Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Dlaczego na Pomorzu jest najmniej poradni specjalistycznych?

– Mamy mniej poradni w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców, natomiast jesteśmy na piątym miejscu w Polsce jeśli chodzi o liczbę porad – mówi Jacek Pilarczyk, dyrektor Pomorskiego OW NFZ. – W Polsce przez lata utrwaliło się, że dzisiaj każdy pacjent chce mieć skierowanie do specjalisty.
Dlaczego na Pomorzu jest najmniej poradni specjalistycznych?

Autor: Pixabay, zdjęcie ilustracyjne

Mija 12 lat od ogłoszenia ostatniego konkursu na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. Dlaczego nie ogłasza pan kolejnego konkursu? 
Owszem, konkursy były ogłoszone dosyć dawno temu. Trzeba jednak zwrócić uwagę na dwa kluczowe fakty. W r. została powołana do życia zmianą ustawy sieć szpitali. Dzięki temu również szpitale, które do tej pory musiały stawać do postępowań konkursowych, uzyskały możliwość rozwinięcia takich poradni w ramach profili, które posiadają. Kilka lat temu także zmienił się sposób finansowania ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Badania kosztochłonne (m.in. tomografia i rezonans) stały się świadczeniami nielimitowanymi. Oznacza to większą dostępność dla pacjenta do świadczeń. Nie należy też zapominać o ograniczeniach finansowych. Jako Fundusz musimy dbać o to, jakie mamy dzisiaj w planie finansowym zasoby. Należy zabezpieczyć w pierwszej kolejności umowy już zawarte oraz zadbać o poziom świadczeń nielimitowanych.

Dostęp do poradni przyszpitalnych też nie jest łatwy. Do okulisty w wejherowskim szpitalu mogę zapisać się na grudzień 2027 r..
Zadam inne pytanie: czy pacjent musi wybierać akurat przychodnię przyszpitalną? Proszę sprawdzić, ile porad udziela poradnia, która znajduje się w szpitalu, a ile poradnie w mieście Wejherowie.

To jak pan wytłumaczy ostatnie miejsce Pomorza w Polsce pod względem liczby poradni AOS na 10 tys. mieszkańców?
Wszystko zależy od tego, jak przedstawiamy statystykę. Rzeczywiście, mamy mniej poradni w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców, natomiast jesteśmy na piątym miejscu w Polsce jeśli chodzi o liczbę porad na 10 tysięcy mieszkańców. Oznacza to efektywne wykorzystanie zasobów. W Trójmieście i okolicznych miejscowościach mieszka prawie połowa mieszkańców województwa, stąd też rozlokowanie poradni jest nieco inne. Dostępności nie mierzy się tylko liczbą poradni.

I powie pan, że pomocy trzeba szukać w Trójmieście, osobie mieszkającej w Helu lub mieszkańcowi powiatu słupskiego, gdzie jest 0,81 poradni na 10 tys. mieszkańców?
Należy równocześnie zwrócić uwagę na gęstość zaludnienia i dostępność samego personelu. Płatnik, czyli Narodowy Fundusz Zdrowia nie ma wpływu na to, gdzie mieszka lekarz. Nakłady na ochronę zdrowia, a przede wszystkim na AOS, znacząco wzrosły w ostatnich latach. Natomiast to nie spowoduje przyrostu liczby lekarzy. Stąd też między innymi wprowadzenie opieki koordynowanej, stąd teleporady - także przez połączenia wideo, które przynoszą naprawdę dobry skutek. Musimy przy tym pamiętać, że pierwsza wizyta powinna odbyć się z badaniem pacjenta przez lekarza.

Jacek Pilarczyk, dyrektor Pomorskiego OW NFZ  Fot. nadesłane

Jednak część poradni, z którymi NFZ zawarł umowy w 2013 r. już nie istnieje. Nie zwracali się do was chętni, gotowi otworzyć gabinety specjalistyczne? 
Jeśli tak, były to pojedyncze przypadki. W takiej sytuacji przede wszystkim patrzymy, czy mamy zabezpieczenie i czy pacjenci zostali przejęci przez inne placówki. Musimy dostosować decyzję do posiadanych środków w planie finansowym. Ma pani jednak rację, że poradnie znikają. Część lekarzy ze względu na wiek rezygnuje z pracy, niektórzy umierają. Staramy się wówczas odtworzyć taką poradnię. Tak zrobiliśmy w zeszłym roku w Sztumie, gdzie z powodu śmierci lekarza bardzo szybko, bo chyba w ciągu kilku miesięcy zostało ogłoszone postępowanie i zawarta umowa. I to dzieje się dynamicznie cały czas. 

Czy przewiduje pan w najbliższym czasie ogłoszenie konkursu na Ambulatoryjna Opiekę Specjalistyczną?
Bardzo chciałbym uzupełnić poradnie, których jest mało na naszym terenie. Będzie to wynikało z kolejnych analiz, wskazujących na potrzebę poprawienia dostępności. To, czy będę mógł ogłosić takie postępowanie jako oddział, będzie zależało od kilku rzeczy. Przede wszystkim od informacji, czy na danym terenie jest świadczeniodawca gotowy na dzień złożenia oferty i spełniający wszystkie warunki, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Do tego dochodzi konieczność zapewnienia w planie finansowym odpowiedniej ilości środków. Kolejna sprawa – w publicznym obiegu pojawiła się informacja o zmianach w opiece ambulatoryjnej. Będą one miały wpływ na sposób ogłaszania, czy też dostępność do świadczeń nadawców. Mówię o kwestiach formalno-prawnych, niezbędnych do ogłoszenia takiego postępowania.

Jakie to mają być zmiany?
Nie ma jeszcze aktów wykonawczych, ale wskazuje się m.in. na pewne preferowanie pacjentów pierwszorazowych, których głównie dotykają kolejki. Pani minister mówiła także o odwracaniu piramidy świadczeń, czyli przeniesieniu ciężaru realizacji świadczeń z lecznictwa szpitalnego do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz podstawowej opieki zdrowotnej. Niemniej jednak w Polsce przez lata utrwalił się pewien stan, że dzisiaj każdy pacjent chce mieć skierowanie do specjalisty. Tymczasem  lekarz pierwszego kontaktu, czyli lekarz POZ jest specjalistą medycyny rodzinnej. Z sukcesem może prowadzić samodzielnie wiele przypadków pacjentów endokrynologicznych czy kardiologicznych. Pacjent jednak, zamiast po konsultacji specjalistycznej wrócić do lekarza POZ, znów ustawia się w kolejce do specjalisty. Z analiz roku 2023 wynika, że mamy chyba prawie trzy wizyty średnio we wszystkich poradniach na pacjenta w ciągu roku. Należy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście jest to potrzebne. Jestem akurat przekonany, że niektóre kolejki nie odzwierciedlają prawdziwych potrzeb zdrowotnych.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama