Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Spadek Lechii? Potencjał drużyny na to nie pozwala

Zawsze kiedy zaczyna się głośniej mówić o rundzie wiosennej w ligach piłkarskich, kibice częściej spoglądają na tabele po jesieni i zastanawiają się: Co będzie wiosną?
Kacper Sezonienko
Kacper Sezonienko (po lewej) i jego koledzy w niedzielę, 29 stycznia przystąpią do jednej z najważniejszych rund w swojej karierze 

Autor: Lechia Gdańsk | Materiały prasowe

Spadek Lechii Gdańsk? Potencjał biało-zielonych na to nie pozwala

Co będzie wiosną?To pytanie mocniej niż w ostatnich kilku sezonach wybrzmiewa w kontekście losów gdańskiej Lechii. Po 17 rozegranych meczach w najwyższej polskiej klasie rozgrywek biało-zieloni nie wyglądają najlepiej. Lechia tylko 5 razy wygrała i 2 razy zremisowała. Aż 10 spotkań przegrała. To tyle, ile mają na swoim koncie dwie najsłabsze drużyny w tabeli, czyli Miedź Legnica i Korona Kielce. Gdańska drużyna, zresztą, mecze z tymi zespołami jesienią przegrała. Wtedy występowała jednak z trenerem Tomaszem Kaczmarkiem w roli I szkoleniowca.

PRZECZYTAJ TEŻ: Napastnik, który grał w Lechii znowu jest w Gdańsku

Lechia jeszcze w lipcu potrafiła ograć dwukrotnie Akademiję Pandev w eliminacjach do Ligi Konferencji, choć to było raczej zadanie obowiązkowe do wykonania przez biało-zielonych. Także w lipcu lechiści zagrali całkiem dobrze z Rapidem w Wiedniu w pierwszym meczu II rundy eliminacji do LK, remisując go 0:0. Tydzień później, choć przegrali w Gdańsku 1:2, też nie zagrali źle. Ba, potrafili jeszcze 31 lipca pokonać w Łodzi zajmujący dziś 3. miejsce Widzew 3:2.

Lechia kończyła stary rok listopadowym sparingiem z Gedanią 1922, a nowy zaczęła meczem z Cartusią

Potem było już tylko gorzej. Wrześniowa zmiana trenera Tomasza Kaczmarka na Marcina Kaczmarka po części wyhamowała dramatyczny trend, który zaprowadził Lechię na dno ekstraklasy. Od przejęcia Lechii przez „Małego Boba”, bo taką ksywkę, nawiązującą do ojca – Bogusława, nosi Marcin Kaczmarek, drużyna grała nierówno. Potrafiła jednak wyjść ze strefy spadkowej. Na jak długo?

Lechia w przerwie zimowej rozegrała pięć sparingów. Wygrała dwa z III-ligowymi drużynami Gedanii 1922 (1:0) i Cartusii (5:1), ale już z bardziej wymagającymi rywalami przegrała trzykrotnie na zgrupowaniu w tureckim Side:

  • z Petrolulem Ploiesti (0:2),
  • Crveną Zvezdą Belgrad (1:3)
  • i FC Hradec Kralove (0:3).

Lechia Gdańsk - Wisła Płock. Pierwszy w tym roku mecz biało-zielonych w Gdańsku

Wyniki sparingów nie rzucają kibiców Lechii na kolana, choć zwykło się mówić, że ich rezultaty nie są ważne. Trudno też stwierdzić, na ile miały one wpływ na to, że do niedzielnego wieczoru, 22 stycznia klub sprzedał tylko 1650 biletów na pierwszy w tym roku mecz w Gdańsku. Biorąc pod uwagę posiadaczy karnetów i tych, którzy jeszcze kupią bilety na mecz z Wisłą Płock (29 stycznia), to i tak nie należy się spodziewać tłumów na trybunach Polsat Plus Areny Gdańsk.

PRZECZYTAJ TEŻ: Lechia przegrała 1:3 z Crveną Zvezdą Belgrad

To nie tylko zasługa pozycji w tabeli i stylu gry piłkarzy Lechii, ale także bardzo ograniczonej transparentności działań rady nadzorczej i zarządu klubu. Dotychczasowe decyzje, z ostatnim medialnym pojedynkiem współwłaściciela klubu Adama Mandziary z przedstawicielem mniejszościowych udziałowców Lechii Dariuszem Krawczykiem na czele, tylko zaogniają relacje na linii kibice-władze Lechii. Trudno zatem spodziewać się dobrej atmosfery na pierwszym meczu, choć kibice mobilizują się wzajemnie do tego, by przyjść na stadion i dopingować Lechię.

Drużyna bez wątpienia tego potrzebuje, bo nie gra się dobrze przy pustych trybunach. A na większości jesiennych meczy Lechii panowała atmosfera raczej sparingowa niż prawdziwego piłkarskiego święta.

Ekstraklasa. Lechia Gdańsk zaczyna walkę o utrzymanie

Niedzielny (29 stycznia, godz. 17.30) mecz z Wisłą Płock jawi się jako spotkanie arcyważne, choć bardzo możliwe, że wszystkie mecze do końca sezonu będą właśnie takie. Gdyby udało się go wygrać, gdańszczanie mogliby złapać drugi oddech i nieco pewniej przystępować do kolejnych spotkań. Przegrana może skutkować tym, że każdy następny mecz będzie z cyklu „o wszystko”.

– Nie będziemy faworytem w tym meczu – mówi środkowy obrońca Lechii Michał Nalepa w podcaście „Bałtycki Komentarz Sportowy”. – Wystarczy spojrzeć na tabelę, ale zrobimy wszystko, żeby ten mecz wygrać.

Na ile argumentami w walce z Wisłą okażą się nowi zawodnicy Lechii:

  • prawy obrońca Jakub Bartkowski
  • i napastnik Kevin Friesenbichler?

– Spędziliśmy trochę czasu na obozie w Turcji i, według moich obserwacji, mają fajny charakter, podoba mi się ich podejście do pracy na treningach, widać, że obaj są głodni gry – mówi Michał Nalepa, który dodaje, że chciałby, aby najlepszym zawodnikiem Lechii w rundzie wiosennej był napastnik.

PRZECZYTAJ TEŻ: Lechia przegrała trzeci sparing w Turcji

Tu chyba nie ma rozbieżności między oczekiwaniami piłkarza biało-zielonych a kibiców klubu. To, że Lechia potrzebuje ludzi na boisku, którzy nie tylko będą bronić dostępu do własnej bramki, wiadomo nie od dziś.

Kibice znają możliwości Flavio Paixao i Łukasza Zwolińskiego. Podczas swojego wcześniejszego pobytu w Gdańsku Kevin Friesenbichler też sprawiał dobre wrażenie. Jeśli rzeczywiście Austriak jest „głodny” bramek, to i on powinien dorzucić coś do skromnego (18 strzelonych goli w 17 meczach) dorobku Lechii z jesieni.

PRZECZYTAJ TEŻ: Były trener Lechii Gdańsk może być w sztabie Fernando Santosa

Nie trzeba być wytrawnym znawcą futbolu, by dostrzec, że drużyna trenera Marcina Kaczmarka ma potencjał, aby grać o wyższe cele niż utrzymanie się w lidze. Nie chodzi tylko o nazwiska zawodników, ale także o to, co potrafili zaprezentować na boisku w poprzednich sezonach. Pozycja Lechii Gdańsk w tabeli (1 punkt przewagi nad strefą spadkową) zupełnie nie oddaje możliwości tej drużyny, a jej ewentualny spadek do I ligi byłby jedną z największych kompromitacji w historii polskiej ekstraklasy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama