Naczepy kradli w Niemczech i Polsce
- Policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku wspólnie z policjantami z Komendy Powiatowej Policji w Człuchowie zdobyli informację o tym, że na terenie powiatu człuchowskiego mogą być przechowywane naczepy do ciągników siodłowych ukradzione na terenie Niemiec i Polski. Policjanci podczas przeszukania wytypowanych przez siebie miejsc znaleźli i zabezpieczyli w sumie 9 naczep różnych typów do ciągników siodłowych. Po sprawdzeniu w policyjnych systemach okazało się, że osiem z nich zostało ukradzionych na terenie Niemiec, a dziewiąta w Polsce. Policjanci zabezpieczyli również towar, który był przewożony w tych naczepach, gdy zostały ukradzione – relacjonowała skutki przeprowadzonej w październiku 2022 roku akcji kom. Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku.
CZYTAJ TAKŻE: Rozbity gang „samochodziarzy”. Chodzi o kradzieże ponad 120 aut
Sprawą zajmie się sąd
Po kilkunastu miesiącach, sprawę dotyczącą zorganizowanej grupy przestępczej trudniącej się kradzieżą naczep od samochodów ciężarowych na terenie Niemiec i Polski, wciąż prowadzą niemieckie organy ścigania. Tymczasem słupscy funkcjonariusze na początku stycznia 2024 roku poinformowali o skierowaniu do sądu wniosku o skazanie bez przeprowadzania rozprawy mężczyzny, który przyznał się, że przechowywał zabezpieczone przy przeszukaniach, wielotonowe „fanty” pochodzące z procederu.
- Z ustaleń śledztwa wynika, iż Marek K. w okresie od czerwca do października 2022r. przyjął na przechowanie oraz pomógł w ukryciu 9 naczep od samochodów ciężarowych wraz z ładunkiem, które wcześniej zostały skradzione na terenie Niemiec oraz Polski. Łupem sprawców kradzieży powyższych naczep padały głównie naczepy marek Schmitz, Krone ale i Benalu oraz Wielton. Załadowane były przede wszystkim materiałami budowlanymi, takimi jak blacha, płyty OSB oraz rury do instalacji grzewczej – wymienia prokurator Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Całkowitą wartość towarów i środków przewozu wyliczono na 1,7 miliona złotych, zaś poszczególne naczepy z ładunkami wycenione zostały na kwoty od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych. Śledczy ujawniają też, jak wyglądała współpraca Marka K. ze złodziejami. Jak tłumaczą, za pomoc w ukryciu naczep, ten 36-latek od „nieustalonej dotąd osoby, będącej łącznikiem z członkami grupy przestępczej trudniącej się ich kradzieżą” otrzymał 20 tys. zł. Pomyślna sprzedaż łupów, zgodnie z obietnicą przestępców, miała dla niego oznaczać kolejne wynagrodzenie.
ZOBACZ TEŻ: Podwójne zabójstwo w Opaleniu. Po 11 latach staną przed sądem
Działalność mężczyzny, który prowadzi też działalność gospodarczą w branży metalowej, potraktowany został jako paserstwo. Jednak, zagrożony karą nawet do 5 lat więzienia, K., przesłuchany w charakterze podejrzanego, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia „zgodne z ustalonym w sprawie stanem faktycznym”. 36-latek złożył też wniosek o dobrowolne poddanie się karze, a oskarżenie nie zdecydowało się naciskać na surowy wyrok.
- Mając na uwadze postawę podejrzanego, prokurator wystąpił do sądu o wymierzenie mu bez przeprowadzania rozprawy kary jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat, a także wymierzenie kary grzywny w kwocie 10 tysięcy złotych - wskazuje prokurator Paweł Wnuk, który zaznacza, że odzyskane w sprawie naczepy zostały zwrócone ich właścicielom, a Marek K. wcześniej nie był karany sądownie.
W śledztwie domniemany paser był objęty dozorem policji, zakazem opuszczania kraju oraz poręczeniem majątkowym w kwocie 25 tys. zł.
Napisz komentarz
Komentarze