwowanie zapisów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego należy do kompetencji gmin.Postępowanie z urzędu wszczęto 16 kwietnia i "w trosce o zapewnienie zgodnego z prawem rozstrzygnięcia prowadzonego postępowania, opartego na stanie faktycznym przedmiotu sprawy, przed zakończeniem przedmiotowego postępowania komentarz w sprawie jest przedwczesny".
W Polsce dostęp do jezior, nie tylko położonych w lasach, w najbliższych latach może stać się problemem.Tzw. współczynnik jeziorności ( stosunek powierzchni jezior do ogólnej powierzchni kraju) jest u nas wyjątkowo niski i wynosi jedynie 0,9 proc. Oznacza to, że jeziora nieprzepływowe - a tylko takie mogą stać się własnością prywatną - zapewne niedługo staną się przedmiotem pożądania inwestorów. I będą traktowane jak każda inna działka, gdyż zgodnie z art. 12 ust. 1 prawa wodnego "przedmiotem własności jest grunt, na którym znajduje się jezioro, a nie samo jezioro. Granicę takiej nieruchomości stanowi brzeg (granica) jeziora".
- W takiej sytuacji będzie można liczyć tylko na racjonalne podejście właścicieli - słyszę od jednego z pomorskich leśniczych. - A czy nie będzie to złudna nadzieja? W Puszczy Noteckiej, pośrodku lasów, na sztucznie usypanej wyspie, w obszarze Natura 2000 kilka lat temu samowolnie wybudowano zamek. Obawiam się, że zawsze mogą znaleźć się naśladowcy.
Nie mam żadnych możliwości działania
Rozmowa z nadleśniczym Michałem Jaworskim z Nadleśnictwa Kościerzyna
Czy ma pan wpływ na to, by zniknęło ogrodzenie wokół jeziora Wielkie Oczko?
W Polsce mamy święte prawo własności. Obywatel, który kupuje działkę na własność, ma prawo ogrodzić ją płotem do wysokości dwóch metrów i 20 centymetrów bez żadnych pozwoleń. Jeśli nie ingeruje on w nasz grunt, nie mam żadnych możliwości działania.
Zmienia to jednak sytuację na tym terenie zwierzyny, która traci dostęp do wody. Czy w okolicy jest jakiś inny wodopój?
W bezpośredniej okolicy tego oczka jest kilkanaście zbiorników podobnej wielkości. Najbliższy oddalony jest o sto metrów. Z dostępem do wody problemu raczej nie będzie.
Czy na terenie Nadleśnictwa Kościerzyna znajduje się wiele prywatnych jezior ?
Prawo mówi, że jeśli woda jest przepływowa, jeziora sprywatyzować nie można. A tych prywatnych aż tak dużo u nas nie ma.
Przypadek całkowitego ogrodzenia jeziora zdarzył się chyba pierwszy raz?
Tak. Dlatego jest to takie bolesne i zostało powszechnie napiętnowane. Proszę sobie teraz wyobrazić powszechne sprywatyzowanie lasów w Polsce. Zdarza się już, że ludzie kupują po kawałku lasu, grodzą go i nikogo nie wpuszczają. Podobna sytuacja wystąpiła w przypadku jeziora Wielkie Oczko.
Napisz komentarz
Komentarze