Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Radny nie mieszka w Gdańsku? „To polityczny atak, śledzili moją żonę”

Radny Koalicji Obywatelskiej Przemysław Ryś nie mieszka w Gdańsku, choć zgodnie z prawem, jako radny, powinien? - Mógł niesłusznie pobierać diety, ponieważ nie był związany na stałe z miastem Gdańsk– pisze o radnym portal Gdańsk Strefa Prestiżu, który podejrzenie tego, że radny PO, niezgodne z prawem, zamieszkuje poza stolicą Pomorza zgłosił do prokuratury. On sam przekonuje, że mieszka w Gdańsku i mówi o skomplikowanej sytuacji osobistej: - Mamy problemy rodzinne nad którymi pracujemy, pomagam zajmować się dziećmi. Autorzy zarzutu mieli wystawać pod domem jego żony i dzieci, śledzić kobietę i fotografować, aż przestraszona zgłosiła sprawę na policję.
Radny nie mieszka w Gdańsku? „To polityczny atak, śledzili moją żonę”

Autor: archiwum prywatne | Facebook

Gdański radny nie mieszka w Gdańsku, a w Rotmance?

„Redaktor naczelna portalu Anna Pisarska, po konsultacji z zespołem prawnym, zdecydowała się złożyć oficjalne zawiadomienie do prokuratury w Pruszczu Gdańskim. Celem tego działania jest żądanie dokładnego sprawdzenia danych, które mogą dostarczyć obiektywnych dowodów na faktyczne miejsce pobytu radnego i to w bardzo długim okresie czasu. Przez zwrócenie się o pomoc prawną do instytucji, pokazujemy, że transparentność w działaniach publicznych oraz uczciwość przedstawicieli samorządu są wartościami, które powinny być zawsze na pierwszym miejscu, nie tylko z naszej strony. Złożenie zawiadomienia do prokuratury jest ważnym krokiem w procesie weryfikacji i podkreśla znaczenie prawdy oraz odpowiedzialności w życiu publicznym. Pomoże ustalić zasadność pobierania przez wiele lat diety radnego ze środków publicznych, które mogły mu się nie należeć” – napisano w konkluzji materiału, jaki ukazał się w portalu Gdańsk Strefa Prestiżu

Wcześniej, autor relacjonuje okoliczności jego powstania. Chodzi przede wszystkim o fakt, że przepisy prawa wyraźnie zobowiązują rajców, by swoje „centrum życiowe”, a więc nie miejsce zameldowania, ale faktycznego, codziennego zamieszkania, mieli w miejscowości, którą reprezentują. Tymczasem według publikacji GSP, Przemysław Ryś, gdański radny Platformy Obywatelskiej sprawujący mandat od niemal 15 lat, choć faktycznie pozostaje zameldowany w mieście, mieszka w domu położonym w Rotmance (gmina Pruszcz Gdański).

Poszlaką, sugerującą fakt złamania prawa przez wspomnianego członka Rady Miasta Gdańska, który 7 kwietnia 2024 r. nie zamierza ubiegać się o reelekcję (startuje do Sejmiku Województwa Pomorskiego z list Koalicji Obywatelskiej) ma być m.in. to, że w wyborach parlamentarnych 15 października 2023 r. to właśnie w Rotmance osiągnął on lepszy wynik niż w pozostałych obwodowych komisjach wyborczych w okręgu.

Na zamieszkiwanie gdańskiego radnego Przemysława Rysia w Rotmance, wskazywać ma ponadto korespondencja, w której próbuje on zainteresować problemami tamtejszych mieszkańców władze działające w gminie Pruszcz Gdański oraz opisane przez portal trzy wizyty przed domem w Rotmace. 

Maciej Naskręt, autor tekstu, relacjonuje sytuację, gdy zobaczył bohatera materiału opuszczającego wspomniany dom w gminie Pruszcz Gdański około godziny 9.20 rano w dniu 30 stycznia 2024 roku oraz sytuację nazajutrz – gdy radnego nie widział, ale jego żona przepędziła go sprzed nieruchomości nazywając „zboczeńcem” i grożąc publikacją wizerunku na lokalnej grupie w portalu społecznościowym. „Głupia jest ta wasza banda!” - cytuje z kolei słowa usłyszane od Przemysława Rysia, opuszczającego dom w Rotmance 7 marca, Andrzej Ługin.

Radny dla "Zawsze Pomorze": Mieszkam w Gdańsku, to polityczny atak, śledzili moją żonę

Ponieważ twórcy materiału wskazali, że wprost zwrócili się z pytaniami na ten temat m.in. do samego radnego (a także prezydent miasta Aleksandry Dulkiewicz, przewodniczącej Rady Miasta Gdańska Agnieszki Owczarczak oraz szefa lokalnych struktur PO - Piotra Borawskiego), postanowiliśmy poprosić o komentarz bohatera publikacji.

CZYTAJ TEŻ: Radny PiS z Gdyni Marcin Bełbot straci mandat?

- Oczywiście, że mieszkam w Gdańsku. Twórcy materiału wskazującego, że to nieprawda wykorzystują moją sytuację rodzinną do politycznego ataku. To, że jeżdżę do Rotmanki i odwiedzam rodzinę to normalna, choć absolutnie prywatna sprawa. Ten dom nigdy nie należał do mnie, a mieszkają tam moje dzieci. Pan Maciej Naskręt napisał do mnie prośbę o wyjaśnienie sytuacji, po czym natychmiast opublikował tekst zarzucający mi złamanie prawa. Zamierzamy zareagować prawnie, bo autorzy tekstu w „Gdańsk Strefa Prestiżu” śledzili moją żonę, która nie jest związana z polityką, blokowali wyjazd spod jej domu, fotografowali i jeździli za nią. Nie znała tych ludzi, a zdarzyło się na przykład, że jednego z nich, którego widziała stojącego przed domem, później zobaczyła pod warsztatem samochodowym (żona zawodowo pracuje w branży samochodowej, jeździ po warsztatach) – co ewidentnie wskazuje, że za nią jeździł (mamy zdjęcia) - mówi w rozmowie z "Zawsze Pomorze" Przemysław Ryś. - Żona zwyczajnie bała się tych dziwnych obcych mężczyzn, którzy czekali pod domem jej i dzieci. Dzwoniła do mnie, więc w reakcji oczywiście przyjeżdżałem do Rotmanki, ale autorów materiału tam nie zastawałem, a mieli by pewnie więcej moich zdjęć pod tym domem. Swoim działaniem oni wręcz prowokowali to, że pojawiałem się przed tym domem, bo chodziło o bezpieczeństwo moich bliskich i nie mogłem w takiej sytuacji nie zareagować. Za moją radą żona zgłosiła sprawę na policję i wiem że Naskręt był przesłuchiwany w tej sprawie przez dzielnicowego. Autorzy tekstu, którzy później zgłosili sprawę do prokuratury z góry założyli sobie nieprawdziwą tezę i próbowali ją na siłę udowodnić po to, żeby mi zaszkodzić - zaznacza radny Przemysław Ryś.

Oczywiście, że mieszkam w Gdańsku. Twórcy materiału wskazującego, że to nieprawda wykorzystują moją sytuację rodzinną do politycznego ataku. To, że jeżdżę do Rotmanki i odwiedzam rodzinę to normalna, choć absolutnie prywatna sprawa. Ten dom nigdy nie należał do mnie, a mieszkają tam moje dzieci. Pan Maciej Naskręt napisał do mnie prośbę o wyjaśnienie sytuacji, po czym natychmiast opublikował tekst zarzucający mi złamanie prawa.

Skomplikowana sytuacja rodzinna

Radny dziwi się, że prócz Macieja Naskręta, jak dotąd media (poza „Zawsze Pomorze”), nie poprosiły go o odniesienie się do sprawy i dodaje: - Bardzo chciałem uniknąć publicznego opowiadania na temat moich prywatnych, rodzinnych spraw. Mamy problemy rodzinne nad którymi pracujemy, pomagam zajmować się dziećmi, a ostatnio też umierającym dużym psem, który niestety przyjmuje kroplówki, co trwa 4 godziny i co trzeba nadzorować – bo to nie człowiek, a zwierzak. Dzieci chodzą do szkoły, żona pracuje, bywa że pod ich nieobecność to ja czuwam przy psie. Mieszkam w Gdańsku, to są moje prywatne sprawy, że odwiedzam rodzinę i zamierzam to robić nadal. Zdarza mi się w Rotmance spędzić noc, przyjeżdżam i odwiedzam ich, ale tego prawo chyba nie zabrania? W wakacje potrafiłem przebywać tam pod nieobecność żony 3 tygodnie pilnując jednego syna i psa, jednak to nie oznacza że tam mieszkam na stałe. Wiem, gdzie jest moje centrum życiowe, gdzie na co dzień śpię, gdzie rozliczam się z podatków, gdzie są moje ubrania i rzeczy osobiste. Mam na to oczywiście mnóstwo dowodów i chętnie ujawnię je, ale przed sądem, a nie przed ludźmi, którzy tak bezwzględnie próbują politycznie mnie zniszczyć.

Oświadczenie autora tekstu

Maciej Naskręt, autor tekstu w serwisie "Gdańsk Strefa Prestiżu", na Twitterze odniósł się do odpowiedzi radnego Przemysława Rysia. 

"Z wielkim zaskoczeniem przeczytałem oświadczenie pana Przemysława Rysia, który bezpodstawnie zaatakował mnie i redakcję Gdańsk Strefa Prestiżu. Postanowił on formułować kłamliwe zarzuty, próbując ratować swój skompromitowany wizerunek poprzez nieprawdziwe twierdzenia i posiłkując się stwierdzeniami żony. Pragnę stanowczo zaprzeczyć informacjom, jakoby celem naszego śledztwa była żona radnego. W rzeczywistości nasze działania skupiały się wyłącznie na osobie Pana Przemysława Rysia, co czyni nieprawdziwe twierdzenia o śledzeniu nieznanej nam bliżej Pani całkowicie bezpodstawnymi. Ponadto, zarzut, że mieliśmy jeździć po warsztatach za tą Panią, jest fałszywy. To właśnie ona zaatakowała mnie werbalnie, co wydaje się być próbą odwrócenia ról w tej historii. Chciałbym podkreślić, że zarówno ja, jak i cała redakcja Gdańsk Strefa Prestiżu działamy z najwyższymi standardami dziennikarskimi. Naszym celem jest przekazywanie rzetelnych informacji mieszkańcom Gdańska, co planujemy kontynuować z pełnym zaangażowaniem. Kochamy Gdańsk i zależy nam, aby jego mieszkańcy mieli pełne prawo do informacji, niezakłócone przez nieprawdziwe i nieodpowiedzialne oskarżenia".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
RottMann 13.03.2024 21:18
Komentarz zablokowany

Reklama
Reklama
Reklama