Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Ten rok w polskiej polityce był jak tornado

Koniec ośmioletnich rządów Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk po raz trzeci premierem, marsz Miliona Serc czyli obywatelski zryw, dwutygodniowy rząd przejściowy Mateusza Morawieckiego i wreszcie okupacja do niedawna "rządowych" mediów przez PiS.
Ten rok w polskiej polityce był jak tornado

Autor: Kancelaria Sejmu

Polowanie na Tuska, czyli ostra kampania wyborcza

Mijający rok w polskiej polityce przejdzie do historii jako najbardziej gorący od lat. Od polityków nie mieliśmy chwili wytchnienia. To rok, w którym nastąpił koniec ośmioletnich rządów PiS i zryw społeczeństwa obywatelskiego w Marszu Miliona Serc, w którym mieliśmy do czynienia z tornado w wojsku i dwutygodniowym rządem przejściowym premiera Mateusza Morawieckiego. To wreszcie rok, w którym do władzy po raz trzeci jako premier wrócił Donald Tusk ,a PiS zaczął okupować budynek TVP.

Kampania wyborcza do Sejmu i Senatu 2023 była mordercza. Najbardziej brutalna w historii suwerennej Polski. PiS nie brał jeńców, a na cel obrał sobie przede wszystkim Donalda Tuska – lidera Platformy Obywatelskiej. Przez prawie dziesięć miesięcy do wyborów 15 października trwało „polowanie” na Tuska. To nazwisko było odmieniane przez polityków Zjednoczonej Prawicy na różne sposoby, głównie w kontekście „niemieckości”. Prym wodził prezes PiS Jarosław Kaczyński, który na wyborczych wiecach nazywał lidera PO wrogiem Polski.

Ta Tuskowa fobia nie skończyła się wraz ze zwycięstwem Koalicji 15 października. Bo już po wyborze szefa Platformy na premiera, Jarosław Kaczyński wszedł na mównicę sejmową bez żadnego trybu i wykrzyczał, że Tusk jest „niemieckim agentem”.

Awarie dystrubutorów i manipulacja cenami paliw

PiS w czasie kampanii nie wahał się użyć w obronie swojej władzy różnych państwowych instytucji i spółek skarbu państwa. Symbolem mogą być, na przykład, manipulacje Orlenu ceną benzyny w czasie kampanii i w związku z tym plaga „awarii” dystrybutorów.

W czasie kampanii doszło do wielu wstrząsów. Już pod sam koniec Prawo i Sprawiedliwość zaliczyło dwa ciosy w serce swojej narracji. Najpierw wolne media wyciągnęły na światło dzienne aferę wizową (tymczasem PiS w kampanii zrobił z nielegalnych imigrantów jeden ze sztandarowych strachów, którym grało).

dystrybutor, brak paliwa na stacji MOL-a przy ul. Kołobrzeskiej w Gdańsku

Drugim strzałem w serce PiS było tornado w wojsku. Dla tej partii obronność i wojsko były orężem wyborczym, tymczasem pod koniec kadencji nastąpiła dymisja dwóch najważniejszych generałów w dowództwie Wojska Polskiego i kilku oficerów, którzy twierdzili, że nie są w stanie porozumieć się z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem.

"Zielona granica" i marsz miliona serc

PiS szukało politycznego złota wszędzie, także w kulturze. Wykorzystali m.in. film Agnieszki Holland „Zielona granica”. Nie widząc go, politycy tej partii wywołali prawdziwą burzę.

- Mamy do czynienia z przemysłem pogardy - twierdził Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. - Szkalowany jest polski mundur - oceniał premier Mateusz Morawiecki. Najostrzej wyraził się prezydent Andrzej Duda, który stwierdził, że nie dziwi się użyciu przez Straż Graniczną określenia „tylko świnie siedzą w kinie” stosunku do osób, które obejrzały „Zieloną granicę”.

Kampania wyborcza 2023 to także dziesiątki konwencji, miliony wydane na marketing i badania, wspomaganie się sztuczna inteligencją oraz dwa wielkie marsze w Warszawie.

Marsz miliona serc w Warszawie 1 października przebił wcześniejszy marsz z 4 czerwca. I zgromadził rzeczywiście około miliona Polaków. Donald Tusk mówił w przemówieniu, że: Dzisiaj następuje wielka zmiana. To sygnał wielkiego polskiego odrodzenia... Tej siły już nic nie zatrzyma. Ta zmiana jest nieuchronna – dodał.

Rekorodowa frekwencja w wyborach, PiS traci władzę

Wybory parlamentarne do Sejmu i Senatu 15 października przyniosły rekordową w III RP frekwencję. O ich ostatecznym wyniku zadecydowały kobiety i młodzież. Symbolem zrywu demokratycznego stało się Jagodno – dzielnica Wrocławia, w której mieszkańcy stali do 3 w nocy, żeby oddać swój głos.

Według danych opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą PiS zdobyło 35,38 procent głosów, KO - 30,70 procent, Trzecia Droga - 14,40 procent, Nowa Lewica - 8,61 procent, a Konfederacja - 7,16 procent głosów. PiS zajęło pierwsze miejsce, ale nie było w stanie stworzyć koalicji rządzącej.

Mimo zawiązania się koalicji składającej się z KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, która ma większość w Sejmie i Senacie, PiS nie chciał oddać władzy. Efektem tej obstrukcji był dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego, który pozostawił po sobie stan finansów w Kancelarii Premiera w fatalnym stanie, jak stwierdził Jan Grabiec, wskazując, że brakuje 3 mln zł, żeby zapłacić urzędnikom za pracę w grudniu.

Nowy rząd z premierem Donaldem Tuskiem został wybrany przez Sejm 11 grudnia, a zaprzysiężony przez prezydenta Dudę 13 grudnia.

Hołownia bryluje w fotelu marszałka Sejmu

Marszałkiem Sejmu został Szymon Hołownia – sejmowy debiutant, który w pierwszych dniach pokazał, że nie trzeba mieć dużego doświadczenia sejmowego, żeby sobie radzić m.in. z wystąpieniami polityków PiS bez żadnego trybu.

Nowa władza dokonuje zmian. Na początek powołano trzy komisje śledcze: do spraw Pegasusa, wyborów kopertowych i afery wizowej i jedną odwołano: do spraw zbadania wpływów rosyjskich, zwaną Lex Tusk, której przewodził Sławomir Cenckiewicz.

Każdego dnia karuzela zmian się kręci w ostrym tempie.

Tylko jednego dnia, 19 grudnia Donald Tusk na platformie X zapowiedział: No to zapinamy pasy. Nowi szefowie służb, w tym CBA, przyjęcie budżetu, odwołanie Kurskiego z Waszyngtonu - to na początek dnia. Długiego dnia.

I rzeczywiście w kolejnym dniu minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów zarządów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej oraz rady nadzorcze. A sąd skazał prawomocnie byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w sprawie afery gruntowej.

Politycy PiS nie dają jednak za wygraną i rozpoczęli okupację gmachu TVP i siedziby PAP.

Ciąg dalszy nastąpi...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama