Lekarze ze względu na tajemnicą nie mogą udostępniać pełnych informacji o swoich pacjentach. A to utrudnia fiskusowi ocenę ich zobowiązań podatkowych. Żeby obejść ten problem, skarbówka zaczęła przepytywać pacjentów. – To działania niezgodne z przepisami i etycznie wątpliwe – oceniają prawnicy.
Skarbówka próbuje uzyskać informacje poprzez skierowanie do pacjentów szczegółowych pytań dotyczących wizyt lekarskich. „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że urząd skarbowy w przypadku jednej ze śląskich klinik „przesłuchał” pacjentkę.
CZYTAJ TEŻ: Po aferze z wódką w saszetkach, UOKiK zlecił kontrole w sklepach
Prawniczki Karolina Podsiadły-Gęsikowska i Aleksandra Powierza udostępniły listę pytań kierowanych do pacjentów. Pytania fiskusa dotyczą m.in. liczby wizyt, długości trwania konsultacji, kosztów porady oraz tego, czy pacjent otrzymał paragon za usługę. W przypadku braku odpowiedzi skarbówka grozi nałożeniem na niewspółpracującego z nią obywatela kary finansowej.
Fiskus chce wiedzieć za dużo?
Prawnicy przyznają, że niektóre pytania mogą być uzasadnione, na przykład te dotyczące paragonów za wizyty, bo one pozwalają ocenić, czy lekarze wywiązują się z obowiązków podatkowych.
Jednak wiele pytań, np. dotyczących liczby wystawionych pacjentowi recept lub jego rodzinie, nie mają bezpośredniego związku z oceną zobowiązań podatkowych. Przepytywanie pacjentów w tak szczegółowy sposób jest wątpliwe etycznie z uwagi na dużą ingerencję w prywatność.
Urzędy skarbowe często wychodzą z założenia, że na podstawie liczby wystawionych recept można oszacować zarobki lekarza, jednak zdaniem prawniczek ta logika jest błędna. Bo często w ramach jednej wizyty lekarz wystawia kilka recept. Poza tym lekarze mogą także wypisywać recepty pro bono lub dla siebie i swojej rodziny.
Kontrolowanie liczby recept w celu szacowania dochodów lekarzy jest więc nieprecyzyjne.
Napisz komentarz
Komentarze