Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Globus Polski. Co każdy zbawca narodu wiedzieć powinien

Nie pierwszy raz życie dopisuje puentę do felietonu, a w tym wypadku nawet więcej niż jedną.

Pisząc w ubiegłym tygodniu o wywiadzie, w którym Jarosław Kaczyński zaatakował media pozostające poza kontrolą PiS, początkowo użyłem określenia „wicepremier Kaczyński”. Po zastanowieniu przy „wicepremierze” dopisałem w nawiasie „jest nim, gdy piszę te słowa, ale nie wiadomo, jak długo jeszcze”. Potem rozpocząłem dywagacje na temat przyczyn jego zapowiadanego ustąpienia ze stanowiska. W końcu doszedłem do jedynie słusznego wniosku, że ten felieton miał być o czymś zupełnie innym, więc nie ma co wprowadzać od razu na początku zamieszania wątkami pobocznymi. Ostatecznie zastąpiłem więc „wicepremiera” nieśmiertelnym „prezesem”.

PRZECZYTASZ O TYM W FELIETONIE: Globus Polski. Instrukcja odpiłowywania kuli

Miałem nosa, bo minęło kilka dni (dokładnie nawet nie wiadomo, ile, taka to była dyskrecja) i niepostrzeżenie dla wszystkich – łącznie z prezydentem i premierem – wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński opuścił stanowisko. Za naszą wschodnią granicą już osiemnasty tydzień trwa krwawa wojna, od której rezultatu zależy dalszy los Polski. Rynek surowców energetycznych jest rozchwiany. Na Podlasiu i Lubelszczyźnie od września ubiegłego roku obowiązuje stan wyjątkowy. Ale nic to! Prezes musi się skoncentrować na tym, co dla przyszłości Polski jest najważniejsze. Czyli na utrzymaniu władzy na kolejną kadencję.

Znów wpisuję się w narrację prezesa o złych mediach niszczących debatę publiczną poprzez złośliwe i kłamliwe porównywanie rządów pisowskich z putinowskimi. Ale co zrobić, jeśli analogie same się narzucają?

Trzeba jednak przyznać prezesowi, że nie porzucił rządu bez swoistej rekompensaty – mianowicie wyznaczył swojego następcę, a właściwie następców. To piękny nowy zwyczaj, który – jak miesięcznice smoleńskie i niedzielne obiady u państwa Przyłębskich – jest czysto polskim wkładem w rozwój systemów politycznych. No bo owszem, zdarzało się w dziejach, że monarcha wskazywał swojego następcę. Względnie prezydent, taki z gatunku tych z nielimitowaną liczbą kadencji. Ale żeby minister? Nawet w randze wicepremiera.

Inna sprawa, że dla Jarosława Kaczyńskiego nie ma w Polsce stanowiska odpowiedniej rangi. Ostatnie, jakie by mu pasowało, to urząd prezydenta w wersji skrojonej przy Okrągłym Stole pod Wojciecha Jaruzelskiego, z szerokimi uprawnieniami, z prawem do zwoływania posiedzeń rządu, a także rozwiązywania Sejmu. A w dodatku powoływanego przez Zgromadzenie Narodowe, bez konieczności podejmowania ryzyka startu w wyborach powszechnych. Chciałbym móc napisać, że „to se ne vrati”, ale nie jestem taki przekonany. Mówiliśmy przecież, że prezes ustąpił z rządu, żeby nie oddawać władzy. A w tej sprawie wszystkie chwyty są dozwolone.  

PRZECZYTAJ TEŻ: Globus Polski. Czeresienka na inflacyjnym torcie

Ten rządowy epizod Jarosława Kaczyńskiego przypomniał mi sytuację w Rosji w 2008, kiedy Putin dbał jeszcze o pozory i po dwóch prezydenckich kadencjach grzecznie ustąpił, wymieniając się miejscami z premierem Miedwiediewem. Zamienił się zresztą czysto formalnie, bo, tak jak wcześniej wzywał go na dywanik jako premiera, tak teraz, sam będąc szefem rządu, musztrował – gdy zachodziła taka potrzeba – prezydenta, od którego to on był formalnie zależny.

Wiem, znów wpisuję się w narrację prezesa o złych mediach niszczących debatę publiczną poprzez złośliwe i kłamliwe porównywanie rządów pisowskich z putinowskimi. Ale co zrobić, jeśli analogie same się narzucają? Ściślej, to prezes mógłby coś z tym zrobić i sposób sprawowania władzy przez swój obóz przybliżyć do standardów zachodnich. Cóż, kiedy wszystko wskazuje na to, że Zachód jest dla niego większym szatanem niż Kreml. Jakieś tam procedury, regulacje, kamienie milowe… To dobre dla mięczaków. Prawdziwy zbawca narodu wie, że żeby osiągnąć cel, musi działać bez żadnego trybu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama