Alfah Femmes | 13 marca | Spatif
To jeden z tych zespołów, który spokojnie mógłby porywać halowe tłumy, ale jest z Trójmiasta, więc ma na to małe szanse. Tak, jak mamy tu naprawdę urodzaj muzycznych talentów, tak samo kiszą się one w niewielkich klubach i - nawet po jakichś pojedynczych większych wybrykach - już w nich pozostają. Dziwny mamy tu klimat, ponieważ potencjał jest, ale jakoś nie potrafimy go wykorzystać. Poza kilkoma wyjątkami.
Alfah Femmes kazali na siebie długo czekać, bo aż pięć lat. W tym czasie wiele się wydarzyło, ale to wciąż zespół nietuzinkowy, „niepolski”, mający za dużo jakości, żeby kisić się w piwnicach. Zresztą nowa płyta - „Banned from Poland” - dobitnie to pokazuje. Mamy tu do czynienia z graniem, które nie dość, że jest bardzo przyjemne dla ucha, to jeszcze kipi charyzmą, która z miejsca porywa widownię. Warto ich zobaczyć i kibicować. A nuż im się uda złapać wiatr w żagle.
Kobranocka, Proletaryat, Closterkeller | 14 marca | Podwórko.art
Na scenie gdyńskiego Ucha, w przestrzeni Podwórko.art odbędzie się sentymentalna podróż do przeszłości. Kilka lat temu był już podobny koncert, który cieszył się sporym zainteresowaniem. Nie dziwi zatem, że organizatorzy postanowili ponownie ruszyć w trasę z zespołami, które czasy świetności mają już dawno za sobą, ale dla wielu ludzi wciąż wiele znaczą.
No i przy Św. Piotra 2 pojawią się Kobranocka, Closterkeller i Proletaryat. Duży gatunkowy misz-masz, ponieważ od rocka, przez klimatyczny gotyk po punk, ale właśnie o to w tym wydarzeniu chodzi - aby w jednym miejscu zgromadzić jak największe grono ludzi, których łączy pasja do polskiej muzyki lat głównie 80. A wtedy też słuchano szerzej, nie tylko jednego wykonawcę, czy jeden gatunek, więc na pewno każdy z zespołów przywoła wspomnienia z młodości.
Zalewski | 14 marca | Stary Maneż
Krzysztof Zalewski przekroczył metrykalny krok milowy, jakim jest czterdziestka. No i postanowił zredefiniować swoje życie i twórczość. Dużo się u niego działo w ostatnich miesiącach i możemy to usłyszeć na płycie o wymownym tytule „Zgłowy”. Przejechał się z tym materiałem po największych halach w Polsce, a teraz odwiedzi kluby.
Jest to zupełnie inna twarz Zalewskiego. Już nie próbuje wbić się do mainstreamu, który trochę go lubił, ale wciąż bardziej klepał po ramieniu, niż wpuszczał na salony. Chyba w końcu dotarło to do muzyka, który tak jak zmienił podejście do życia, tak samo zrobił z muzyką. Nie mamy tu już radiowych hitów, ale jest za to sporo jakości i osobistych treści - napisanych jednak w sposób wielowymiarowy, dzięki czemu wiele osób może się do nich odnieść.
Happysad | 15 marca | Teatr Szekspirowski
To jeden z tych zespołów, którego ludzie słuchają lub się z niego śmieją. Niesamowicie trudno - wciąż, po niemal 25 latach - jest zerwać łatkę z napisem „studencki rock”. To chyba jedno z najbardziej obraźliwych określeń dla zespołu. No, ale, niestety. „Miłość to nie pluszowy miś” wciąż określa twórczość Happysad. I wciąż też gros publiczności czeka właśnie na utwór, w który zawarto ten wers. No i na „Łydkę”.
Niemniej, Happysad bardzo mocno stara się udowodnić, że jednak stać ich na więcej i od już kilku ładnych lat prezentuje materiał dużo dojrzalszy, ciekawszy i bez takich naiwnych linijek. Wciąż jednak balansuje na granicy, której nie może przeskoczyć. Pewnie byłoby łatwiej jeszcze dziesięć lat temu, dziś rynek jest nieprzychylny takim brzmieniom. W Gdańsku zespół zaprezentuje największe przeboje, ale w nowych aranżacjach. Inaczej.
Dieter Bohlen | 16 marca | Ergo Arena
„Jomaha, jomaso!” - ależ będzie śpiewane w Ergo Arenie. Do hali na granicy Gdańska i Sopotu przyjeżdża połowa ikonicznego niemieckiego disco-duetu jakim niewątpliwie był Modern Talking. No i panowie tak jeżdżą po Europie i grają te piosenki - czasem z playbacku, czasem nie, ale to nikomu nie przeszkadza, bo nie o to w tym wydarzeniu chodzi. To ma być zabawa, taniec i śpiew.
A okazja przednia, ponieważ Niemiec przyjeżdża w ramach 40-lecia Modern Talking, ale też nie omieszka zagrać materiału, który tworzył w swoim drugim projekcie, czyli „Blue System”. Nie oszukujmy się jednak - wszyscy będą czekać na te numery, które do dziś porywają niejedno wesele.
Fisz Emade Tworzywo | 16 marca | Stary Maneż
Tych panów nie trzeba przedstawiać. Bracia Waglewscy to synonim jakości i hip-hopowej awangardy. Od lat cieszą się uznaniem fanów i krytyków, wypełniając często do ostatniego miejsca kluby, w których występują. Nie jest to muzyka łatwa, ale wielu odpowiada głównie ze względu na inteligentny przekaz.
Panowie wrócili ostatnio nieco do korzeni, dzięki czemu ich twórczość bardziej przystępna. W ostatnich latach Fisz miał tendencję już do przesadzania z tą awangardą i momentami można było się poczuć jak na poetyckim slamie, a nie około hip-hopowym koncercie. W każdym razie zawsze warto iść, posłuchać i zastanowić się nad treścią.
Napisz komentarz
Komentarze