Ponad dwutygodniowa obława na Grzegorza Borysa z Gdyni, który zabił swojego 6-letniego syna, skupiła uwagę całej Polski. Na początku listopada 2023 roku funkcjonariusze znaleźli zwłoki 44-latka, który po dokonaniu zbrodni najprawdopodobniej odebrał sobie życie. Makabryczna historia doczekała się teraz bardzo prozaicznego finału. Ponieważ mężczyzna był zawodowym żołnierzem, a rodzina mieszkała w wojskowym mieszkaniu, wdowa musi się stamtąd pilnie wyprowadzić. Sprawę opisał „Fakt”.
To Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy, a nie analogiczna gdańska jednostka, ma odpowiedzieć na pytania o przyczyny śmierci 27-letniego Bartosza Błyskala. Strażak nurek zginał przeszukując zbiornik wodny w Gdyni podczas policyjnej obławy na Grzegorza B. – gdynianina, który po zabójstwie 6-letniego syna ukrywał się na terenach leśnych w okolicach Trójmiasta.
Trwa 17. dzień poszukiwań Grzegorza Borysa, 44-latka podejrzewanego o zabójstwo 6-letniego syna. W sobotę oraz w nocy z soboty na niedzielę, działania Żandarmerii Wojskowej oraz wspierającej ją policji, skupiały się wokół zbiornika Lepusz, położonego w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
W czwartek 2 listopada o godzinie 18 w całym kraju rozległy się strażackie syreny. Druhowie z jednostek PSP i OSP oddali w ten sposób hołd Bartoszowi Błyskalowi, który zmarł w szpitalu po wypadku nurkowym podczas poszukiwań Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna.
Prokuratura Rejonowa w Gdyni w czwartek, 2 listopada wszczęła postępowanie w sprawie śmierci strażaka-nurka, którego dzień wcześniej (1 listopada) nieprzytomnego wyciągnięto ze zbiornika w pobliżu ul. Lipowej i ul. Źródło Marii w Gdyni. Mimo przetransportowania mężczyzny do szpitala, nie udało się przywrócić czynności życiowych. 27-latek brał udział w działaniach poszukiwawczych Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna.