Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jak się finansuje kampanię samorządową? Na tropie lokalnych interesów, biznesów i sympatii

- Zupełnie inaczej teraz patrzę na banery w pasie drogowym lub ścianie budynku należącego do spółdzielni mieszkaniowej - mówi po prześledzeniu powyborczych sprawozdań komitetów lokalnych w Gdyni (w ramach Społecznej Kontroli Sprawozdań Finansowych) Martyna Regent, członkini Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Jak się finansuje kampanię samorządową? Na tropie lokalnych interesów, biznesów i sympatii

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Nie ucichły jeszcze, i pewnie szybko nie ucichną, echa decyzji PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, wskutek czego partia może stracić ponad 50 mln zł, a może jeszcze więcej. W tym samym czasie przeglądała pani sprawozdania z wyborów samorządowych w Gdyni. Wszystkich?
Nie. Jedynie lokalnych komitetów, których przedstawiciele weszli do Rady Miasta. To Gdyński Dialog, Samorządność Wojciecha Szczurka i Prawica i Społecznicy.  Niestety, sprawozdanie ugrupowania KORMiL, które utworzyło koalicyjny komitet wyborczy KO, ruchów miejskich i Lewicy dostępne jest w Warszawie. Tam dostęp do sprawozdań jest trochę na innej zasadzie, gdyż wpłaty trafiają do "jednego worka" na fundusz partii politycznej, przeznaczony na kampanie wyborcze.

To jest bardzo niesprawiedliwe w porównaniu z ogólnopolskimi komitetami. Czy są one tak samo sprawdzane przez społeczników jak te małe, lokalne?
Tutaj jest trochę trudniej. Fundusz wyborczy jest wydzielony z puli pieniędzy partyjnych.  Kolega z Watchdog Grzegorz Krakowiak prowadzi stronę jawnepartie.pl. Partie udostępniają rejestry wpłat i umów, który dzięki tej stronie można wygodnie przeglądać. Uważamy jednak, że partie z opóźnieniem, z brakami udostępniają te informacje, a wpłaty nie są tak opisane, jak powinny być. Grupa organizacji społecznych lobbuje zmiany w prawie wyborczym. Byliśmy w wakacje na spotkaniu w Krajowym Biurze Wyborczym, gdzie przedstawiliśmy pomysł pakietu zmian. Można je zobaczyć na stronie Fundacji Batorego. Mówiąc w skrócie,  w zakresie finansów komitetów najlepiej by było, gdyby były one maksymalnie transparentne i dostępne online dla każdego. Każdy powinien mieć do nich dostęp i w momencie, kiedy następuje wpłata, my to widzimy. Tak to działa w różnych krajach w Europie, więc jest to możliwe. Pozostaje pytanie, czy w Polsce będzie taka wola polityczna.

Gdzie można obejrzeć sprawozdania komitetów lokalnych?
Są one od niedawna dostępne dla wszystkich ciekawych w Słupsku,  w Delegaturze Krajowego Biura Wyborczego. 

Co wynika z pani badań?
Prowadzę je we współpracy z Fundacją Odpowiedzialna Polityka. Ogólnopolski projekt nosi nazwę Społecznej Kontroli Sprawozdań Finansowych. Wiosną monitorowaliśmy nadużywanie zasobów publicznych w kampanii samorządowej. Śledziliśmy, czy i w jaki sposób przedstawiciele komitetów, które są związane z ugrupowaniami rządzącymi, sięgały do zasobów publicznych, omijając limity wydatków dozwolone kodeksem wyborczym. Obecnie sprawdzamy, jakie wydatki faktycznie znalazły się w sprawozdaniu finansowym.

Czy każdy może obejrzeć sprawozdania?
Byłam w Słupsku jako zwykła mieszkanka. Wystarczy wysłać maila do delegatury, napisać jaki komitet nas interesuje  i w trybie dostępu do informacji publicznej, możemy się umówić na konkretny termin w delegaturze. Przyjeżdżamy na miejsce i dostajemy wszystkie dokumenty do wglądu. Towarzyszy nam urzędnik albo sam dyrektor. Dane, które fotografujemy, są na bieżąco anonimizowane. Myślę, że będę mogła je niedługo udostępnić.

Znalazła pani jakieś nieprawidłowości?
Nie mogę jeszcze podać nazw konkretnych komitetów, ale opowiem o błędach, jakie się udało wyłapać. Odnalazłam na przykład wpłaty na komitet wyborczy wyborców pochodzące z konta zagranicznego. Jest to niedozwolone,  tylko prywatne osoby z Polski mogą wpłacać z polskich kont na konto takiego komitetu. Ta wpłata na pewno będzie do zwrotu. Zdarzały się też przypadki nieodpłatnego udostępniania przestrzeni do ekspozycji banerów reklamowych...

Chwileczkę, nie mogę na prywatnym balkonie powiesić za darmo baneru ulubionego kandydata?
Może pani, ale trzeba to odpowiednio wycenić i wpisać w tabelkę, pozwalającą oszacować, ile ta nieodpłatna pomoc łącznie wyniosła. Teoretycznie ktoś może mieć do dyspozycji mnóstwo balkonów i wszystkie udostępnić jednemu ugrupowaniu. Chodzi o to, żeby równość i równowagę zachować. Takie wsparcie powinno pochodzić od rzeczywistych zwolenników – osób fizycznych. Nie można też udostępniać przestrzeni firmy na zasadach niekomercyjnych. Natrafiłam na firmę zajmującą się skupem opon i piekarnię, która udostępniła witrynkę bez wystawienia faktury. Łatwo było także zauważyć zadziwiająco niskie faktury za niektóre usługi.

Przykład?
Bardzo bym chciała skorzystać z sali konferencyjnej w hotelu w prestiżowej lokalizacji za 100 zł. Będziemy chcieli to pokazać, i zapytać, dlaczego takie faktury są zaniżane.

Jakie mogą być tego konsekwencje? 
Jeżeli urzędnicy z Krajowego Biura Wyborczego będą mieli do tego zastrzeżenia, na pewno będą zadawać pytania i wezwą komitet do złożenia wyjaśnień.  Widziałam sprawozdania z innych gmin, gdzie takie wyjaśnienia już trwają. Delegatura zadaje np. pytanie, dlaczego niewyceniana jest praca wolontariuszy, lub  dlaczego ulotki zostały wydrukowane, a brakuje wyceny kosztów ich dystrybucji.

Nie mogę też za darmo roznosić ulotek ulubionego komitetu?
Można roznosić, ale pełnomocnik komitetu, składając sprawozdanie, musi  napisać imię i nazwisko takiej osoby i wycenić pracę wolontariusza. Gdyby jeden z komitetów miał np. tysiąc wolontariuszy, a drugi 30, siły byłyby nierówne. Dlatego musimy mieć możliwość oceny czy są to prawdziwi zwolennicy danego komitetu oraz czy ich zadania odpowiadają tym, jakie wynikają z ilości potwierdzonych fakturami materiałów wyborczych. Każdy z trzech badanych przeze mnie komitetów dysponował w ostatniej kampanii kwotą ponad 272 tys. zł. Korzyści o charakterze niepieniężnym nie wliczają się do limitu wydatków, a komitety robią cuda, żeby zmieścić się w tym limicie. Może się też oczywiście zdarzyć, że komitetowi wyborczemu wyborców lub organizacji zostaje jakaś drobna kwota w wyniku tych ostatecznych obliczeń,  trzeba ją przelać na wybraną organizację pożytku publicznego. Partie robią zwrot na Fundusz wyborczy.

Można sprawdzić, kto ile wpłacił na dany komitet?
Oczywiście. Jest to informacja publiczna i poznajemy imię i nazwisko osoby, która wpłaciła nawet drobne kwoty na kampanię takiego lokalnego komitetu. Ponadto w sprawozdaniach widać też różne biznesy. Niektórzy liczą na to, że w przyszłości zostaną w jakiś sposób  "miękko" wynagrodzeni za wsparcie w kampanii. Jest to bardzo interesujące i myślę, że każdy mieszkaniec powinien zobaczyć, jak to działa.

Martyna Regent (fot. Piotr Manasterski)

Jesteśmy w stanie powiązać przychylność przyszłej władzy wobec jakiejś prywatnej firmy czy dewelopera z wpłatami na jej kampanię?
Ani deweloper, ani firma nie może wpłacać na komitet wyborczy. Prawo mają jedynie osoby prywatne. Jednak czasami nazwisko osoby jednoznacznie kojarzonej z konkretnym biznesem jest w stanie nam dużo powiedzieć. Widzimy to niekiedy w zaniżonych fakturach,  wystawianych przez firmy komitetom wyborczym. Wtedy możemy zastanawiać się,  czy to nie jest czasem osoba, która ma jakieś powiązania z osobami z komitetu.

Konsekwencje? 
Sprawy o charakterze korupcyjnym kończą w prokuraturze. Wczoraj słuchałam historii z różnych gmin, nie jest to zbyt częste, ale zdarza. Po tym, jak zobaczyłam sprawozdanie finansowe, zupełnie inaczej patrzę na banery w pasie drogowym lub banery wyborcze na ścianie budynku należącego do spółdzielni mieszkaniowej. Nie każdy mieszkaniec może wywiesić taki plakat wyborczy. Niezbędna jest zgoda spółdzielni, powinna być faktura. 

Nie wiedziałam...
Wszyscy uczymy się kodeksu wyborczego w praktyce, bo w szkole nikt nas tego nie nauczy. Jeżeli będziemy świadomymi wyborcami, to także komitety będą ostrożniejsze w przyszłości. Uważam, że wielu radnych powinno zostać przeszkolonych, co mogą, a czego nie mogą robić.

Jesteście w stanie ocenić koszty kampanii np. na Facebooku?
Z tym też jest problem, bo najczęściej reklama w Internecie zlecana jest zewnętrznej firmie. I tego już dokładnie nie widzimy. Na szczęście są też narzędzia poza samym sprawozdaniem finansowym, takie jak Biblioteka Reklam Meta (Facebooka i Instagramu) czy Google. Zdarza się, że i urzędnicy w biurze wyborczym stosują te narzędzia. My sami też możemy dokładnie sprawdzić, ile pieniędzy poszło na posty sponsorowane i zweryfikować, czy to odpowiada temu, co w sprawozdaniu finansowym zostało wykazane.

Czy poznamy dokładne wyniki pani badań wraz z nazwami komitetów? 
Zamierzam je upublicznić tak, jak to zrobiłam po poprzednich wyborach. Wymaga to jeszcze trochę pracy kilkunastoosobowej grupy lokalnych aktywistów, działających  w różnych miejscowościach w całej Polsce, konsultacji z ekspertami, obrobienia i anonimizacji danych. Jeśli jednak ktoś jest niecierpliwy, może na własną rękę pojechać tak jak ja do Słupska lub w przypadku np. kampanii w Sopocie - do Gdańska.

I jeszcze tak na koniec - co grozi komitetowi w momencie,  gdy zostaną mu udowodnione nieprawidłowości? 
Wszyscy chyba już o tym wiedzą na przykładzie kampanii komitetu Prawo i Sprawiedliwość. PKW uznała, że partia  finansowała kampanię poza komitetem, nadużywając zasobów publicznych. Podobne braki formalne, jak zauważyłam, miało gdyńskie sprawozdanie komitetu Braci Kamratów. Jeżeli komitet nie uzupełni tych braków, nie odpowie na wyzwania delegatury,  jego sprawozdanie zostanie odrzucone. Finansowa odpowiedzialność leży po stronie pełnomocnika finansowego  komitetu.

Trzeba zwracać pieniądze?
Mówiąc krótko - tak.  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama