Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Abp Wojda na czele KEP to rozczarowujący wybór. Nic się w Kościele nie zmieni

Wybór abp. Tadeusza Wojdy na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski komentuje Justyna Zorn, aktywistka katolicka, jedna z organizatorek akcji protestacyjnych przeciw tuszowaniu przypadków pedofilii w polskim Kościele.
Justyna Zorn

Autor: Roman Miotke

Jak pani przyjęła wybór metropolity gdańskiego abp. Tadeusza Wojdy na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski?

Jest dla mnie bardzo rozczarowujący. Pokazuje, że nasi biskupi nie mają żadnego pomysłu na Kościół, żadnej wizji, skoro go wybrali i, że się nic nie zmieni w podejściu do osób skrzywdzonych w Kościele, nic się nie zmieni jeśli chodzi o duszpasterstwo młodych ludzi, którzy masowo uciekają z Kościoła. Status quo zostanie zabetonowane

Sam arcybiskup Wojda zdaje się być zupełnie „przeźroczysty”. W ciągu tych trzech lat, od kiedy zstąpił w gdańsku abp. Głodzie, jakby go wcale nie było. 

Teoretycznie on się nawet spotyka z różnymi grupami, ale nie widać konkretów. Krótko po jego ingresie mieliśmy z nim spotkanie. My – to znaczy osoby, które były zaangażowane w protesty, potem w publikację apelu do papieża Franciszka w „La Repubblice” [o działania ws. pedofilii w polskim Kościele katolickim oraz tuszowaniu jej przez polskich biskupów – red.]. Obecni też byli ówcześni biskupi pomocniczy. Wysłaliśmy wcześniej listę zagadnień, o których chcieliśmy poruszyć. Biskup uśmiechał się, potakiwał, wyrażał swoją troskę i absolutnie na nic się to nie przełożyło. Wiem też od innych osób, które miały okazję się z nim spotykać, że z nimi wyglądało to dokładnie tak samo. On jest sympatyczny, kulturalny, potakuje i nic z tego nie wynika.

Potakuje i robi swoje, czy potakuje i nic nie robi?

Chodzi właśnie o to, że on nic nie robi. 

W tej sytuacji nasuwa mi się pytanie: kto w takim razie tak naprawdę będzie przewodniczącym episkopatu?

To bardzo ciekawe pytanie. Może tak naprawdę będzie to nadal abp Gądecki, tyle że kierujący z tylnego siedzenia, bo abp Wojda wydaje się spolegliwy i łatwo sterowalny? 

Czyli żadnej nadziei na zmiany?

Bardzo chciałabym się mylić, ale moja intuicja i doświadczenie podpowiadają mi, że będzie dalej tak jak jest. Kościół dalej będzie mówił, że się troszczy o skrzywdzonych i oczywiście nie będzie im wypłacał żadnych odszkodowań ani zadośćuczynienia. Będzie dalej debatował co zrobić z katechezą, ale żadnych realnych kroków, żeby młodych zaangażować w życie Kościoła nie podejmie. I tak dalej. Chciałbym, żeby było inaczej, ale mam poczucie, że najbliższe pięć lat to będzie zmarnowany czas dla Kościoła.

Czytałem komentarz Tomasza Terlikowskiego, który był jeszcze bardziej surowy, niż pani, bo powiedział, że to „najgorszy wybór z możliwych”. Ale dodał też, że mogą wypłynąć jakieś nieprzyjemnie sprawy dla samego abp. Wojdy, choć na razie nie może o tym mówić.

Tomasz Terlikowski jest w bliższych kontaktach z osobami pokrzywdzonymi z racji swojej bardzo szerokiej działalności, więc może mieć taką wiedzę. Ja o niczym takim nie wiem.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama