COVID-19. Epidemia poza kontrolą?
Dane o nowych przypadkach Covid-19 podaje się obecnie głównie na podstawie pozytywnych testów, przeprowadzanych u osób leżących już w szpitalach. Ci, którzy chorują w domach albo nie testują się wcale, albo kupują testy w aptece i nigdzie ich wyników nie przekazują. Dlatego według wirusologów oficjalnie podawane przez resort zdrowia liczby należy pomnożyć co najmniej przez dziesięć. A to oznaczać może, że we wtorek w kraju na covid zachorowało prawie 24 tys. osób, a na Pomorzu, gdzie raportowano 122 przypadki - ponad 1200 mieszkańców!
PRZECZYTAJ TEŻ Coraz więcej przypadków zakażeń koronawirusem na Pomorzu
O tym, czy kontrolujemy epidemię świadczy także odsetek dodatnich testów. Jak tłumaczyła prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska w wywiadzie dla gazeta.pl: w opinii WHO o kontroli można mówić, jeśli odsetek testów dodatnich nie przekracza 5 proc. Tylko na Pomorzu aż 56 proc. wykonanych testów wskazuje na zakażenie wirusem SARS-CoV-2.
Wrócą maseczki?
W tym tempie rozprzestrzeniania się wirusa w przeciągu najbliższych tygodni wariant Kraken może zaatakować ponad połowę Polaków.
- Zwłaszcza u starszych, ze zmniejszoną odpornością konieczne jest ograniczenie ryzyka - podkreśla prof. dr hab. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, wirusolog z Zakładu Biologii Molekularnej Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii UG i GUMed. - W obecnej sytuacji, gdy tyle osób z objawami choroby podróżuje komunikacją miejską, robi zakupy, przychodzi do pracy - należy bezwzględnie wrócić do noszenia maseczek. Powinni je nakładać przede wszystkim osoby z infekcją, by nie zarażać innych.Także w szpitalach i przychodniach trzeba bezwzględnie nakładać maseczki.
CZYTAJ TEŻ: To Kraken jest odpowiedzialny za gwałtowny wzrost zachorowań na COVID-19
W obecnej sytuacji, gdy tyle osób z objawami choroby podróżuje komunikacją miejską, robi zakupy, przychodzi do pracy - należy bezwzględnie wrócić do noszenia maseczek. Powinni je nakładać przede wszystkim osoby z infekcją, by nie zarażać innych
Jest to na razie jedyna szansa na ochronę przed zakażeniem. Choć - jak twierdzi prof. Bieńkowska -Szewczyk - osoby szczególnie narażone powinny były zaszczepić się we wrześniu, z nieznanych bliżej powodów Polska opóźniła zakup szczepionki dającej odporność na obecnie krążące po kraju wirusy.
Szczepienie przeciw Krakenowi. Lepiej późno niż wcale?
- Wirus mutuje, zatem i szczepionki dostosowuje się do profilu antygenowego nowych odmian - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, ekspert ochrony zdrowia. - Od 6 grudnia ma być dostępna szczepionka adekwatna do najczęściej występującego wariantu, ochrzczonego groźnie brzmiącym, mitycznym imieniem Kraken. Niestety tym razem działanie jest organizacyjnie opóźnione w stosunku do potrzeb i fazy obecnej fali zakażeń. Mamy ich zdecydowanie (prawdopodobnie o rząd wielkości) więcej niż według oficjalnych raportów. Niemniej oczywiście szczepienie powinno być aktywnie rekomendowane osobom z obniżoną odpornością czy cierpiącym na choroby przewlekłe. Aktywne uodpornienie powinno oczywiście obejmować przedstawicieli zawodów narażonych na częste kontakty z innymi, między innymi nauczycieli.
ZOBACZ TEŻ: Wkrótce szczepionka przeciw Krakenowi. Gdzie zaszczepić się na Pomorzu?
Także prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk potwierdza - w połowie grudnia dla wielu będzie za późno, ale lepiej późno niż wcale.
- Ma być dostępna szczepionka białkowa, której jeszcze w Polsce nie było - tłumaczy. - Uważam, że warto z niej skorzystać, zwłaszcza, że spodziewana jest kolejna fala zachorowań późnozimowych i wczesnowiosennych, występujących w lutym i marcu.
Brak leku ratującego życie
W obecnej sytuacji - na co zwraca uwagę większość lekarzy i wirusologów - błędem jest także brak refundacji przeciwwirusowego leku Paxlovid, który w pierwszych etapach infekcji znakomicie zatrzymuje dalszy jej rozwój. Lek ten refundowany jest i stosowany z powodzeniem u pacjentów m.in. w Niemczech i Wielkiej Brytanii. W wielu przypadkach ratuje życie.
- Osoby zagrożone ze względu na wiek i choroby towarzyszące (nowotwór, choroby układu krążenia) powinny bezwzględnie otrzymać ten lek po przepisaniu go przez lekarza POZ - uważa prof. Bieńkowska-Szewczyk. - Paxlovid obecnie kosztuje ponad 6 tys. złotych, ale i tak go nie ma w aptekach, więc nie ma o czym mówić.I nie wchodzi tu żadne myślenie ekonomiczne ze strony urzędników ministerstwa, gdyż ciężka choroba jest droższa dla systemu ochrony zdrowia
Warto dodać, ze już w lipcu tego roku pozytywna opinię o refundacji Paxlovidu przedstawiła Rada Przejrzystości Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. We wrześniu br. Ministerstwo Zdrowia informowało, ze wniosek o objęcie refundacją leku jest wciąż procedowany.
Napisz komentarz
Komentarze