W polskiej polityce nie ma wakacji. Nie zwalnia się tempa. Pani i poseł Michał Szczerba złożyliście właśnie wniosek do Państwowej Komisji Wyborczej, po tym jak media doniosły o tajnym liście Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry...
Nasz wniosek dotyczy sprawdzenia sprawozdań finansowych komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości za 2019 i 2023 rok, ponieważ prezes Kaczyński we wspomnianym liście do ministra Ziobry jasno wskazuje, że dochodziło do nieprawidłowości w finansowaniu tychże kampanii. Co prawda Fundusz Sprawiedliwości był wykorzystywany na potrzeby kandydatów Solidarnej Polski – dziś Suwerennej - ale tak naprawdę wszystko odbywało się w ramach komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Politycy PiS, tradycyjnie już bagatelizuję problem. Mówią, że prezes Kaczyński nie napisał w tym liście, że łamane jest prawo. Że on tylko pytał.
Mamy czarno na białym dowody na to, że prezes wiedział, iż dochodzi do nieprawidłowości. Bo jak inaczej rozumieć słowa z jego listu do Ziobry "o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej"? W pierwszym akapicie listu jest to jasno wskazane. Wiemy też, że w tej sprawie nic się nie wydarzyło. Jarosław Kaczyński nie podjął żadnego działania. Tych wydatków nie sprawdzono. A Zbigniew Ziobro zwyczajnie zignorował problem. Nasze wątpliwości w tej sprawie mają mocne podstawy. W przyszłym tygodniu na posiedzeniu Sejmu będziemy rozpatrywali wniosek o odebranie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu, który jest pod lupą prokuratury z powodu tego funduszu. Oni wiedzą, że ich sytuacja jest bardzo trudna. Nie dziwię się, że próbują się z tego po swojemu wywinąć.
Wojciech Hermeliński były szef PKW mówił w mediach, że on wziąłby pod uwagę w ocenie wydatków na kampanię w 2023 roku list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Bo widać, że ta praktyka była nadal stosowana. Uważa też, że obawy w PiS o utratę subwencji są uzasadnione.
Nie mam wątpliwości, że PiS powinien stracić subwencję. Tym bardziej, że nielegalne wydatki tej partii na kampanię wyborczą były dużo wyższe, niż pieniądze, które Prawo i Sprawiedliwość otrzymywało z budżetu. Przepisy dotyczące rozliczania kampanii są restrykcyjne. I na szczęście PiS ich nie zmieniło. Wystarczy wydatek 100 złotych niewłaściwie rozliczony, a już traci się subwencję. A tu mówimy o dziesiątkach, setkach milionów złotych.
To może był gwóźdź do politycznej trumny tej partii? Czy wszystko po nich, jak zawsze spłynie?
Przez osiem lat Zjednoczona Prawica miała poczucie bezkarności. Jej politycy pozwalali więc sobie na coraz więcej. Kiedy po wyborach w 2019 roku zobaczyli, że nikt ich nie rozlicza, to potem już pełnymi garściami czerpali z publicznych pieniędzy na promowanie siebie w kampanii. Ale czas ich bezkarności się skończył. Nie mają już po swojej stronie prokuratury, która teraz jest niezależna i – mam nadzieję – profesjonalna. Nie działa na zamówienie polityczne, tylko oceni dokumenty i zeznania, a także list prezesa Kaczyńskiego do Ziobry, który – przypominam - został znaleziony w domu pana Romanowskiego podczas przeszukania. To znaczy, że służby działają i wykonują swoją pracę.
ZOBACZ TEŻ: Agnieszka Pomaska: Gdyby nie było tarć w koalicji, to by znaczyło, że jesteśmy w jednej partii
Kogo ta historia z Funduszem Sprawiedliwości najbardziej obciąża ?
Uważam, że w pierwszej kolejności Zbigniewa Ziobro i jego zaplecze polityczne. Obciąża też Jarosława Kaczyńskiego, który zamiast wysłać list, powinien złożyć zawiadomienie do prokuratury. Bo z listu ewidentnie wynika, że prezes miał wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariusza publicznego. Obciąża też byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który stał na czele rządu. Powinien więc nadzorować prace ministra sprawiedliwości i tego ministerstwa. Nie podjął jednak żadnych działań, mając świadomość co tam się może dziać.
Ale to praca na miesiące, tymczasem elektorat rządzącej koalicji, jak wynika z badań, chciałby już, teraz konkretów i szybkich rozliczeń.
My nie prowadzimy krucjaty. Nie chcemy zemsty. Tylko chcemy, żeby prawo było stosowane, a procedury przestrzegane. Też chcielibyśmy, żeby prokuratura działała sprawnie i przede wszystkim szybko, ale politycy nie są od jej poganiania, ani także od ferowania wyroków. Żaden polityk nie powinien być prokuratorem czy sędzią.
Słuchając polityków PiS, można odnieść wrażenie, że nadal są pewni siebie. Pani czuje niepokój w tym obozie?
Jeśli tak, to są świetnymi aktorami. Ale z tych nagrań, które ujrzały światło dziennie wynika, że oni byli i są świadomi problemu, jaki sobie sami stworzyli. Mamy nagranie w którym pan Romanowski mówi, że z Funduszem Sprawiedliwości będzie problem. I na tych taśmach słychać, jak ustalają komu i co w tej sprawie mówić. Moim zdaniem, w tej chwili robią dobrą minę do złej gry. A grają na to, że to jest tylko polityczna zemsta.
Komentatorzy polityczni zakładają, że PiS przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku może zmienić nazwę np. na Biało-Czerwoni. To ma im dać nowe otwarcie.
Też słyszałam o tym pomyśle. Ale sądzę, że żadna zmiana nazwy nie przykryje tego blamażu, którym się teraz okryli. Każdy szwindel zostanie rozliczony. I czy będą się nazywali prawymi i sprawiedliwymi czy biało-czerwonymi to konsekwencje ich wcześniejszej działalności będą takie same. Solidarna Polska też zmieniła nazwę na Suwerenną Polskę i nie uchroniło to ich przed sprawdzaniem tego, czy łamali prawo, ani nie uchroni ich przed karą. To jak się będą nazywali, nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma tylko to, czy wniosek skierowany do Sejmu o uchylenie immunitetu poszczególnym posłom z ich kręgu nie będzie zawierał błędów formalnych.
Zapytam o byłego posła z Pomorza i szefa TVP Jacka Kurskiego. Media obiegła wiadomość, że ma on zostać zatrudniony przez kilku europosłów PiS (nawet dziesięciu) jako asystent. Każdy ma mu dać jakąś część etatu, tak żeby się złożyło na pełny etat.
Przede wszystkim jest to niezgodne z przepisami Parlamentu Europejskiego. I jeśli do czegoś takiego by doszło, to ci posłowie musieliby zapłacić kary. Bo nie da się wykonywać funkcji asystenta dla kilku osób. To byłoby ewidentne oszustwo. Chociaż w europarlamencie PiS różne rzeczy robił. Były np. przypadki wykorzystywania przez PiS asystentów do celów partyjnych. I płacono za to kary. Myślę, że do takiego incydentu jednak nie dojdzie
Jeszcze niedawno tematem, który rozgrzewał media było to, że w koalicji rządzącej trzeszczy. Że projekty niektórych ustaw rozsadzają ją od środka. Jak to jest?
Oczywistym jest, że należymy do różnych, partii politycznych. Dlatego jesteśmy koalicją. I nie zawsze we wszystkim się zgadzamy. Ale jest kilka przestrzeni, w których debatujemy. To widać na przykładzie ustawy o związkach partnerskich chociażby. Nie zapominamy - dlaczego wygraliśmy wybory i że wróg nie jest w naszych szeregach. Że licho nie śpi i nazywa się Prawo i Sprawiedliwość, a może wkrótce Biało-Czerwoni. Dlatego będziemy w ramach koalicji dalej współpracować, żeby realizować założone wcześniej cele.
Co w takim razie koalicji rządzącej spędza sen z powiek?
Odpowiem, co mnie spędza sen z powiek – wykorzystanie pieniędzy KPO, bo czas biegnie, a my już go dość zmarnotrawiliśmy przez awanturnictwo PiS. Rozwój gospodarczy Polski to jest to, co powinniśmy obrać za priorytet. Bo przypomnijmy sobie, jak cieszyliśmy się wieloma, ważnymi inwestycjami w latach 2007-2015. I warto powrócić do tamtego czasu.
Napisz komentarz
Komentarze