Bulwersujące sceny rozegrały się na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Marek Suski nazwał pana „debilem”. Czy poseł PiS jest w stanie pana obrazić?
Poseł Suski nie jest w stanie mnie obrazić.
Nawet takim słowem skierowanym pod pana adresem: jak „ty debilu”?
To świadczy o jego poziomie intelektualnym. Poseł Suski to jeden z najbardziej eksponowanych członków elity Prawa i Sprawiedliwości. I takie zachowanie świadczy o tej elicie oraz o jej prezesie. Problem jest jednak szerszy. Bo tego typu zachowanie nie miało miejsca pierwszy raz. Już podczas poprzedniej komisji poseł Suski wykrzykiwał pod moim adresem: „ty debilu” czy „ty durniu”, z tego co pamiętam. Tak jakby nadal myślał, że może mówić i robić co chce. Tak, jakby jego partia ciągle rządziła. Ale osiem lat ich rządów minęło.
Sam problem nieparlamentarnego języka jest też dużo szerszy.
Obserwuję to zwłaszcza w Komisji Kultury i Środków Przekazu, której przewodniczę. Zebrała się w niej niezła PiS-owska ekipa. Mamy w jej składzie jeszcze posłankę Joannę Lichocką oraz posłów: Piotra Glińskiego i Dariusza Mateckiego.
Sam „kwiat” parlamentaryzmu...
Pani poseł Lichocka systematycznie wykrzykuje na komisji w naszym kierunku – będziecie siedzieć. Albo wyzywa nas od postkomunistów. W moim skromnym przypadku, człowieka, który siedział w stanie wojennym w więzieniu i był opozycjonistą w PRL, nie jest to trafne określenie. Z kolei poseł Gliński nie może zrozumieć, że od prawie roku nie jest już ani wicepremierem, ani ministrem, a zachowuje się tak, jakby był. Potrafi przez 20 minut wygłaszać tyrady, jakby ciągle miał władzę. Podczas ostatniej komisji stwierdził, na przykład, że mamy do czynienia z siłowym obalaniem demokracji i zbliżamy się do państwa Mao Tse Tunga. Większość ludzi już nie pamięta, czym była rewolucja kulturalna Mao Tse Tunga, ale tak wyglądają posiedzenia naszej komisji, że posłowie PiS mogą wykrzyczeć wszystko. Przynajmniej tak im się wydaje. Joanna Lichocka notorycznie włącza sobie sama mikrofon, przerywa wypowiedzi innym członkom komisji, jeśli coś jej się nie podoba. A kiedy zwracam posłance uwagę i ostatecznie jestem zmuszony wyłączyć mikrofon, wtedy następuje krzyk, że łamana jest demokracja. Jedna osoba zrezygnowała już z pracy w naszej komisji, ponieważ nie była w stanie wytrzymać tego, co się dzieje podczas posiedzeń.
CZYTAJ TEŻ: „Zaj...ę was jak bohater Stefan W.”. Polski hejt staje się zabójczy
Z moją koleżanką, wiceszefową komisji, żartujemy, że chyba wystąpimy z wnioskiem do marszałka Sejmu o zmianę trybu pracy komisji kultury. Tak, żeby w tych wielogodzinnych posiedzeniach robić częste przerwy, ponieważ mamy do czynienia z potencjalną możliwością uszczerbku na zdrowiu emocjonalnym przy takich zachowaniach posłów PiS.
I co pan z tym dalej zrobi? Odpuści? Puści mimo uszu?
Wiele osób namawia mnie, żeby pójść z tym do sądu. Ale sądzenie się z Markiem Suskim może trwać bardzo długo. Suski w tym czasie będzie się tylko cieszył i nadal robił to, co robi, ku zadowoleniu własnych wyborców. Ale z pewnością sprawa trafi do Komisji Etyki. Bo to nie jest jego pierwsze, takie zachowanie.
Napisz komentarz
Komentarze