Do kilkunastu gdańskich szkół w połowie lutego trafiło pismo z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Dyrektor każdej z placówek miał w ciągu siedmiu dni odpowiedzieć na kilka pytań, związanych z programem „Zdrovve love”. Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, upubliczniła treść pisma na swoim profilu w mediach społecznościowych.
„Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz w Gdańsku prowadzi czynności sprawdzające z zawiadomienia Ministra Edukacji i Nauki w zakresie prowadzenia naruszającego art. 72 Konstytucji programu "Zdrowe Love". W związku z powyższym zwracam się na podstawie art. 15 2 k.p.k. o nadesłanie informacji wraz z dokumentacją w zakresie:
- czy w Pana/Pani placówce edukacyjnej prowadzone są zajęcia w ramach programu „Zdrowe Love', jeśli tak to od jakiego okresu, w przypadku zakończenia w jakim okresie były i z jakiego powodu już się nie odbywają, dzieci w jakim wieku były objęte przedmiotowym programem? Czy do uczestnictwa wymagana była zgoda rodziców, czy istniała pełna dowolność w zakresie wyrażania zgody? Proszę o dołączenie kopii przedmiotowych zgód,
- w oparciu o jaką podstawę były prowadzone powyższe zajęcia? Proszę o przesłanie kopii dokumentacji w zakresie programu zajęć i ich tematyki w terminie 7 dni od dnia otrzymania niniejszego pisma".
Pismo wzbudziło zarówno oburzenie, jak i konsternację. Oburzenie - bo gdańscy urzędnicy potraktowali je już nie jako zwiastun, a konsekwencję nowelizowanego Prawa oświatowego, tzw. lex Czarnek.
- Projekt „LexCzarnek" jeszcze nie został podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę, a już widzimy zastraszanie dyrektorów, nauczycieli i rodziców – oceniła na gorąco pismo z prokuratury Aleksandra Dulkiewicz.
Konsternację – bo pismo trafiło do 14 szkół podstawowych. - W całym tym zawiadomieniu jest jeden problem. Program, będący elementem edukacji dotyczącej zdrowia prokreacyjnego, nigdy w Gdańsku nie był realizowany w szkołach podstawowych – dodała Aleksandra Dulkiewicz.
Rzeczywiście - „Zdrovve Love" to program, skierowany do uczennic i uczniów pierwszych klas gdańskich szkół ponadpodstawowych. Dyrektorzy tych placówek, do których dotarło pismo prokuratury, nie mają więc problemu ze sformułowaniem odpowiedzi na pytania prokuratury - u nich nie odbyło się z pewnością ani jedno spotkanie w ramach tego programu.
Prokuratura Rejonowa Gdańsk - Wrzeszcz w Gdańsku prowadzi czynności sprawdzające w związku z zawiadomieniem skierowanym przez Ministra Edukacji i Nauki dotyczącym podejrzenia popełnienia przestępstwa nadużycie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych - Prezydenta Miasta Gdańska oraz inne osoby zatrudnione przez Miasto Gdańsk poprzez wprowadzenie do gdańskich szkół programu o treściach demoralizujących dzieci - pogram Zdrowe Love. W zawiadomieniu nie wskazano konkretnych szkół. W ramach czynności sprawdzających prokurator zwrócił się m.in. do wskazanych w pytaniu szkół o udzielnie informacji, czy brały udział w programie. Do chwili obecnej nie wpłynęły odpowiedzi.
prok. Grażyna Wawryniuk
Zaangażowanie prokuratury w sprawę gdańskich zajęć pozalekcyjnych odbiło się echem w mediach w całej Polsce. Jednak jeśli ktoś ten temat ominął – sam minister edukacji zadbał, by nie zrobiło się o nim zbyt cicho. Kilka dni później zdecydował się zakpić z prezydent Gdańska.
- Gdzie pani widzi słowo podstawowe? Jakiś ciężki weekend? - napisał na Twitterze.
Na odpowiedź Aleksandry Dulkiewicz nie trzeba było długo czekać: - Serio panie ministrze Czarnek? Załączam pismo z prokuratury, gdzie jest napisane czarno na białym, do jakich placówek i z czyjego polecenia… - odpisała pod jego postem na TT. Dołączyła skan pisma z prokuratury, w którym widać, że prokuratura rzeczywiście domaga się informacji od gdańskich podstawówek.
Minister zadbał o rozgłos
Pismo z prokuratury do szkół to efekt zawiadomienia, jakie złożył minister edukacji Przemysław Czarnek. Możemy w nim przeczytać, że chodzi o „przestępstwa nadużycia” poprzez wprowadzenie do gdańskich szkół „ideologicznych treści demoralizujących dzieci” oraz „wykorzystanie stron internetowych szkół prowadzonych przez Miasto Gdańsk do agitacji politycznej”.
- Wprowadzamy rozwiązanie, gdzie na wniosek rodziców kurator będzie mógł zablokować tego rodzaju rzeczy w szkołach – tak minister mówił o Zdrovve love” w listopadzie ubiegłego roku.
Rzeczywiście - przyjęta przez Sejm nowelizacja Prawa oświatowego, tzw. lex Czarnek, zakłada, że jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne, prowadzone w szkołach przez organizacje pozarządowe, muszą uzyskać akceptację kuratorium oświaty i to co najmniej dwa miesiące przed planowanymi zajęciami.
Wcześniej gdański program znany był tylko na Pomorzu, jednak po tych słowach ministra zaczęto go traktować jako przykład – dla jednych „demoralizacji szkoły” i konieczności nowelizacji Prawa oświatowego, a drugich „odbierania rodzicom i uczniom możliwości decydowania o swojej nauce” i kagańcowym charakterze nowego prawa.
Co takiego jest w „Zdrovve love”, co tak bardzo przeszkadza ministrowi edukacji i reprezentowanemu przez niego środowisku?
Nie ma wygaszania
Gdańscy radni wydali zgodę na prowadzenie „Zdrovve love” w 2017 r. w ramach gdańskiego programu wsparcia prokreacji, w skład którego wchodzi edukacja seksualna młodzieży w klasach I szkół ponadpodstawowych. W pierwszej edycji zrealizowano – według danych miasta – 296 godzin warsztatów edukacyjnych dla 835 uczestników. Z kolei według danych z 2020 roku – gdy program realizowany był już od dwóch lat – zgodę na udział swoich dzieci w nim wyrazili rodzice 300 uczniów. Same zajęcia nie cieszyły się wówczas szczególną popularnością wśród nastolatków.
Stowarzyszenie Ośrodek Badań i Analiz Społecznych poprosiło uczniów, do których skierowany był program oraz ich rodziców o ocenę pierwszego etapu warsztatów, ich dostępność i sposób prowadzenia zajęć. W skali 1-5 program został oceniony na 4,5. Z powodu pandemii program przerwano, pojawiły się też informacje, że miasto zamierza go wygasić. Szczególnie że był wielokrotnie krytykowany, m.in. przez gdańską opozycję w Radzie Miasta i organizacje prawicowo-katolickie, uważające, że przekazywane podczas zajęć treści są demoralizujące.
- Warto powiedzieć, że ten program napotkał wiele trudności – przyznała Minoka Chabior, zastępczyni prezydent Gdańska. - Jednak prowadzona w gdańskich szkołach ponadpodstawowych akcja „Zdrovve love” będzie kontynuowana do 2025 roku, nie ma więc mowy o wygaszaniu. W nowej formule zajęcia będą organizowane również poza szkolnymi salami, wydany zostanie też nowy podręcznik. Warto powiedzieć, że ten program napotkał wiele trudności. Szkoła jest obecnie miejscem bardzo silnego sporu kulturowego i nasze gdańskie podejście ukierunkowane na edukację opartą na wiedzy, samoświadomości, również w odniesieniu do zdrowia seksualnego, tożsamości seksualnej nie jest dobrze przyjmowane we wszystkich środowiskach. Dlatego wyciągamy wnioski o proponujemy warsztaty dla chętnych także poza szkołami.
Na przekór?
Miejscy urzędnicy cały czas podkreślali i podkreślają, że – by uczestniczyć z zajęciach w ramach „Zdrovve love” – trzeba mieć zgodę rodziców. Nie wiadomo, ile osób rzeczywiście w ich uczestniczyło, bo szkoły niechętnie dziliy się nawet informacja o tym, czy w ich placówce takie zajęcia się obywają. W większości szkół średnich – jak się nieoficjalnie dowiadywaliśmy – nie brano ich pod uwagę, bo ani uczniowie, ani rodzice nie wykazywali zainteresowania udziałem. Jak powiedział nam jeden z rodziców – w szkole jego córki dyskusję na ten temat ucięto po rozmowach z katechetą.
Dokładnie dwa lata temu grupa licealistów zdecydowała się jednak na akcję, domagając się organizacji warsztatów „Zdrovve love” w swoich szkołach bez wymaganej zgody rodziców. - Rodzice powinni wysłuchać nas – mówił wówczas jeden z licealistów. - Nie jesteśmy pełnoletni, ale jesteśmy w wieku, którego dotyczy ten program!
Kilka dni później swoje stanowisko wyrazili ich rówieśnicy, przeciwni wprowadzaniu programu do szkół. - W programie Wychowania do życia w rodzinie jest blok, który ma edukację seksualną, która jest moralna – mówi Daniel Nawrocki z Młodzieżowej Rady Miasta Gdańska. - To też są zajęcia dodatkowe, po co wprowadzać w Gdańsku takie, które godzą w normy religijne i moralne.
Wówczas po obu stronach padały oskarżenia o polityczne podłoże działań. „Zdrovve love” wspierali uczniowie związani z młodymi aktywistami m.in. Strajku Uczniowskiego i Trójmiejskiego Strajku Klimatycznego. Przeciwnicy związani byli ze stowarzyszeniem Odpowiedzialny Gdańsk, opozycyjnym wobec miejskiej polityki.
Większości jednak – jak wskazywały liczby uczestników - problem dodatkowych zajęć nie obchodził. Teraz może okazać się, że – paradoksalnie – zwolenników „Zdrovve love” zarówno wśród uczniów, jak i ich rodziców przybędzie. Co prawda samorządy stracą możliwość prowadzenia w szkołach zajęć dodatkowych, których nie zaakceptuje kurator oświaty – a trudno zakładać, ze pomorska kurator zaakceptuje „Zdrovve love”. Jednak samorząd dysponuje nie tylko szkołami. Już podczas dyskusji nad lex Czarnek w Senacie przedstawiciele samorządów mówili, że niewygodne dla władzy zajęcia mogą organizować np. w domach kultury czy innych miejskich placówkach. Jeśli nie będzie można takich zajęc zorganizować w szkole leganie – może się okazać, że „Zdrovve love” i podobne programy nagle staną się popularną formą dokształcania się nastolatków.
Napisz komentarz
Komentarze