Raport sporządzony przez gdański Urząd Statystyczny z okazji przypadającego w najbliższą sobotę Światowego Dnia Walki z Rakiem zapewne stanie się przyczynkiem do dalszych badań nie tylko nad poziomem opieki onkologicznej w województwie, ale także nad świadomością zdrowotną mieszkańców.
Najpierw coś optymistycznego. Między 2019 a 2021 rokiem wzrosła w naszym województwie z 70 do 78 liczba specjalistów onkologii oraz onkologii i hematologii dziecięcej. Pacjenci na koniec 2021 roku mogli korzystać z 44 poradni onkologicznych, w których udzielono prawie 244 tys. porad.
- Opieka onkologiczna w województwie pomorskim jest bardzo dobrze zorganizowana, system działa skutecznie - mówi dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki. - Mamy dwa duże ośrodki onkologiczne w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku oraz w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni, wysokiej jakości sprzęt (tomografię komputerowa, rezonanse, PET-y), nikt nie składa zastrzeżeń do diagnostyki, procedur związanych z kartą DILO, leczenia operacyjnego, chemioterapii, radioterapii.Nie brakuje nam łóżek. Nie ma także problemów z finansowaniem.
Ryzyko zgonu wywołanego nowotworem jest w powiecie kartuskim ponad dwa razy mniejsze, niż w Słupsku i wynosi 15,9 na 100 tys. mieszkańców. Niewiele gorzej jest w powiecie gdańskim (19).
Znacząco zmalała, w ostatnich sześciu latach liczba pacjentów oddziałów onkologicznych. W 2015 roku z leczenia szpitalnego korzystało 15, 7 tysiąca osób, w 2021 roku już tylko 6 tysięcy pacjentów.
Po części można tłumaczyć pandemią, a także tym, że część pomorskich pacjentów leczy się w ośrodkach w Bydgoszczy i w Warszawie. Wydaje się jednak, że w głównej mierze jest to skutek świadomego przesuwania środka ciężkości z leczenia szpitalnego na na specjalistyczne leczenie ambulatoryjne. Pacjenci korzystający z programów lekowych czy chemioterapii nie muszą przecież leżeć w szpitalu. Zmniejsza to koszty leczenia, równocześnie unika się zagrożenia chorych ewentualnymi zakażeniami szpitalnymi.
Od kilku lat liczba zgonów, spowodowanych przez chorobę nowotworową utrzymuje się na stałym poziomie, z rzadka przekraczając 6 tysięcy. Na Pomorzu w 2021 roku zmarło 5638 osób - 2548 kobiet i 3090 mężczyzn i ze wskaźnikiem - poniżej średniej krajowej - 25,6 zgonów na 100 tys. mieszkańców zajmujemy 6 miejsce w Polsce. Najrzadziej rak zabija na Podkarpaciu, najczęściej na Śląsku. Na Pomorzu niemalże co czwarta osoba umiera z powodu raka oskrzeli i płuc, w prawie 8 proc. jest to rak jelita grubego, a następnie trzustki (6, 1 proc.) oraz sutka i gruczołu krokowego po 6 proc.).
Sopot zamieszkiwany jest przez wiele starszych osób, które z racji wieku są bardziej narażone na szereg różnych chorób, w tym nowotwory. Trudno jednak stwierdzić, dlaczego źle się dzieje w Słupsku i Człuchowie. Trzeba się nad tym poważnie zastanowić.
dr Jerzy Karpiński / pomorski lekarz wojewódzki.
A gdzie notuje się najwięcej zgonów w naszym województwie?
Otóż najbardziej na śmierć z powodu nowotworu narażeni są mieszkańcy Słupska ze średnią 34,2 na 100 tys. mieszkańców. Drugi na liście jest Sopot (33, 8), a na trzecim, niechlubnym miejscu usytuował się powiat człuchowski (31,8). Na przeciwnym krańcu mamy dwa, sąsiadujące ze sobą powiaty. Ryzyko zgonu wywołanego nowotworem jest w powiecie kartuskim ponad dwa razy mniejsze, niż w Słupsku i wynosi 15,9 na 100 tys. mieszkańców. Niewiele gorzej jest w powiecie gdańskim (19).
Co mogło wpłynąć na tak niekorzystną sytuację mieszkańców Słupska, Sopotu i powiatu człuchowskiego?
- W Sopocie można to wytłumaczyć wiekiem populacji mieszkańców - uważa dr Jerzy Karpiński. - Miasto zamieszkiwane jest przez wiele starszych osób, które z racji wieku są bardziej narażone na szereg różnych chorób, w tym nowotwory. Trudno jednak stwierdzić, dlaczego źle się dzieje w Słupsku i Człuchowie. Trzeba się nad tym poważnie zastanowić.
Dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego wskazuje na jeszcze jeden aspekt. - Średnia wieku mieszkańców powiatu kartuskiego jest niższa, niż np. w Słupsku - mówi dr Jędrzejczyk. - To przecież w tym powiecie leżą Sierakowice słynące z największej dzietności w Polsce, to do leżących blisko Trójmiasta miejscowości chętnie przeprowadzają się z aglomeracji młode małżeństwa. A przecież wiadomo, że ryzyko zachorowania na nowotwory rośnie wraz z wiekiem.
Pozostaje jeszcze kwestia tzw. świadomości zdrowotnej. Lekarz wojewódzki uważa, że największym problemem w ostatnim okresie jest sytuacja związana z covidem.
- Obserwujemy znaczący spadek liczby osób korzystających z poradni onkologicznych, szpitali, zabiegów, a także z profilaktyki - twierdzi dr Karpiński. - To odbija się negatywnie nie tylko na Pomorzu, ale także w całym kraju. Wiadomo, że jeśli proces leczenia w chorobach nowotworowych zostanie przerwany, to konsekwencje są bardzo poważne. Dlatego tak ważna jest mobilizacja pacjentów, by świadomie podchodzili do badań profilaktycznych i leczenia.
Napisz komentarz
Komentarze