O odkryciu skarbu na dnie Bałtyku przez gdyńskich nurków przed miesiącem rozpisywały się media w kraju i zagranicą. Marek Cacaj i Paweł Truszczynski , którzy jako pierwsi spenetrowali wrak żaglowca, odkryli, że przewoził on ponad 100 butelek cennego szampana i i tyle samo jeszcze cenniejszych w tamtych czasach zalakowanych butelek wody Selters. Odkrywcy ustalili, że transport był wyprodukowany pomiędzy rokiem 1850-1867. Wiele wskazywało, że żaglowiec płynął do Petersburga, co mogło wskazywać, że woda, wina i szampan miały trafić na stół rosyjskiego cara, Aleksandra II.
Wrak z dna Bałtyku spenetrowany przez złodziei?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skarb na dnie Bałtyku! Nurkowie z Gdyni znaleźli we wraku... szampana i wodę mineralną
Odkrywcy, z obawy przed złodziejami, nie wskazywali dokładnie miejsca, gdzie odkryli wrak. Jednak, jak poinformowała "Gazeta Wyborcza", miejsce zatonięcia żaglowca przestało być tajemnicą.
Na portalu społecznościowym szefa wyprawy, Tomasza Stachury z Baltictech, czytamy, że polska ekipa po raz kolejny wróciła na miejsce odkrycia wraku.
- W ubiegłym tygodniu, w porozumieniu z władzami Szwecji, ponownie odwiedziliśmy wrak, m.in. w celu zrobienia super dokładnego modelu fotogrametrycznego 3D - pisze Tomasz Stachura. I dodaje: - Nasz kolejny wypad na wrak z szampanami, był krótki, ale treściwy. Tym razem, udało nam się zrobić dość szczegółową inwentaryzacje a przede wszystkim doskonałą fotogrametrię by Bartłomiej Pitala Silny sztorm szybko przegonił nas jednak do domu, a szkoda, bo chcieliśmy zrobić dużo więcej, zwłaszcza że wrak został „odwiedzony” już przez nurków. Wiele rzeczy jest rozrzuconych a parę butelek szampana „zniknęło”.
Napisz komentarz
Komentarze