Z jednej strony rozbudowa dróg ekspresowych, decyzja o lokalizacji elektrowni jądrowej w Choczewie, oraz przekop Mierzei Wiślanej, z drugiej, wstrzymanie prac nad ustawą metropolitalną, zablokowanie środków z KPO, systematyczne ograniczanie dochodów gmin czy wyprzedaż Grupy Lotos. Politycy opozycji demokratycznej z Pomorza formułują długą listę zarzutów w stosunku do PiS, które w ciągu ostatnich ośmiu lat odcisnęły piętno na kondycji pomorskich powiatów, miast i miasteczek. Podczas prezentacji parlamentarzystów w Ratuszu Głównego Miasta, mówiono o konieczność „posprzątania po PiS”, które będzie musiała wziąć na siebie nowa większość sejmowa.
- Jest po czym i po kim sprzątać. Tej roboty będzie mnóstwo – uważa Agnieszka Pomaska, posłanka KO z Gdańska. - To jest kwestia przywrócenia należnej subwencji Europejskiemu Centrum Solidarności, posprzątania bałaganu pod postacią zarządzania terenami na Westerplatte. To również sprawy dotyczące spółek Skarbu Państwa, m.in. Energii, w której zasiada wiele niekompetentnych osób.
„Trzeba zmienić całą filozofię finansów publicznych”
Samorządowcy z Pomorza mają szczególny żal do PiS za zablokowanie prac legislacyjnych nad utworzeniem drugiej po górnośląsko-zagłębiowskiej, metropolii w Polsce. Nadanie aglomeracji formalnego statusu, gwarantowałoby związkowi stały dopływ środków z budżetu centralnego, w wysokości ok. 200 mln zł rocznie. Pieniądze mogłyby trafić na poprawę oferty transportu publicznego, planowanie przestrzenne oraz ochronę środowiska. Po przyjęciu ustawy przez Senat, projekt utknął w Sejmie na ponad trzy lata.
WIĘCEJ PiS wciąż nie chce metropolii na Pomorzu. „Samorządowcy z Platformy mają dość środków. Niech się wykażą”
Według świeżo upieczonych posłów, do niedawna włodarzy, utworzenie metropolii będzie jednym z ważniejszych zadań dla Pomorza w pierwszych miesiącach funkcjonowania nowego rządu.
- Potrzeba decentralizacji kraju. Mamy gotową ustawę o metropolii, która była procedowana i przyjęta przez Senat, a później trafiła do zamrażarki sejmowej marszałek Witek. Do tej sprawy będziemy musieli jak najszybciej wrócić w nowej kadencji Sejmu
Jacek Karnowski / poseł KO
Ograniczanie dostępu do środków to główny zarzut wobec rządzących. PiS oskarża się o systematyczne okrajanie budżetów samorządów i instytucji oraz przyznawanie dotacji według partyjnego uznania. Tak było chociażby z Europejskim Centrum Solidarności, któremu w 2019 r. zmniejszono finansowanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z 7 do 4 mln zł. Parlamentarzyści mówią też o konieczności jak najszybszego odblokowania środków z KPO. W województwie pomorskim pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy miały trafić m.in. na zakup pociągów elektrycznych, rozwój energetyki odnawialnej, modernizację szpitali czy oczyszczanie z paliwa wraków w Bałtyku, jednak na skutek sporu z Komisją Europejską o praworządność, obiecane miliardy euro widoczne są wyłącznie na planszach, którymi przed dwoma laty chwalili się lokalni działacze Zjednoczonej Prawicy.
- Trzeba zmienić całą filozofię finansów publicznych, którą zawdzięczamy PiS. Chcemy, żeby pieniądze zostawały w samorządach, a nie jak obecnie, by najpierw je okrajano, a później przyznawano według uznania, w postaci czeków. To, co wypracowują mieszkańcy, powinno zostać na dole, czyli w gminach – przekonuje Jacek Karnowski. - Następną sprawą jest oświata. Nie mamy nauczycieli. Trzeba natychmiast podnieść ich pensje, ale też nie kosztem budżetów gmin. Trzeba urealnić subwencję oświatową. Jako przedstawiciele ruchu „Tak dla Polski” mamy w tej sprawie podpisane porozumienie z Lewicą, PSL, Polską 2050 oraz Koalicją Obywatelską. To prosty program odbudowy właściwej pozycji samorządu.
ZOBACZ Od lat nie zarabiali tak mało. Nauczyciele odchodzą z zawodu
- Gminy w coraz większym stopniu finansują oświatę. Muszą coraz więcej wykładać z własnych budżetów, by utrzymać na odpowiednim poziomie realizację zadań w szkołach. Z drugiej strony, ważne jest też, by przywrócić samorządom szansę zarządzania oświatą oraz skończyć z sytuacją, w której gminy zdane są na wolę kuratora oświaty, który niczego dobrego nie wnosi - ocenia posłanka Magdalena Kołodziejczak, do niedawna wójt gminy Pruszcz Gdański.
Co dalej z Westerplatte?
Byli samorządowcy zwracają też uwagę na odebranie przez PiS kompetencji wcześniej przynależnych m.in. urzędom marszałkowskim. Chodzi o nadzór nad wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska i gospodarki wodnej, zarządami melioracji i urządzeń wodnych czy ośrodkami doradztwa rolniczego, które w ciągu ostatnich lat trafiły pod zarząd organów centralnych. Z tym wiązało się również odebranie finansowania.
- 8 lat temu WFOŚiGW był instytucją doradczą, wspomagającą, dającą szanse na rozwój infrastruktury m.in. wodno-kanalizacyjnej. Dzisiaj sytuacja jest diametralnie odmienna – dodaje posłanka Kołodziejczak.- Dostrzegam program drogowy, zrealizowany przez rząd Zjednoczonej Prawicy czy interwencję finansową dla wielu projektów w samorządach lokalnych. Ale szczerze mówiąc, to była w istocie koncepcja klientelizmu. Samorządy musiały prosić wojewodę czy ministra o to, by desygnował jakieś kwoty na rozwój. Polska nie może tak funkcjonować – mówi Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. – Trzeba też wspomnieć o zaniechaniach infrastrukturalnych. Przez ostatnich osiem lat nie zrealizowano, ani nawet nie rozpoczęto, modernizacji kluczowych pomorskich linii kolejowych nr 201 i 202. Pamiętamy też obietnice, dotyczące rozbudowy linii 250, dedykowanej SKM, z Rumi do Wejherowa. Otwarte pozostaje pytanie dlaczego nie rozbudowano infrastruktury w Porcie morskim Gdańsk, która ma w większej ilości przeładowywać i eksportować zboże ukraińskie. Od ubiegłego roku, gdy było wiadomo, że zatykamy się zbożem, nie zrobiono nic w zakresie potrzebnej infrastruktury. Podobnych rzeczy jest wiele. Do tego, wciąż pod znakiem zapytania stoją zarówno regionalne programy operacyjne, jak i programy krajowe, a więc nie tylko KPO.
Symbolem trudnych relacji pomiędzy rządem a pomorskimi samorządami, stało się Westerplatte. Historyczny teren odebrano miastu w 2019 r. pod pretekstem niewłaściwego utrzymania oraz w związku z planami budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. W ciągu czterech lat od przyjęcia specustawy wywłaszczającej, zrealizowano jedynie budowę nowego Cmentarza Wojskowego Żołnierzy Wojska Polskiego. Wszystko wskazuje, że po kilku latach sądowych sporów z wojewodą oraz rządem, samorząd nie będzie wnioskować zwrot odebranych działek.
ZOBACZ Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 pod lupą NIK
- Dziś, tak naprawdę, nie chodzi o to czyją własnością będzie Westerplatte. Większym wyzwaniem jest to, jaką opowieść chcemy na nim snuć – mówi Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - Czy opowieść o Polsce, które macha biało-czerwoną flagą, ale niewiele z tego wynika, czy o II wojnie światowej, która zmieniła porządek świata, zaczęła się w Gdańsku, a zakończyła powstaniem Solidarności oraz wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej oraz NATO? Wydaje się, że na Westerplatte potrzeba ukazania bardziej międzynarodowego wymiaru tego co wydarzyło się podczas bohaterskiej obrony półwyspu.
Prezydent Gdańska liczy też, że zmianie rządu towarzyszyć będzie wymiana urzędników administracji rządowej, z którymi miastu nie było przez ostatnie lata po drodze, m.in. pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
- Tak, jako przedstawiciel miasta, które jest inwestorem wielu przedsięwzięć infrastrukturalnych, bardzo na to liczę. Myślę, że podobnie myśli wielu inwestorów. I nie chodzi o to, by w historycznym obszarze zabytkowego Gdańska, każdy robił co chce. Chodzi o to, by wydawać decyzje w czasie, rozstrzygać problemy oraz być dostępnym dla mieszkańców oraz interesariuszy. Dziś dostanie się do konserwatora graniczy z cudem – mówi włodarz.
„Trudno będzie odwrócić skutki wyprzedaży Lotosu”
Pozostaje jeszcze kwestia rozliczenia decyzji, które doprowadziły do wyprzedaży majątku Lotosu oraz wchłonięcia Energii przez Orlen.
ZOBACZ Orlen przejął Lotos. Połączenie stało się faktem
- Przypominamy sobie doniesienia medialne, z których wynikało, że w umowach dotyczących sprzedaży udziałów w rafinerii, zarezerwowano olbrzymie kwoty odszkodowań w przypadku jakichkolwiek zmian. Każda decyzja podejmowana w Orlenie teraz oraz w przyszłości, musi odbywać się za zgodą udziałowców z Saudi Aramco. Musimy mieć dostęp do tych dokumentów, aby można było ocenić, na ile możliwe jest odwrócenie tej niekorzystniej sytuacji – mówi marszałek Struk. - Grupa Lotos rozwijała się doskonale i była niezwykle istotna z gospodarczego punktu widzenia. Dlatego powinna nadal funkcjonować na Pomorzu, być silnie związana z regionem oraz zasilać lokalną sferę społeczną, pod postacią kultury oraz sportu. Obawiam się, że będzie bardzo trudno odwrócić tę skutki jej wyprzedaży. Natomiast inną sprawą jest rozliczenie osób odpowiedzialnych za te decyzje, zarówno prezesa Daniela Obajtka, jak i ministrów.
Napisz komentarz
Komentarze