Wtedy Lechia było świeżo po zmianie właściciela. Z klubem rozstał się Adam Mandziara, ale kłopoty zostały. Odeszło wielu piłkarzy, były ogromne problemy z pieniędzmi, a raczej ich brakiem. Firmy współpracujące z Lechią, pracownicy klubu, zawodnicy, trenerzy – niemal wszystkim klub był winien pieniądze.
To znalazło też odzwierciedlenie w problemach z budowaniem nowego zespołu, który miał po spadku z ekstraklasy grać w pierwszej lidze. W lipcu 2023 roku trener Szymon Grabowski musiał odwołać sparing z Olimpią Elbląg, bo nie miał kogo dać do składu. Po prostu brakowało piłkarzy. Na tym się nie kończyło. Doszło do tego, że w klubie brakowało pieniędzy na benzynę do klubowego autokaru. Kibice i media spekulowali, czy Lechia zagra w Fortunie 1 Lidze, czy jednak dużo niżej, bo wiele na to wskazywało.
WIĘCEJ: Lechia ma tylko 11 zawodników. I nikogo więcej. Ale odchodzą nie tylko piłkarze
Kryzys udało się jednak zażegnać. Pieniądze Mada Global, czyli głównego inwestora Lechii pozwoliły, przynajmniej w części, wyprostować ścieżki, którymi szli ludzie z klubu.
Drużyna nie tylko wystartowała w I-ligowych rozgrywkach, ale też je wygrała, choć jesień 2023 roku na to nie wskazywała. Kibice mogli skupić się na sportowej rywalizacji biało-zielonych z rywalami, nowych zawodnikach, którzy wzmacniali skład i liczyć punkty, które gdańska drużyna regularnie dopisywała w tabeli. Sprawy finansowe, a właściwie problemy z tym związane, jakby przestały istnieć. Mało kto i kiedy o nich wspominał, bo też nie było powodów, by je wyciągać na światło dzienne.
Sygnały o tym, że jednak nie jest tak dobrze, jakby się mogło wydawać pojawiły się w przerwie zimowej, kiedy zabrakło miejsca dla ludzi z pionu marketingu w samolocie do Turcji, gdzie drużyna przygotowywała się do rundy wiosennej.
Na mieście słyszało się głosy o tym, że drużyna może zastrajkować, bo klub zalega jej z wypłatami, ale nic takiego się nie wydarzyło. Piłkarze zaciskali zęby, dostawali część zaległych wypłat i wygrywali.
– Do ekstraklasy nie mogła wejść drużyna, której klub nie ma pieniędzy – mówili kibice Lechii.
Trudno odmówić tej tezie logiki, choć zastanawiające jest to, że klub nadal nie ma koszulkach nazwy sponsora.
W szczątkowych komunikatach prezes Lechii Paolo Urfer zarzekał się, że są prowadzone rozmowy i pozyskanie go jest kwestią czasu. Dotychczasowy sponsor Lechii gdańska firma Energa nie przedłużyła umowy z klubem i nie podpisze nowej. To efekt niewystarczającej – z perspektywy dawnego sponsora – transparentności klubu, także po przejęciu go przez Urfera.
Klub jest cały czas w sporze z byłym piłkarzem Lechii Ilkayem Durmusem, choć konflikt o zaległe pieniądze dla Turka powstał jeszcze w czasie rządów poprzedniego właściciela. Co gorsza, o sytuacji w Lechii nazbyt dobrze wie także FIFA, która nałożyła na gdański klub karę w postaci zakazu rejestracji jej nowych piłkarzy. Warunkiem cofnięcia kary jest spłata części należności w wysokości 600 tysięcy euro za transfer Tomasa Bobceka słowackiemu klubowi Rużomberok. Gdański klub oświadczył, że w ciągu kilku najbliższych dni ureguluje dług. Powtarzającym się problemem Lechii jest też przyznanie licencji na grę w ekstraklasie, którą gdański klub kolejny raz dostał warunkowo. W ubiegłym tygodniu Lechia odwołała sparing z Lechem Poznań we Wronkach, tłumacząc się zbyt małą liczbą zdrowych zawodników, a sobotni sparing z Legią Warszawa „obsłużyło” w Lechii tylko 16 piłkarzy.
Lechia przed grą w ekstraklasie
To sytuacja, która nie sprzyja finiszowi przygotowań do sezonu 2024/25. Tym bardziej, że Lechia ma go zacząć w ekstraklasie. Na tym poziomie potrzebna jest jeszcze silniejsza i liczniejsza kadra, by sprostać wymaganiom ligowej elity. Inna sprawa, że rok temu kłopoty Lechii wydawały się jeszcze większe, a jednak drużyna na koniec sezonu odniosła sukces.
Dziś klub zapowiada trzy, może cztery wzmocnienia, ale póki co pozyskał tylko bramkarza Szymona Weiraucha z Zagłębia Lubin za 200 tysięcy euro.
Lechia zaczyna grę w ekstraklasie w piątek, 19 lipca meczem we Wrocławiu z wicemistrzem Polski – Śląskiem Wrocław. Po raz pierwszy w Gdańsku kibice Lechii będą mieli okazję zobaczyć w akcji biało-zielonych tydzień później w meczu z Motorem Lublin. Rok temu Motor także był pierwszym domowym rywalem Lechii w minionym sezonie.
Napisz komentarz
Komentarze